Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | utwór dramatyczny |
Data dodania | 2015-01-07 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2511 |
Na środku ogrodu zasadziłem nadzwyczajny kwiat,którego nasiona,mówiono,ze są darem nieba.
One to razem z wiosennym deszczem,przy pierwszej tego roku burzy,pojawiły się w wybranych miejscach.
Kwiat ten,chociaż wydawał się taki jak inne,okazywał się niezwykłym,gdy na dłużej sie patrzeć.
Ukazywał bowiem wizerunki myśli najgłebiej chowanych,aby je zamieniać w barwne obrazy,nie ludzką ręką malowane.
Zadrzyło się tego dnia,który wbił mi się w pamięc jak pług w ziemię,ze kwiat,którego nasienie tamtej cudnej wiosny wśród liści jesiennych włożyłem,stał się martwy jak kamień,który przy nim trwał,jako jego towarzysz.
Na kolana upadłem wpatrzony w niebo.Głosno wołałem,by głos mój i tam usłyszano,że nie zabiera się rzeczy danych,ze nie okrada się z darów.
Nagle poczułem krople,które spadły na moje włosy,jak rozlany ołów.W chwilę potem,jak w rwącym potoku bity przze przepływające wody,zziębnięty poczułem krople,które spadły na moją głowę.
Zrezygnowany,niczym podwładny,z ust którego słyszane jest przeklęństwo,zacząłem płakać nad swym losem.
Nie wiedziałem,ze to co mnie teraz spotyka nie jest wcale przekleństwem przy tym,czego miałem jeszcze doświadczyć.
Chociaż wielokrotnie w mej głowie pojawiały się myśli o własnej przegranej,powyginany niczym trzcina okazywałem się takim,jaka jest ona.Ostatecznie nie łatwo jest mnie złamać.
Pojawił się jednak ten dzień,który wtargnął niczym wiatr przy zamykaniu drzwi.
Na kolanach ,przebity,wpatrywałem się w śmierć,której chłodne odbicie dotykało mojej twarzy.
Unosiłem w powietrze pięści,z całych sił je ściskałem,przeklinałem dzień własnych narodzin.
Przez to ściągnąłem na siebie nieszczęście,które jakby ofiarowano na szczęście innych.
Tym najbardziej,którym kwiat mi ofiarowany,czernią obrazy malował.Wyjątkowo tylko nakrapiał cokolwiek bielą,by czerń okazywała sie jeszcze ciemniejsza.
A ja,tak niezwyczajnie powyginany,wtedy gdy pierwsze promienie ze snu kwiat mój budziły,przyglądałem się śmierci.
Słyszałem szyderczy jej głos,który nie wiem,czy był jej głosem,czy głosem przegranej,która otaczała mnie,niczym wilki swoją ofiarę,czy moze jedynie głosem w mej głowie.
Głosem,który,chociaż przemawiał do mnie w niezrozumiałej mowie,dosadniej przemówić nie mógł.Dosadniej nie potrzeba.Bolało bardziej od natarczywych,zadawanych tępym nozem ciosów.
Udeptany niczym winogrona zatarciłem się we własnej gorączce,w której raz jakby polewano mnie wrzątkiem,innym jakby-lodowatą wodą.
Pozostawiony sobie rozglądałem się ,poszukując pocieszenia.
Wówczas to,wtedy ,usłyszałem głos nie taki zmyślony,ale rzeczywisty,który wydawał się głosem dziecka.
I to nie tak,zebym widział dziecko,ale głos jego usłyszałem jakoby było obok mnie.
Nad moim uchem dziecko szepnęło..............................................................................................................
c.d.n
Przeczytam jak to poprawisz, radzę ci następnym razem przygotować tekst właściwie, bo widząc coś takiego, po przeczytaniu twojego wierszu, gdzie przecinki były na początku zdań, odnoszę wrażenie, że to wszystko nie wynika ze śwaidomości, tylko niewiedzy. Jesteśmy na portalu literackim, co też zobowiązuje do poziomu językowego.
Liczę że tym razem moja krytyka była konstuktywna, nie mniej bolesna na tyle, żeby autorka się trochę przyłożyła zanim coś wypuści i dostanie po nosie za lenistwo i tu ani Befana ani inny obrońca z urzędu Publixo cię nie ochorni:)
Pozdrawiam serdecznie.
Czekam na skorektowany tekst, by go z przyjemnością przeczytać, wtedy ocenię poziom literacki.
Zdaję sobie sprawę,ze wymaga on adiustacji.
Tyle tylko,że twoje spostrzenia odnośnie interpunkcji wydają mi się nieuzasadnione.
Tak naprawde tekst ten przepisywała,zona mojego dobrego znajomego,była redaktorka w pewnym wydawnictwie,która wraz z mężem otworzyłą własne wydawnictwo.Wydali kilkanaście książek ,których ona była redaktorem.
Niemniej jeżeli w istocie widzisz taką potrzebę to poinformuj mnie,czy i w czym prezentowana forma interpunkcji itp. utrudnia jego poprawny odbiór.
O ile mi wiadomo,jedna z funkcji znaków interpunkcyjnych polega na tym,ze służą one do wyrażania włąściwosci mowy,które w inny sposób nie mogłyby zostać zakomunikowane.
To te znaki pozwalają włąściwie go interpretować.
I to ja jako "twórca tekstu" mam prawo poprzez taką ,a nie inną interpunkcję ukierunkować słuchacza.
Jeżeli mnie nie myli pamięć to zasady interpunkcyjne obok charakteru obowiązującego ,mają znaczenie fakultatywne.
Istnieją odmienne charaktery znaków interpunkcyjnych.Te spełniaja funkcje oddzielające,prozodyczne,emocji,wyodrębniające.
Rozumiem,ze konsekwentne stosowanie zasad pzrystankowych jest nieodzowne,jeżeli chce się osiągnąć pzrejrzystość tekstu.
Nie wydaje mi się jednak ,zeby zaproponowana przez moja znajomą interpunkcja zakłócał konstrukcję rytmiczną tekstu.
Przecież o tym,czy tak jak w depeszy z treścią
"Powiesić nie można,uwolnić"
"Powiesić,nie można uwolnić",to ja decyduja o wstawieniu w odpowiednim miejscu przecinka.
Problemem byłoby,gdyby przecinek zmieniał (jego pomyłkowe złe wstawienie) ,sprzeciwiało sie dalszej treści książki.
Pozdrawiam (login może wprowadzać w bład) Robert Brzezinski.
Po przecinku zawsze następuje odstęp (jak między dwoma wyrazami). To nie jest kwestia dowolności i miejsca na wybór autora. To jest zasada. Zamiast odstępu po przecinku następuje on w powyższym tekście czasem przed, co też jest błędem. Na przykład "rozglądałem się ,poszukując pocieszenia". Powinno być "rozglądałem się, poszukując pocieszenia".
Poza tym w tekście często są błędy typu: litera "z" zamiast "ż", litera "e" zamiast "ę", literówki jak na przykład "Zadrzyło" zamiast "zdarzyło" itd.
Błędów jest naprawdę wyjątkowo dużo.
To wszystko miała na myśli Anaya.
Nie wynika to tyle,czy tylko z ułomności ,co niestety z faktu,ze znajduję niekiedy tylko"odrobinę czasu",żeby pozostawić tekst.
Wiem,ze niektórych z was to razi.
Wydaje mi sie,że tak naprawdę niepotrzebnie pojawiłem sie na tym portalu.
Niektórzy z was nie wczytują się w treść i nie starają się go przeanalizować ,żeby zrozumieć ukazane w nim przesłanie.
Tylko niczym nauczyciel przy dyktandzie ,analizują "błedy językowe".
Nie, nie mam nic przeciwko konstruktywnym uwagom.
Wiem,że wymyślony przeze mnie tekst "Mroki swiatła",także pisany był trochę "przypadkowo".
Wiem też jednak,że wzbudził on zainteresowanie,chciałem się wieć nim podzielić.
Powtarzam nie obrażam się na rzeczowe uwagi.Wiem też jednak,że to,że gdy podczas pisania nie wcisnę klawisza ,i zamiast że pojawi się ze,nie uczyni treści mojego tekstu,czy komentarza niemożliwym do przeczytania.
Widzę jednak,ze niektórzy z was wolą swoją uwagę skupić nie na treści ,tylko "błedach jezykowych",czy nawet tzw.literówkach.
Szkoda.
I tak naparwdę,nie miał bym nic,ale to nic przeciw temu,żeby ci z was,którzy widzą tego potrzebę i posiadają odpowiednie do tego umiejętności,i kwalifikacje zechceli poprawić podany przeze mnie tekst,tak,żeby uczynić go lepszym.
Pozdrawiam Robert Brzeziński.