Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-05-30 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1961 |
Jakiś czas napisałam swoją pierwszą książkę “Enamorada” Po prostu usiadłam i ją stworzyłam, poszło dziwnie łatwo. Mało tego, świetnie się przy tym bawiłam. Kiedy skończyłam, natychmiast miałam ochotę napisać kolejną. Pojawił się w mojej głowie dziwny tytuł “Karmiczny dług”. Rany boskie! – skomentowała swoją myśl pani Ela – A niby o czym by to miało być? Wtedy zaczęła się burza mózgu: tytuł niezły, chociaż większość pomyli to z artykułami Maćka wróżbity. Może w końcu jakaś technika tworzenia, pani Elu! W Internecie znalazłam szybką metodę pisania bestsellerówJ nazwaną przez jakiegoś mądralę “płatek śniegu”, która polega na planowaniu, pisaniu fiszek, analizowaniu postaci, chodzeniu po drabinach mentalnych – cokolwiek to znaczy – i najlepiej w tej metodzie zacząć od napisania finału książki. “Kurwa, to nie dla mnie” – pomyślała pani Ela i usiadła sama do napisania pierwszej strony. Poszło jak w Enamoradzie, idealnie gładko. Dziś jestem na etapie wydania ośmiu ebooków. Dlaczego ebooków, a nie książek papierowych? Bo idealnie się je wydaje, kosztują tyle samo i świetnie się je czyta. W swoim telefonie mam setki książek, które czytam właśnie w taki sposób. Wśród nich m.in. Marguez „Sto lat samotności”, „O miłości i innych demonach” i kilkadziesiąt innych równie świetnych pozycji autorów, których lubię. Nie wspomnę o swoich e-bookach;)
Książki już nie pachną jak kiedyś, używa się najtańszego papieru, w celu obniżenia kosztów, bo za wydanie płacą najczęściej sami autorzy.
Kiedy promowałam “Enamoradę” i “Karmiczny dług” w Radiu Łódź, prezentacja mojej osoby nastąpiła zaraz po wywiadzie z Umberto Eco. Byłam zachwycona jego wiedzą, jego tembrem głosu, spokojem. Kilka miesięcy potem zmarł. Usiadłam do powieści “Imię róży”, trudnej dla czytelnika, który lubi lekkość w przekazie. Wcześniej czytałam “Cmentarz w Pradze” czy “Temat na pierwszą stronę”, ale wtedy wybrałam właśnie tę pozycję. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie “dopiski autora” na końcu książki. To w nich znalazłam wszystko, co chciałam wiedzieć o pisaniu, i to czego szukałam przez prawie dwa lata. Znalazłam odpowiedzi:
1.Na pytanie czy tytuł jest ważny Umberto Eco, odpowiada -“Pisarz nie powinien objaśniać swojego dzieła, po cóż bowiem pisałby powieść , która jest wszak maszyną do wytwarzania interpretacji”
2.Czy można opowiedzieć o procesie twórczym – “Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie. Opowiedzieć, jak się pisało, nie jest tym samym, co dowieść, że się pisało dobrze. Napisałem powieść / Imię róży/, ponieważ właśnie na to miałem chęć. Sadzę, że to wystarczający powód, żeby przystąpić do opowiadania.”
4.Czy można się dobrze bawić, pisząc – “Chciałem, żeby czytelnik dobrze się bawił. Przynajmniej tak, jak bawiłem się ja. To sprawa niezmiernie ważna, choć to podejście wydaje się sprzeczne z wyobrażeniem, jakie mamy w naszym mniemaniu o powadze problematyki powieści”.
4.Czy można napisać, coś czego jeszcze nie było – “Książki mówią zawsze o innych książkach i wszelka opowieść snuje historie już opowiedzianą.”
5.Oczywiście, to tylko cztery wypowiedzi, wyjęte z kontekstu, najmądrzejszych słów, jakie przeczytałam o pisaniu powieści, które zamieścił Umberto Eco na trzydziestu stronach przypisu. Człowiek obdarzony wielką charyzmą, budzący sympatię, kilkakrotnie nominowany do literackiej Nagrody Nobla, trzydzieści dwa razy uhonorowany tytułami doktora honoris causa. Nie mam żadnego powodu, żeby mu ufać, a mądrali od metody “płatka śniegu”, raczej tak.
Oczywiście trzymam się tych zasad, ale dziś uważam, że należy czerpać z wielu źródeł.
Audiobooki, które słucham i również ukażą się za chwilę na tym nośniku wersje „Enamorada” i „Zakochana brzmi jak enamorada”, to bardzo dobry środek przekazu. Jest w nich jakaś magia / jeśli są dobrze zrobione/ uruchamiają wyobraźnię, która tworzy obrazy jak w filmie.
W tych czasach funkcjonowanie na różnych płaszczyznach jest już czymś normalnym. Ktoś mógłby zapytać, jaki to wszystko ma związek z moim śpiewaniem? Taki, że nigdy nie straciłam w sobie tego talentu, rozwijam go tak samo jak wszystkie inne. Czy to, co piszę jest chwaleniem się, jakąś przesadą? To zależy od tego, kto to przeczyta. Spełnianie się w życiu, podążanie za swoimi marzeniami nie jest dane od Boga, na którego wszyscy zrzucamy winę za nieudacznictwo.
To, czy je zrealizujesz zależy również od tego, czy nie prześpisz i nie przegapisz odpowiednich momentów. Tak naprawdę kreujesz sam swoją wyobraźnię, której warto dać szansę.
Dziękuję pani Elu za rozmowę;))
– Ależ proszę, pani Elu.
Bafana, a może Ty zrobisz ze mną wywiad?
Teraz nie jest ważne, co i jak się pisze... ważne, żeby się jak najlepiej sprzedać ze swoją twórczością. Skoro Danuta Wałęsowa pisze książki, to chyba każdy może.
oceny: bezbłędne / znakomite
(patrz przedostatni akapit)
Ano, właśnie. Pomyślmy...
Na co komu taki krótki wywiad, skoro mógłby być dużo dłuższy?