Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2021-03-25 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 860 |
że niby co? dogadać to się może zawiany
kierowca z patrolem drogówki.
tu trzeba być w kontrze!
wiecznie pomimo i na przekór!
spróbujesz się układać, najlepiej do snu,
zwiniesz w kłębek u stóp pomnika bestii
— to nie oczekuj, że się później rozplączesz
albo lepiej: wystarczy, że raz zdarzy ci się
wstąpić do tej knajpy (Cosmateus Social Club,
speluna na rozstajach) — zostaniesz wciągnięty
w labirynt blizn, szerokich niczym autostrady,
będziesz łaził co dzień
świecił twarzą aż do jej całkowitego zdarcia
(opamiętanie może nadejść za późno,
jeśli w ogóle), przepraszał za niepopełnione
ani się obejrzysz, jak zrobią z ciebie potuliasa
co kupuje drinki na wynos. poza śmierć.
płaci realnymi pieniędzmi za likwórówki
możliwe do wypicia w przyszłej wieczności
(obecnie trwa mała i skończona
wieczność demo)
nie można inaczej, niż radykalnie:
wyhoduj w sobie trzeźwość. jak pasożyta.
początkowo organizm będzie się starł odrzucić.
znachorzy (kto nimi nie jest!) rozwyją się ze zgrozą
— jak możesz nosić w sobie taką szkaradę!
nie wyrywaj. za jakiś czas zobaczysz wyraźnie:
chleb krojony na kamyki, woda pełna piór
(niewiele zostaje z bajki o białym gołębiu)
jaskiniowiec siedzący na tronie z chmurek
uderza pięściakiem w zwój pergaminu
— początek świata