Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2014-08-25 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2610 |
Hałaśliwy wybór – spędzić całe życie w głębokiej kopalni umysłu, w odpowiedniej chwili zawsze podpierając się zasadami wychowania i kodem genetycznym rodziców ? Otaczają nas zewsząd jasno sprecyzowane cele, odarte ze skóry, epatujące zwłaszcza z mediów. Próbują wcisnąć nam na siłę, iż są głównym źródłem doświadczenia pokazując morderstwa bez powodu, przedwczesną radość ocalałych z masakr, deklaracje wiecznej przyjaźni z bombą w butonierce lub powszechny kult przemocy. Z dnia na dzień. I to już w nowym tysiącleciu, po którym spodziewano się tak wiele dobroci. Myślisz jedynie: - Niech się spalą we własnym sosie !
W takim kontekście poeta, z niekonieczne do końca owłosioną głową, przestaje interesować zupełnie, goszcząc na swoim wieczorze autorskim (w sali, mogącej pomieścić dwieście osób ) pięcioro słuchaczy, w tym dwoje kompletnie zalanych. Normalka. Druga Noc saska. Zupełny brak higieny dla szarych komórek. (I nie mam tu na myśli koloru obudowy telefonu satelitarnego). Kiedy nie było mnie nawet w planach produkcji plemników na następną pięciolatkę luzowano innych bohaterów, przetwarzając ich postacie na zupełnie miałką pomroczność dziejów. Teraz u pasa dyndają niektórym skalpy herosów, skóry jadowitych przywódców, co sieja i orzą na traktorach i przepadają wraz z poplonem w historii. Potem już tylko gwałcenie oczu stroboskopem dat, robienie przez błaznów groźnych min, wielogodzinne przemówienia na stojąco, ( co minutę oklaski, których z pewnością nie nakazywała przyzwoitość ), „kto za tym wszystkim stoi”, itd. Pamiętam nieliczne wysepki na oceanie chłamu, trudne do wyczucia napięcie tuż przed pierwszym strajkiem, skąpe oświetlenie ulic i półek sklepowych. Ale warto było trafić na tę planetę, chociażby dla tak „odjechanych” czasów. I te szepty, szepty, szemrania, dosłownie wszędzie, u każdego. I nie tylko zawsze pomiędzy krtanią a wargami.
cdn...