Autor | |
Gatunek | proza poetycka |
Forma | proza |
Data dodania | 2011-05-04 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 3682 |
Zaskroniec
Z odległości kilkudziesięciu metrów poczuł skradające się kroki, a sam ciemny, nie wyczuł moich jasnych zamiarów, z którymi zbliżałem się w stronę stawu. Z wężowym wdziękiem, przezornie ześliznął się zwinnie z piaszczystej ścieżki w złocącą się w południe taflę stawu, oddychającą jaskółkami. Te powietrzne baletnice, podczas tańców nad stawem, muskały delikatnie dziobkami jego taflę, nabierając łyków wody. Nadlatując od strony zabudowań Starej Huty, łykały w biegu ulotne kąski, w postaci różnych owadów. Ich chmary roiły się tym gęściej w powietrzu, im bardziej macicę ziemi rozgrzewało słoneczne ciepło. Srebrna powłoka wody zafalowała nagle od kuszących, łagodnych wywijasów. Wijąc się, zaskroniec płynął niczym zagadkowy siewca niepokoju. Stawał się władcą coraz większych tajemnych kręgów, które sam zataczał, a które jaskółki starały się starannie omijać. Gdy kręgi objęły w posiadanie cały staw, jaskółki całkiem go opuściły.
Z głową wygiętą w czujny znak zapytania, zaskroniec, wymierzonym przed siebie łukiem, płoszył majową spiżarnię żab. Po obydwu bokach głowy zazłociły się pośród zadumanych wodorostów jego uszy, a może nauszniki, żółte jak kwiaty przybrzeżnych kaczeńców, które przemijały z końcem kwietnia.
Gdy zaskroniec zniknął w zaroślach po przeciwległym brzegu stawu, po chwili posłyszałem dziwne głosy, przypominające rozpaczliwe kwilenie dziecka. Pobiegłem tam szybko. W pyszczku węża szamotała się, wrzeszcząc rozpaczliwie, schwytana za nogi, sporej wielkości żaba zielona. Zakroniec na mój widok dał susa do wody, a żaba po skoku w trawę znikła.
Poczułem się tak, jakbym tego poranka uratował jedno zielone życie.
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite