Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2012-10-30 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2252 |
Jesienna atmosfera, dziesięć minut przed północą
Cmentarz, grobowa cisza, otoczony samotnością
Błądząc alejami, silny wiatr, podmuch strachu
Ugasił nie jedną znicz, symbol ulotnego czasu
Horyzont wyznaczają z marmuru pomniki
Szarość a jej kontrastem mosiężne napisy
Daty, nazwiska, zdjęcia, przyczyny zgonu
Miejsce zadumy, refleksji, smutnego nastroju
Czując na sobie, setki martwych spojrzeń
Owiany lękiem, żyję więc jestem wrogiem
Wyobraźnia słyszy dźwięk, cmentarny krzyk
Chwilowa psychoza, zakłamany obraz percepcji
Spacer zaśmieconą ścieżką, wśród zapomnianych mogił
Nie do zniesienia mróz, w oddali postać głośno się modli
Anonimowa twarz, rozświetlona w blasku pełni księżyca
W kruczo czarnym prochowcu, wykonując znak Krzyża
Z zatopionym szaleństwem w oczach, groźnym spojrzeniem
Obserwując moje ruchy, w ziemię wrosły ducha korzenie
Fizyczny paraliż, był sygnałem z bogatym sensem
`Każdy tu spocznie, kiedy przestanie mu bić serce`....
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Co do cmentarnych zniczy - w języku literackim powiemy/napiszemy
jeden znicz,
nie jeden, a trzy znicze,
ew. NIEJEDEN znicz.
Ps. Jaka desperacja wygania człowieka /i to Poetę??/ o północy na cmentarz?!