Tekst 25 z 28 ze zbioru: Niepotrzebne tyrady aniołów
Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2014-08-03 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2645 |
Czerń przecież –
końcówka ostrza zaślepiona, zadziwiona,
rozpromieniona przez niewidzialną pięść księżyca.
Cóż – tylko księżyc –
jego nocna łąka i jej widzialność.
( Jej sensu istnienia nie odkryje żadna krowa
i jej uboczny produkt mleka
o odpowiedniej zawartości tłuszczu i datą produkcji
podaną na spodzie opakowania ).
Mleko, krowa i czerń nobilitują łąkę,
choć niewidzialną.
Wzlatuje ku sztucznemu światłu,
pozornie świecącemu światłem własnym,
a jego czerń rozrywa mnie skutecznie,
nawet na zatłuszczone dwa serca.
Zrywa słońce i chłodno przerasta
białe lobby pustelników,
bo tylko pustelnikom i poetom
miliony razy wykorzystany motyw - -
czerń odbita aż do obrzydzenia
w przereklamowanych łzach.