Przejdź do komentarzyGłowy o głowach
Tekst 30 z 51 ze zbioru: poważne historie
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2017-06-23
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2332

GŁOWY O GŁOWACH.

Cóż za zaskakujący splot okoliczności: oto w mojej głowie narodziła się myśl, by napisać o książce traktującej o roli głowy w historii i kulturze. „Historia świata przez ścięte głowy opisana” napisana przez  Frances Larson to rzecz frapująca. Aż trudno oderwać się od tej lektury. Larson wyciąga na światło dzienne zaskakujące fakty – one gdzieś tam czają się w tle, ale dotąd mało kto zwracał na nie uwagę.

Autorka rozpoczyna historią głowy Oliviera Cromwella, wiszącej na drzwiach Westminster Hall przez kilkadziesiąt lat. Opowiada o kontrowersjach związanych z filmami z dekapitacji dokonywanych przez dżihady stów i zainteresowaniu nimi internautów.  Możemy się również dowiedzieć o łowcach głów i Strażniku Głów mającego dbać o odpowiednie eksponowanie odciętych głów na Moście Londyńskim. Są i trudne do zaakceptowania dziś opisy traktowania głów jako cennych relikwii, albo cennych pamiątek z wojny na Pacyfiku przywożonych przez amerykańskich żołnierzy.  Całość pracy wzbogacona jest o niebanalne ilustracje – czaszka jako pamiątka pojawia się na stole pięknej kobiety piszącej list do narzeczonego walczącego z Japończykami. To akurat czaszka jednego z nich, przysłana jej na pamiątkę. Mamy także okazję przyjrzeć się fascynacji artystów odciętymi głowami. Tej fascynacji ulegają też naukowcy, mamy więc okazję prześledzić rozwój frenologii, a także przyjrzeć się próbom ożywiania głów oddzielonych od reszty ciała.

Spokojnie, rzeczowo, przybliżając temat z różnych perspektyw. Pani Larson oferuje nam naprawdę niebanalną lekturę.


Na mnie największe wrażenie zrobiła historia łowców głów. Każdy chyba o nich słyszał, ale kto wie, że to biali przybywający do egzotycznych krain wręcz wykreowali takie podejście do tematu tubylców? Do czasu spotkania dwóch kultur głowy odcinano pokonanym wrogom i potem preparowano w różnych częściach świata na różne sposoby, ale to biali przybysze tak natarczywie się o nie upominali, chcąc zabrać do domu taki artefakt, że miejscowi zaczęli je mnożyć. I co za tym idzie pozyskiwać je na potrzeby białych. Aby kupić strzelby i noże Maorysi i Indianie Sziwaro zostali zmuszeni do płacenia za nie odciętymi głowami – biali nie chcieli innych towarów w zamian. Popyt na takie artefakty wzrósł na tyle, że aby go zaspokoić Indianie Sziwaro zaczęli nawet je podrabiać, przerabiając głowy małp i leniwców. To przerażające, jak to ci niby „cywilizowani” przybysze okazali się brutalnymi troglodytami. Tak jak James Jameson, uczestnik afrykańskiej wyprawy Stanleya, który płaci i przekonuje Murzynów, by zabili i zjedli dziewczynkę, bo tak głęboko wierzy, że czarni to kanibale. To parcie na zdobywanie takich pamiątek z podróży pozostawiło po sobie w Indonezji  wiarę, że przybywający biali potrzebują głów miejscowych. Używają ich jako amulety zakopywane potem pod fundamentami wielkich budowli [i] i mające je chronić przed zawaleniem. Do dziś miejscowi boją się jeżdżących  nocami białych motocyklistów, bo ci mają ponoć polować na miejscowe dzieci. Do tego doprowadziło nagabywanie przez białych przybyszy miejscowych: macie głowy – trofea? Handel  spreparowanymi głowami trwał w Ameryce do polowy XX wieku!

Kolejna fala kulturowej regresji wybuchła w czasie starcia na Pacyfiku. Czaszka Japończyka była dla Anglosasów popularną pamiątką z wojny, a wiele z nich mieszkańcy USA usuwali z domów dopiero pod koniec XX wieku. Te ciągoty były spowodowane w dużej części przez rasistowską propagandę czasu wojny. Innymi szokującymi pamiątkami z wojny były przedmioty użytkowe wystrugane z kości japońskich żołnierzy.  Albo naszyjniki z odciętych palców, uszu, zębów wrogów. Tego rodzaju ozdoby popularne były wśród żołnierzy aliantów, mających ponoć reprezentować  tą wyżej w rozwoju stojącą kulturę i nasz świat zachodni!

Jeżeli kogoś nie przeraża tego rodzaju kulturowa makabreska, będzie miał okazję poznać wiele detali i  części dziedzictwa naszej podobno oświeconej i kulturalniejszej części świata.


Frances Larson jest częścią świata anglosaskiego i operuje dominującą tam optyką. Z naszej części Europy brakuje więc kilku detali, historii z głowami związanych. Nie byłbym sobą, gdybym tego nie zauważył. Nie dowiemy się więc do czego nazistom była głowa Franciszka Witaszka, prekursora wojny bakteriologicznej. Nie znajdziemy tu makabrycznych  i trudnych do uwierzenia szczegółów śmierci znanego pirata, Klausa Stortebeckera.  Wreszcie też – sięgając do historii najnowszej – nie znajdziemy tu też opowieści o zdekapitowanym oficerze SB znalezionym w studzience kanalizacyjnej w Kielcach w drugiej połowie lat ’80 ( do dziś chyba zbrodnia ta nie została wyjaśniona). Ta interesująca historia jednak chyba i tak nie byłaby dla Larson ważna, bo tu dekapitacja miała najwyraźniej służyć  banalnemu utrudnieniu identyfikacji zwłok, a dla mnie to taka regionalna ciekawostka.

Larson swoją książką wpisuje się w nurt opisania historii a to przez pryzmat ewolucji higieny, konsumpcji alkoholu, czy też tak jak tu, roli głowy. Poprzez szczegół, detal do ogółu, bo ten z takich drobin różnej gramatury się składa przecież.

 

[i]

  Spis treści zbioru
Komentarze (5)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Dzieki autorowi za interesująca minirozprawe na temat mało popularny.
avatar
Tekst bardzo ciekawy, opisany z wielkim znawstwem problematyki, ale jednocześnie wstrząsający.
Zwyczajowo kilka drobnych potknięć poprawnościowych. Znowu tą kulturę, a nie tę kulturę. Nie podoba mi się zapis dotyczący lat osiemdziesiątych. Wystarczy pisać lata 80. lub lata 80-te, a nie z apostrofem między latami a 80. W żadnym słowniku nie spotkałem takiego sposobu zapisywania. Niepotrzebna spacja po nawiasie otwierającym. Zbędne przecinki przed: wiszącej, albo, historii, Klausa; brakuje przecinka przed: do czego.
avatar
"Lepszość" europejskiej naszej cywilizacji bierze się z kapelusza magika - od zawsze "lepszego". Wystarczy przelecieć się (dla krótkości podróży najlepiej par avion) po krajach nieeuropejskich, w których do dzisiaj mamy ślady jakże krwawe naszej "kultury". Brak w tym, co tzw. trzeciemu światu proponujemy, jakiejkolwiek głowy :(
avatar
Wiem, że piszę szybko i niechlujnie. No i sam znalazłem kilka boboli, których Janko nie zauważył.
avatar
W szerszej perspektywie cywilizowani Europejczycy handlują dzisiaj DZISIAJ - 2 TYSIĄCE LAT PO CHRYSTUSIE! - nie tylko głowami, ale i organami, ciążami, dziećmi, kobietami...

Gdzie jest popyt - tam jest podaż. Świat oparty na handlu i na zysku dyktuje nam WSZYSTKIE wartości
© 2010-2016 by Creative Media
×