Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | proza |
Data dodania | 2016-07-21 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1666 |
Dziewczyna stała sparaliżowana przy wejściu i po prostu patrzyła na wnętrze sali. Ludzie, którzy wesoło rozmawiali i tańczyli, najpewniej jej nie spostrzegli, bo nie przerywali poprzednich czynności. Wyglądało na to, że Kerra trafiła na jakiś bal, ale co tu robiła? Nadal nie mogła tego pojąć. Sala była wielka, wydawało jej się, że miała rozmiar jak pięćdziesiąt jej pokojów, a jej pokój był przecież największy w całym domu. Po każdej stronie stały kolumny z rozmaitymi zdobieniami, miała ochotę podejść i im się przyjrzeć, lecz nie mogła nawet poruszyć ręką. Na ścianach zawieszone były portrety, z tej odległości nie mogła ocenić, kto na nich widnieje. Cała sala natomiast miała kolory czerwieni zmieszanej ze złotem. Zdobienia ze złota pojawiały się wszędzie, nawet na drzwiach, przy których stała.
Kerra zdała sobie sprawę z tego, że przez cały czas wstrzymywała oddech. Spojrzała na wesołych ludzi, byli poubierani dość dziwacznie, a to wszystko wyglądało jak scena z filmu kostiumowego. Kobiety miały na sobie długie suknie z gorsetami, przez które ledwo mogły oddychać. Mężczyźni natomiast mieli eleganckie długie płaszcze i przepięknie lśniące buty. Każdy z uczestników ubrany był inaczej i sala została zalana różnymi kolorami, wyglądało to naprawdę niesamowicie. Kerra w końcu weszła do sali i gdy zauważyły ją kobiety stojące bliżej, popatrzyły na nią z politowaniem.
Po chwili jakiś czarny kształt szybko zbliżył się do niej i dziewczyna zwróciła się w tą stronę. Zobaczyła przed sobą małą kobietę, która mogła mieć najwyżej trzydzieści lat, miała związane włosy w dwa skromne warkocze, ubrana była cała na czarno, oprócz białego fartuszka, który miała zawiązany w pasie. Wyglądała jak pokojówka. Kobieta szybko złapała Kerrę pod rękę i prędko wyprowadziła ją z sali. Gdy znalazły się znów na korytarzu, kobieta skłoniła się nisko dziewczynie.
-Przepraszam, Panienko, ale panienka nie jest jeszcze ubrana – powiedziała z wyraźnym rumieńcem na twarzy. Najwidoczniej takie sytuacje nie zdarzały się tu często.
-T-tak – przytaknęła Kerra – dopiero co wstałam i nie wiedziałam gdzie iść.
-Zaprowadzę Panienkę do garderoby, jeśli się pospieszymy zdążymy przed przybyciem Pana Rafera.
-Kim jest Rafer? I jak w ogóle masz na imię? – Kerra była zmieszana i zupełnie nie wiedziała co się dzieje i dlaczego ta kobieta się jej kłania i nazywa Panienką.
-Jestem Ursula, Panienko. A Pan Rafer jest narzeczonym panienki, czyżby Panienka się jeszcze nie obudziła? – zapytała z uśmiechem, jakby właśnie powiedziała najśmieszniejszy żart na świecie.
- Nie, chyba jeszcze nie – odpowiedziała Kerra i pokręciła głową, wciąż nie wiedząc, za kogo bierze ją ta kobieta. Przecież ona nawet nie znała nikogo o takim imieniu. Poza tym, w tym wieku nie mogła jeszcze posiadać narzeczonego, nawet nigdy nie miała chłopaka. Musiała szybko dowiedzieć się co tu właściwie się dzieje. Ursula ruszyła, wskazując jej drogę, więc Kerra postanowiła pójść za nią.
Po wędrówce przez kręte korytarze, Kerra wraz z Urszulą znalazły się w niewielkim pomieszczeniu, w którym miała znajdować się garderobą. Dziewczyna rozejrzała się dookoła, po prawej stronie stała wielka szafa, zajmująca większą część pokoju, a naprzeciwko znajdowało się wielkie lustro z półkami obok, na których stały kapelusze i biżuteria poukładana starannie w pudełeczkach.
Ursula otworzyła szafę, w której były same długie suknie. Po czym gestem wskazała jej, że powinna podejść i coś sobie wybrać. Kerra nieśmiało podeszła i pogładziła ręką materiał pierwszej zielonej sukni z czerwonymi zdobieniami. Materiał był bardzo delikatny i w dotyku przypominał zamsz, lecz był dość ciężki, więc jej ręka musnęła kolejną suknię. Okazała się koloru brązowego, a zdobienia wykonane były złotą nitką. Wszystkie suknie wiszące w szafie były przepiękne i zapewne również bardzo drogie. Ursula patrzyła niecierpliwie na dziewczynę oglądającą sukienki.
-Panienko, za moment przybędzie Pan Rafer, a Panienka jeszcze nie gotowa… - powiedziała cicho.
-No tak, prawie zapomniałam – westchnęła Kerra i chwyciła brązową suknię.
Ursula od razu zabrała suknię z jej rąk i pomogła jej się przebrać. Na koniec zawiązała ciasno gorset, tak, że ledwo można było w nim oddychać. Służąca zmusiła Kerrę, aby usiadła przed lustrem i zaczęła tworzyć coś skomplikowanego na jej głowie z ognistych włosów. Kerra przyglądała się z zaciekawieniem odbiciu w lustrze. Zwinne palce Urszuli zaplatały jej włosy i spinały w jakąś fryzurę. Po chwili była prawie gotowa. Ursula spięła jej włosy w coś w rodzaju koka z drobnymi warkoczami, jednak zostawiła kilka rudych kosmyków, które wydostawały się estetycznie z fryzury i uformowane w ładne sprężynki, podskakiwały lekko przy każdym jej ruchu.
-Naprawdę, piękne. Dziękuję – Kerra zwróciła się do Urszuli. A ta, tylko lekko się skłoniła, najwidoczniej to należało do jej zadań. Pomogła jeszcze dobrać jej biżuterię do sukni, którą okazał się komplet brylantów.
-To te, które dostała Panienka na urodziny od Pana Rafera – powiedziała z dumą w głosie.
Kerra nic nie odpowiedziała, założyła tylko brylantowe kolczyki, które mieniły się jej w dłoniach i pozwoliła, aby służąca założyła jej naszyjnik. Zarazem chciała i nie chciała poznać Rafera, budził w niej ciekawość, ale zarazem bała się tego, jaki to będzie człowiek. Z zadumy wyrwała ją Ursula, która pokazała jej wszystkie kosmetyki leżące na toaletce. Kerra uśmiechnęła się do niej i usiadła ponownie przed lustrem, oglądając wszystkie pudełeczka ze specyfikami, a Ursula podpowiadała jej, do czego służą.
-Wyjątkowo Panienka dzisiaj zaspana, że nawet nie pamięta, do czego służą kosmetyki – zachichotała Ursula, lecz szybko zakryła ręką usta i spuściła głowę, przepraszając.
-Nic się nie stało, Ursulo – odparła Kerra, spojrzawszy na kobietę. Naprawdę zaczynała ją lubić.
Kerra wstała i podeszła do większego lustra. Wyglądała niezwykle pięknie, gorset podkreślał jej kobiece kształty, a suknia pasowała do koloru jej włosów, blasku zaś dodała jej biżuteria od tajemniczego Rafera.
-Czy ja już spotkałam Rafera? – Kerra zwróciła się do służącej, marszcząc brwi, nie mogąc przestać myśleć o tym mężczyźnie.
-Jeszcze nie, Panienko. Ojciec Panienki i Pana Rafera postanowili o waszym małżeństwie, ale dziś pierwszy raz Panienka go zobaczy.
- D-dobrze – odpowiedziała Kerra, ale zrobiło jej się ciemno przed oczami, straciła kontrolę nad własnym ciałem i zachwiała się lekko. Zemdlała, lecz Ursula zdążyła ją w porę złapać.
Gdy Kerra otworzyła oczy, ujrzała służącą, która ją wachlowała i podstawiała jakąś substancję do nosa.
- W końcu Panienka się obudziła! – krzyknęła Ursula.
- C-co się stało?- wydukała Kerra, rozglądając się dookoła.
- Zemdlała Panienka, to pewnie przez gorset. Już trochę go poluźniłam, aby na sali Panienka nie omdlała.
- Dziękuję Urszulo – Kerra skinęła kobiecie głową i wstała, chociaż wciąż kręciło jej się w głowie.
- A teraz czas iść na spotkanie Pana Rafera – stwierdziła Ursula i poprowadziła Kerrę znów poprzez długi korytarz, aby ponownie wejść na salę.
Kerra jeszcze raz rozejrzała się po korytarzu, wydawał się jej dłuższy i szerszy niż wcześniej, a to, co wcześniej, trzymającymi w swoich nieruchomych dłoniach palące się świece.
Wzięła głęboki wdech i wpadła do sali.
oceny: bardzo dobre / znakomite
Spostrzegłam brak przecinka przed powtarzającym się spójnikiem "i" oraz powtórzenia występujące w pobliżu siebie - znalazły, znajdować, znajdowało.
W zdaniu - ...miała związane włosy w dwa skromne warkocze" - gdybyś użyła splecione, uniknęłabyś powtórzenia - fartuszek zawiązany.
Czytam dalej