Autor | |
Gatunek | historyczne |
Forma | proza |
Data dodania | 2015-06-07 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 3626 |
Koński ogon
- Nie wychodź za Lacha, aby twoje dzieci nie stały się twoimi wrogami. - To było powiedzenie, które czasami dało się usłyszeć na Wołyniu.
Od lat Alf nie może poradzić sobie z tym, co kojarzy mu się z widokiem końskiego ogona, widokiem kobiety uczesanej w tak zwany koński ogon i z wypowiadanymi słowami - koński ogon. Najpierw koński ogon matki, Ołeksandry. Jakże lubił go w dzieciństwie głaskać. Albo pociągać, gdy droczył się z nią. Potem przypomina sobie straszne opowieści.
Widzi wtedy wielki majdan we wsi i ma przed oczyma setki koni i setki kobiet z długimi włosami, splecionych i pulsujących w jakimś śmiertelnym tańcu. Jest wśród tych kobiet nie wiadomo dlaczego także Ewa, jego pierwsza miłość, która nieoczekiwanie z Chełmży w roku 1955 wyjechała na zawsze podobno do Nowej Huty pod Krakowem. Jakież ona miała długie krucze włosy, zawiązane w koński ogon, którym w chwilach emocji potrząsała jak buńczukiem, jakież gorące było spojrzenie jej czarnych oczu, jak pulsowały jej delikatne płatki nozdrzy!
Potem jednak przenosi się wstecz do lata roku 1943. Na grzbietach koni siedzą jacyś straszni jeźdźcy z gołymi torsami osmaganymi na brąz przez słońce i wiatr, z pociętymi nienawistnymi bruzdami, zawziętymi twarzami, wymachujący nahajkami, smagający nimi końskie, rozgrzane do białości boki i grzbiety, pokryte bielejącymi plamami piany.
Jeszcze dziś słyszy czasem ich okrzyki:
- Ty nie chciała Ukraińca? Teraz nawet jakby zachciała, już jest za późno!
- Teraz praklata Laszko poznasz, do czego zdolne moje kozacze, wołyńskie serce ! Serce hajdamaka !Serce kolija!( kolij -przedstawiciel koliszczyzny, chłopskiego ruchu powstańczego na Ukrainie w wieku XIX, pod przywództwem Żęleźniaka i Gonty) I jeszcze dziś słyszy błagania kobiet.
- Miej litość, gdzież twoje serce, patrz ! - tam moje dzieci czekają...
W jednej z tych twarzy kobiet Olgierd rozpoznaje w pewnej chwili twarz cioci Gieni. Jej twarz wykrzywia ból i bezgraniczne, pełne jakby beznadziejnego zdziwienia, przerażenie. Gienia była w szkole najzdolniejszą uczennicą i piękną dziewczyną, o którą ubiegało się wielu mężczyzn, toteż rokowano jej wielką przyszłość.
Do końskiego ogona mocnymi rzemieniami, splątanymi na kilka węzłów, przywiązane są jej długie włosy. Czarny koński ogon cioci Eugenii został przywiązany mocno do ciemno-siwego ogona bułanej klaczy tak, że obydwa ogony, kobiecy i koński, stały się nie do rozdzielenia. Koń czuje się zagrożony tym podejrzanym skrępowaniem swego ogona, ograniczeniem możliwości ruchu i przytroczonym ciężarem, więc wpada w szał. Wierzga, skacze w górę, wyrywa się na boki, rusza nagle do przodu, pociągając za sobą ciało kobiety. Ruszył tak nagle, że jeździec, chociaż niewątpliwie przewidywał nagłą, nerwową reakcję wierzchowca, ledwo zdołał wskoczyć na jego grzbiet.
Ale wskoczył! Koń, kopiąc kopytami, rozbija kilkoma szybkimi i mocnymi uderzeniami, raz za razem, piękną jeszcze przed chwilą twarz kobiety, czyniąc z niej coraz bardziej niekształtną krwawą miazgę. Im rozpaczliwsze stają się okrzyki, wołania kobiety, tym twarz mężczyzny wykrzywia coraz bardziej triumfalny, mściwy uśmiech.
- Ach, co za rozkosz! Miód na moje serce! Jestem w niebie! – A ty, moje kochanie?
Przedrzeźnianie jej, napawanie się jej coraz większym bólem, zdaje się dawać mu niewysłowioną rozkosz. On zdaje się jakby pławić w coraz bardziej krwawym bajorze swojej zemsty.
- No i co? Tak ci źle z Ukraińcem? Z Lachem może byłoby lepiej? - pomrukuje odsłaniając błyskające co chwilę białe zęby, które zdają się być zębami spragnionego krwi ofiary wilka.
- Nie! Nie! Ja ci Kazimir wszystko opowiem, wytłumaczę!
- Czas na tłumaczenia między nami dawno minął! Teraz ty pomyśl sobie o tym. Tak jak tobie będzie teraz źle, byłoby tobie ze mną dobrze, jakbyś kiedyś, wiesz sama kiedy, wtedy zechciała.
- Rób ze mną co chcesz, ale chociaż moją mamę zostawcie w spokoju!
- Co Ty, Eugenia! Lepiej niech będzie po mnie, ale Ty siebie ratuj! Tobie zostało więcej życia no i co będzie z dziećmi ?
To odezwała się kobieta, która pojawiła się w drzwiach domu, przytrzymywana po bokach przez dwóch młodych osiłków.
Gdy biegnę, uciekając przed jakimiś groźnymi ludźmi zaczajonymi za rogiem wąskiej uliczki Dubna, nagle widzę przed sobą ojca, a obok niego stoi moja mama, której dawno nie widziałem. Zaginęła dość dawno temu, gdy z Kamiennej Góry wyjechaliśmy z ojcem i wujkiem Adasiem do Hurbów. Ojciec, gdy nie zastaliśmy jej w domu, cały czas mnie pocieszał, powtarzając:
- Nie płacz, mama wróci. Na pewno zrobi nam niespodziankę i wróci. Prędzej, czy później ci ją znajdę.
Teraz chwytają mnie razem w objęcia. Mama ma jak zawsze czarne włosy, uczesane w koński ogon.
- Wreszcie jesteś !- wołam. Ale gdy się jej przyglądam z bliska, wydaje mi się jakaś inna, tylko podobna do mamy. Nie wiem, co mi się nie zgadza, ale czuję, że coś jest nie tak.
- Oszukujecie mnie, to nie jest moja mama! – wołam.
- To jestem ja, Twoja mama Aleksandra, tylko się zmieniłam. Ty także się zmieniłeś synku, urosłeś.
- A czemu tak długo ciebie nie było?
Po czym oni popatrzyli tak jakoś dziwnie na siebie, a ojciec rzekł.
- Mama zgubiła się w lesie, potem była chora i opiekowali się nią dobrzy ludzie, a gdy wyzdrowiała, odnalazła nas.
- No i co Ola, fajny jest ten nasz synek, Lusiu? – pyta ojciec.
Mnie się przez długi czas zdaje, że ona jest prawie taka sama, ale nie ta sama. Ale nie mówię tego, gdyż nie chcę jej stracić.
Szybko przyzwyczaiłem się do tego, że znowu mam mamę i byłem o nią bardziej niż kiedyś zazdrosny, zwłaszcza, gdy pojawiła się moja siostra, Marysia.
oceny: bezbłędne / znakomite
Wyjątkowo serdecznie od kresowej pani, której Dziadków oraz Rodziców ratowali ukraińscy Sąsiedzi...
Z najserdeczniejszymi wyrazami szacunku :(((
oceny: bezbłędne / znakomite
Uniwersalna w swoim przekazie proza już w kanonie literatury świata
oceny: bezbłędne / znakomite