Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2015-02-25 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2467 |
ZAKUPY Z BAMBOSZEM
Był środek dnia, gdy razem z Bamboszem weszliśmy do sklepu zwanego „okienkiem”, by kupić dwa wina proste. Przed nami stał facet z córką. Kupował jej loda. On stał odwrócony przodem do kasy, dziewczynka – może 5 -, a może 7 – letnia – odwróciła się przodem do nas. Patrzyła na nas badawczo.
Bambosz, pokaż jej język – poprosiłem.
( Był początek lat ’90, a my wówczas piliśmy wina proste w ilościach wyczynowych – nie amatorskich. I kilku z nas doprowadziło swoje wątroby do znacznej rujnacji. Przypadłością tą dotknięci zostali Fenek, Jusza, Matja i Bambosz właśnie. Picie znacznych ilości win prostych objawiło się u nich czarnym nalotem na języku.)
Bambosz nieduży jest człowiek gabarytowo – metr pięćdziesiąt sześć, a wtedy jeszcze miał słodką chłopięcą twarzyczkę. Ta chwila – patrząca na nas dziewczynka i słodki z wyglądu Bambosz, a ja wiem, że on ma czarny język. I czuję, że ten widok zapadłby jej w pamięć.
Ale Bambosz się wstydzi i odmawia. Może to i dobrze, bo dziecku oszczędzono poważnej traumy, ale wiem, że ta dziewczynka jest dziś mimo wszystko uboższa o takie chtoniczne doświadczenie.
Lubie takie krótkie utworki.
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite