Przejdź do komentarzyKonstantin Simonow - Przypadek Połynina /67
Tekst 255 z 252 ze zbioru: Tłumaczenia na nasze
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2020-03-12
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1253

- Galia, kochana, czy coś ci się stało? - podszedłszy do jej drzwi, ze strachem w głosie zapytała Kuźmiczowa.

- Nie, nic takiego, - odparła. - Nie chciałam tylko z nim rozmawiać.


Zrzuciła z siebie narzutę i półkożuszek, usiadła na kanapie i przygładziła włosy.


Za pół godziny miał przyjść Połynin.


*Przyjdzie, a mnie już nie będzie, i nigdy więcej już go nie zobaczę... Nigdy* - raptem z rozpaczliwym spokojem postanowiła Galina. *Tylko napiszę mu jeszcze na kartce i wyjdę z domu... A jeśli on to przeczyta i mimo to zostanie, żeby na mnie tu czekać?* - z nagłym uczuciem nadziei przyszło jej do głowy. Jednak i ta próba, by siebie oszukać, trwała tylko sekundę. *Nie, nie zostanie tutaj. Napiszę mu tak, żeby już nie czekał. Jeśli mogłam robić to wszystko wczorajszej nocy, jaka by ze mnie była jego żona?* - pomyślała o sobie z tą siłą moralnego potępienia, o jakiej od dawna już nie sądziła, że może być do niej jeszcze zdolna.


Spokojnie ubrała się do wyjścia, uczesała włosy, narzuciła półkożuszek i wzuła na nogi ciepłe walonki, po czym poszukała w toaletce z lustrem czarnego ołówka do powiek i powolnym, zdecydowanym, niezwykłym jak na siebie charakterem pisma na kartce wyrwanej ze starego zeszytu ze swoją rolą teatralną napisała:


*Nie powiedziałam panu całej prawdy o sobie. Być może wcześniej bym jeszcze mogła to zrobić, lecz się wtedy nie zdecydowałam, a dzisiaj wstyd do tego po czasie się przyznawać, i zresztą nie ma to już teraz żadnego sensu. Dużo o panu myślałam i wiem już na pewno, że nie uwierzy pan komuś, kto choćby raz pana zawiódł. I tak powinno być. Dla pana będzie lepiej, jak ożeni się pan z kimś innym. To koniec*


Przeczytała swój list, zatrzymała się przy słowie *wstyd*, ale nie zaczęła jego przekreślać, a zamiast tego zamazała *To koniec* i dopisała: *Z pewnością także dzisiaj mogłabym pana okłamywać, bo dla aktorki to nic trudnego, ale tego nie chcę, i dlatego nie wstydzę się tego, co napisałam. Żegnam na zawsze*


Znowu zaczęła czegoś szukać w szufladkach toaletki i znalazła w końcu prawie nie naruszoną paczkę małych liliowych kopert. Podarował to jej na święto 1. Maja jeszcze przed wojną Witieńka. Zaraz odrzuciła je wszystkie w kąt i zaczęła składać zapisaną kartkę w trójkąt jak wszystkie wojenne listy, lecz potem zmieniła zamiar.


*Ach, wszystko już jedno!*


Podniosła jedną z rozrzuconych w kącie kopert, włożyła tam swoją kartkę, zakleiła ją i, niczego na niej nie napisawszy, schowała do kieszeni półkożuszka.


- Galia, - zawołała przez drzwi Kuźmiczowa.

- Tak? Już idę...


Wstała z kanapy i, zapinając haftki swego kożuszka, wyszła z pokoju.



  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Myślę że do spotkania z Połyninem dojdzie, tak mi podpowiada intuicja. Pewnie pod drzwiami będzie czekał, jeśli deklarował, by została Jego żoną. To tylko kobieta może mieć takie wyrzuty sumienia i nie zapomina o nierozważnym zachowaniu. Straciła na chwilę głowę, co nie oznacza, że nie jest postacią pozytywną.
© 2010-2016 by Creative Media
×