Przejdź do komentarzyDymiące portale pod względem socjologicznym
Autor
Gatunekbiografia / pamiętnik
Formaartykuł / esej
Data dodania2017-01-10
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń3180

Socjologią nazywana nauka o społeczeństwie wraz z zachodzącymi w nim przemianami nie jest żadnym odkryciem. Przecież zmieniają się czasy i my z nimi. Przyszłość przed nami, przeszłość za nami oraz domniemana umiejętność przepowiadania tego, co nastąpi za lat tyle i tyle, niemniej: w 75-80% nie następuje, bo… etc.


Do opisanego „odkrycia” doszłam w momencie, kiedy w trudnej dekadzie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku dobrowolnie zgłosiłam się w charakterze ankieterki do jednego z niezależnych ośrodków opinii publicznej.


I co?  Ano to, że moi zaufani znajomi wypowiadali się przede mną w taki sposób, w jaki chcieliby właśnie usłyszeć mocodawcy z tegoż niezależnego ośrodka badania opinii publicznej. Mało tego, że ciż niby zaufani gadali tak jak tego chcieli niezależni socjolodzy, ponieważ w celach typowo eksperymentalnych sama delikatnie naprowadzałam rozmowę na interesujące mnie tematy m. in. podczas obligatoryjnego sterczenia po kolejkach albo nasiadówkach przed lekarskimi gabinetami. Następnie w ten sposób pozyskane informacje wpisywałam (na maszynie) do odpowiednich rubryk w uprzednio przygotowanych kwestionariuszach. Oczywiście z zaznaczeniem płci mimowolnego respondenta i (przybliżonego w mojej ocenie) jego wieku.

Oczywiście samym zlecającym do niczego się nie przyznawałam, gdyż przecież w tych działaniach nie było żadnej manipulacji.


Co jak co, ale barometr społecznych nastrojów raczej się nie zmienia w sensie odwiecznej polaryzacji na „nas” oraz „onych” aż do momentu mojego kolejnego odkrycia, o czym niżej.


Otóż w chwili obecnej poradziłabym (najzupełniej zresztą poważnie) wszystkim zainteresowanym niniejszą problematyką uważnie przepatrzyć wszelkie, uważające się za ambitne, literackie portale. Dlaczego literackie? Moim skromnym zdaniem, dlatego że w nich niczym w akwarium skupia się cały społeczny przekrój ich użytkowników. Pełna demokracja: rozmaite profesje; różne edukacje; najosobliwsze środowiska oraz miejsca zamieszkania; życiowe standardy; cywilne stany; rozpiętość wieku; schorzenia natury cielesnej oraz psychicznej, kalejdoskopowe poglądy religijne i polityczne. Nadto: i charaktery!


Tą skarbnicą dla ewentualnych badaczy są zamieszczane na tychże portalach teksty. Może najmniej poezja (zwłaszcza miłosna lub opisowa) jednak w prozie już mieści się cały potencjał aktualnych realiów. W tym konkretnym przypadku ich artystyczna wartość nie odgrywa specjalnej roli, lecz wyjątkowo osobiste podejście do poruszonego przez autora / autorkę tematu wzbogaca opisywaną rzeczywistość o nowe czynniki natury moralno obyczajowej podczas ustawicznie dokonujących się przemian, dzięki czemu – jak zaznaczyłam w tytule zaplanowanego Dziennika – poprzez tego rodzaju doznania owe portale tak bardzo „dymią”.


  Spis treści zbioru
Komentarze (6)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
No pewnie, że "dymią", ale to chyba dobrze, bo "pisać każdy może"...
avatar
Befano,socjologicznie rzecz ujmując-sakrament małżeństwa jets broniony już tylko przez samych małżonków.Jeżlei ksiądz otrzymuje sakrament wiary ,ale wiąże się seksem czy powiedzmy miłością z mężatką,której ten sakrament daje przed ołtarzem,to czego będie bronił?
Socjologicznie myśle,że jednak sakramentu małżeństwa,aby nie musiał się tak wiązać.
Kiedy zacznie bronic rozwodników,wówczas będzie ten proces postępował.I wszyscy będą zgodnie ze swoja prawdą mogli być wolni w swoim wyborze.Bez zbędnych papierów.
avatar
Interesująca propozycja wykorzystania portali literackich, jako kolejnego materiału do naukowych badań socjologicznych, mających na celu badanie społeczeństwa. Przekonująca argumentacja, za. Na ile mająca szansę na zrealizowanie? Może kiedyś się to spełni?
avatar
Podobno socjologów bezstronnych nie ma?

Zob.: http://www.gloswielkopolski.pl/wiadomosci/wielkopolska/a/prof-krzysztof-podemski-socjologow-bezstronnych-nie-ma,11688662/

Mimo wszystko mało to dla mnie przekonujące... :/
avatar
Teraz przeczytałam "Wstęp" pewnego pana użytkownika, który podmałpował moją - nie tak całkiem oryginalną, bo przede mną byli inni, koncepcję [zwłaszcza Witold Gombrowicz ze swoimi "mowno-nienawistnymi" dywagacjami w słynnych "Dziennikach"] - i szczerze się obśmiałam :-)
Obśmiałam dlatego, że mimo wszystko moje "Dymiące portale" nie są - w przeciwieństwie do "Wstępnych" zapowiedzi tegoż pana użytkownika - paszkwilem. Przed chwilą przejrzałam swoje zapiski, zresztą dokumentowane komentarzami-przypisami i to co - według mojego sumienia - było w nich kontrowersyjnego, wykasowałam. I pewnie jeszcze nieraz dokonam selekcji.
Maria Dąbrowska też przeprowadzała tę selekcję. Tu na szczęście da się edytować lub usuwać własne teksty, tak aby resztę przeredagować w spójną całość.
Jak ktoś chce walczyć na widelce, bardzo proszę. Mnie on nie sprowokuje, gdyż na pomysłach mi nie zbywa ;-) W sumie niezależnym twórcą, o uznanym cenzusie, jestem ;-) Oraz: dziennikarzem, o którym mawiano w moim ukochanym "Echu Krakowa", że ze mną nikt dotąd "na pióro" wojny nie wygrał.
Pewnie by wygrał, gdybym kierowała się manipulacją. Ale się nie kierowałam, ponieważ dla mnie dziennikarstwo jest do tej pory i posłannictwem, i służbą :)
avatar
Całkowicie się zgadzam. Portale literacki, poetyckie i społecznościowe, to niezwykle wartościowy materiał dla socjologą... tam jak w tyglu ścierają się poglądy, swoboda ich wyrażania, poziom intelektualny, nierzadko prównywalny z poziomem mentalnym trzyletniego szympansa i autentyczność dyskusji wzmocniona instytucją anonimowości, chociaż to też nie jest całkiem prawdą. Kiedy wchodzę na pewne portale, muszę z przykrością stwierdzić, że statystycznie Polacy, to dosyć głupi naród, charakteryzujący się tym szczególnie, że gdzie czterech Polaków, to sześć różnych poglądów. Jestem przerażony płytkością i miałkością dyskusji i często mam wrażenie, że przypadkowo znalazłem się w "Sanatorium pod Klepsydrą". To smutne niestety, ale prawdziwe. Polaków gubi jątrzenie, brak ugruntowanej wiedzy na temat spraw państwa i odwieczny sarmatyzm, który jest odmianą czystej głupoty, uporu i panoszenia się po nieznanych sektorach życia, przez wielu abnegatów i co tu mówić... zwykłych półgłupków i ćwierćgłupków.
Demokracja, to pozornie rządy większości, a że większąść jest znacznie głupsza od mniejszości, to automatycznie potwierdza to, co chciałem udowodnić.
Wszyscy chcą gdzieś zaistnieć, bo powszechność i szara masa zmusza ludzi do wyjścia na podium, gdzie niektórym się wydaje, że stać ich na siłę i możliwości pokazania siebie w niebanalny sposób, a wychodzi z tego przysłowiowa kaszana, bo żeby coś napisać i podejmować intelektualne dywagacje, trzeba niestety coś sobą reprezentować, a z tym jest już dużo gorzej i wylewane są pomyje na pseudointelektualnych uzurpatorów, którzy tak naprawdę są... nikim, ale dla socjologów zawsze są kimś, kto uśrednia poziom panujący w społeczeństwie.
Pozdrawiam.
© 2010-2016 by Creative Media
×