Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-03-06 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2621 |
Kłopot z 6.letnim wtedy Kacperkiem był taki, że jego matka właśnie się rozwodziła z wiecznie nawalonym i napranym swoim chłopem/mężem/ojcem jedynego ich dziecka... mieszkając jednak w jego/chłopa/ojca itd. mieszkaniu wraz z małym, co chłopczyka bezapelacyjnie skazywało na piekło rodzinne nieustająco eskalujące, w rezultacie czego maluch był świadkiem takich scen i obrazów, że nie daj Bóg...
Moim zadaniem było codziennie odbierać Kacperka z jego przedszkola vis-a-vis szkoły i zajmować się nim później w moim domu (czy - przy lepszym słonku - na placu zabaw tuż obok) przez bite dwie-trzy i więcej godziny, po czym go odprowadzać na przystanek MPK i tam czekać na Kacperkową mamę, żeby ta po powrocie z pracy w Szczecinie przejęła go już w swoje stęsknione matczyne objęcia.
Praca z małym polegała w istocie na nieustannym z nim kontakcie i wymagała ode mnie maksimum uważności, ponieważ chłopczyk miał zaburzone poczucie bezpieczeństwa i non-stop dosłownie się `kleił`. Był przeokropnym gadułą i stawiał - w wieku 6 lat?? - miliony milionów pytań, domagał się bycia z nim i tylko z nim on line, i nawet chwile, kiedy np. rozmawiałam przez komórkę z jego czymś zaniepokojoną mamą, były dla niego istną męczarnią, i dosłownie `wił się` z niecierpliwości, żebym była już `tylko z nim`.
W przedszkolu jego rówieśnicy skarżyli się, że je `zaczepia i bije`, a własna rodzicielka już na samym wstępie naszych rozmów powiedziała o nim (cytuję) `oszołomek`, uprzedzając mnie, że synek jest od dwóch lat pacjentem poradni psychiatrycznej.
Przy całej tej niezbyt dla mnie radosnej perspektywie dziwnym przedziwnym trafem okazało się... że chłopaczek jest przerozkosznym, fajniutkim przedszkolaczkiem, i - kiedy wiedział, że jest bezpieczny - przytulał się do mnie, prowadzał mnie na spacerach za rączkę i przestrzegał zawsze przed tymi strasznyyyyymi straszliwyyyymi samochodami, i w ogóle w głowę zachodziłam, dlaczego służba zdrowia od dwóch lat zajmuje się takim kochanym maluchem zamiast bezzwłocznie przejąć kuratelę nad jego w kaftan zapętlonym ojcem?? Zadyma wieczna na krawędzi kryminału w najbliższej rodzinie, walka na śmierć i życie matki i tatki, zniknięcie ze sceny wszystkich dziadków i Kacperka babków oraz rozpad najważniejszych więzi zaowocowały tym, że dziecko kilka lat wstecz zaczęło się moczyć?? miało kolosalne problemy z koncentracją i nocne koszmary?? a jego społeczne zachowania stały się źródłem troski... kochanych psychiatrów??
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite