Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2013-05-06 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2553 |
( Nie) mechanicznie
Uruchomić język –
musi zagadać
wszystkie tryby razem; tkwią w nich wielkie możliwości,
bez szczególnej dbałości o nasmarowany na górze tytuł -
byle z wyobraźnią pozostawał w zamachu.
Namawiam do oliwienia go po swojemu;
klasyczna literatura miała przerzutnię,
my tylko sensy.
Unikać sytuacji rozczłonkowania tekstu na czworo,
bo każda jego część ważniejsza od uczucia podobania się.
Pamiętajcie, preferujcie oportunistyczną postawę konkretów -
trzeba czytać Peipera, bo on nienawidził ohydy,
wiedział, za którą zębatką zaciera się poezja.
Oczywiście, obyć się z życiem;
jest nagminne, lecz nie przepada za mieszaniem go ze zwykłą wodą,
bo tak naprawdę nie ma poezji jako takiej
ani jednego kanonu piękna; strach
przed życiem zawsze pozostaje soczysty,
skowyczy jak słońce w cieniu.
Nauczyć się, że co nieprawdziwe, z natury jest nierozpoznawalne,
zmysły są nieomylne, słabość bliższa;
ulega czemuś więcej, kiedy potrzebuje wsparcia,
ciemności w źrenicy, szeptu, nasiąkłej skóry, widnokręgów.
Wtedy dopiero bodźce przejdą przez równik kręgosłupa -
muszą być delikatne, by wyczuć zarys rozwścieczonej faktury,
i każde drżenie bakterii na skrawku języka,
co boi się każdego słowa.
Potem jest już tylko dotknięcie niepoznawalnego,
mięso; być może mięso,
wspieranie ust na policzku,
do którego nie dotrą mozolnie unoszone dłonie,
A w drugie usta
obca dłoń wsypie całe pustynie tytułów.
ratings: perfect / excellent