Go to commentsDroga do domu /14
Text 162 of 167 from volume: Jurij Klimiencienko. Okręt płynie dalej
Author
Genrehistory
Formprose
Date added2020-11-05
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1017

Pułkownik zaprowadził całą kolumnę prosto do stołówki, gdzie kucharze wojskowi wszystkich nas do syta nakarmili kartoflanką i jęczmiennymi krupami.


- A teraz zapraszam do waszego baraku. Jak się już rozlokujecie, przyjdę do was, i wypełnicie, panowie, kwestionariusze osobowe...

- A gdzie urzęduje komendant obozu?

- A na co wam komendant?

- Musimy z nim pogadać. Wyjaśnić, jak i czym mamy dalej jechać do Moskwy.

- Do Moskwy? - brwi malutkiego człowieczka zjechały na jego na czole aż pod grzywkę. - Nie, kochanku, do Moskwy stąd jest bardzo daleko, i nie jest ona nikomu z was potrzebna. A tak w ogóle to póki co, urządzajcie się tutaj u nas - i rozgośćcie.


Zajęliśmy cały czyściutki barak z żołnierskimi rozkładuszkami i kocami - i zmartwieni rozsiedliśmy się wokół stołów.


- Coś mi tutaj nie pasuje.. - powiedział kpt. Balicki. - Wygląda chyba na to, że oni chcą nas tutaj zamknąć.

- Trzeba iść do komendanta.

- Poczekajmy może na tego pułkownika. Niech nam to wszystko co i jak wyjaśni.

- I tak zrobimy. Musimy uzbroić się w cierpliwość.


Podpułkownik przyszedł z całą paczką ankiet, rozdał je skrupulatnie każdemu z nas, po czym rzekł:


- Proszę szybko to wypełnić. Jutro wyjeżdżacie.

- Dokąd wyjeżdżamy?

- Do Czechosłowacji. Do pułku kawalerii Armii Czerwonej. Będziecie tam służyć.

- Ale my jesteśmy marynarzami! Konie widzieliśmy tylko na obrazkach. - któryś z żartownisiów parsknął śmiechem.

- Nie szkodzi, przywykniecie.

- Towarzyszu pułkowniku, proszę nam umożliwić rozmowę z komendantem obozu.

- Nie ma żadnej potrzeby: to ja tutaj decyduję o konkretnym przydziale naszych ludzi.

- Ale my musimy mu wyjaśnić...


Malutki pułkownik zmarszczył brwi:


- Koniec rozmów! Jesteście w armii na służbie. Już jako zmobilizowani. To wszystko.


I, nieźle wkurzony, natychmiast się oddalił, nakazując, byśmy przed jutrzejszym transportem porządnie się wyspali.


- Trzeba jakoś się przedostać do tego komendanta, - z determinacją w głosie powiedział Bogdanow. - Problem jednak w tym, że on mieszka nie w obozie, a za drutami, w domku naprzeciwko. To już zdążyłem ustalić. Bez jego pozwolenia nikt nas stąd nie wypuści.

- Tak czy owak nie mamy wyjścia: musimy do niego się przebić! Jutro już może być za późno.

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media