Przejdź do komentarzyStare słowa/nowe znaczenia
Tekst 26 z 34 ze zbioru: farfluchy i inna drobnica
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2017-09-17
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń3195

STARE SŁOWA/ NOWE ZNACZENIA

No bo po co wymyślać nowe słowa, pobierać je z obcych języków? Skoro jest tyle starych, mało używanych, a cały czas nadających się do wykorzystania?

Więc kiedyś był „wieśniak” – określenie mocno pejoratywne – a potem folkowiec, by ostatnio ten osobnik został peeselowcem. To samo znaczenie, ale przeniesione na inne słowo.

Albo taki „kutas”. Dawniej wisior ozdobny przy odzieży, dziś pejoratywne  wobec kogoś. W sensie, że on taki niby mężczyzna, ale obwisły, czyli nie męski, ale i nie damski.

No i moje nazwisko. Dawniej nazwa jakiegoś leczniczego zielska, a dziś… Słowo wzięte z jidysz, oznaczające coś zupełnie innego.

Bronek to niekoniecznie zdrobnienie imienia tego naszego niesławnego prezydenta. Bo bronek to piwo.

A Władek to niekoniecznie zdrobnienie od Władysława, ale od pana władzy.

Jeden z moich znajomych skonkretyzował znaczenie „klaustrofobii”. U niego to lęk przed zamknięciem – ale sklepu z piwem.

Zadziwiająco wiele słów nabyło znaczenie od procesów ekonomicznych, szczególnie tych patologicznych.  Kradzież zyskała zaskakująco wiele synonimów, ładnie słodko ją określających. No bo co znaczy „krótka ścieżka prywatyzacyjna”? A mój były przełożony – i tu mogę wskazać autora ( Hubert Drogosz} – wymyślił jeszcze lepsze: mienie „ wycofane z użytkowania”.

Ciekawy jestem, czy tych naszych przywróconych i zaadoptowanych Polaków uczy się takich idiomów na kursach przystosowawczych. Bo kląć po naszemu nauczą się szybko – w pracy, na ulicy, ale mówić po naszemu? Żeby nam się niemcy nie zalęgli… Bo, powiem szczerze, bardzo mi się nie podoba, kiedy moi koledzy z pracy sięgają po waserwagę, dorna, hebel. Nie mam zaś nic przeciwko temu, gdy chcą użyć józefa.


  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Ciekawe rozważania, mimo ze nie zgadzam się z oceną B. Komorowskiego. Przyznam się, ze nie rozumiem pojęć: józef, dorn. Przypuszczam również, że "niemcy" to nie mieszkańcy FRN.
avatar
Jak zawsze u Autora, temat trafnie z magmy powszedniości namierzony/wyłoniony - i prześmiewczo "rozwiniony". Stara cudowna polszczyzna, tak bogata w swej treści w niuanse, idzie hurtem do lamusa, bo jest przemożnie fajnie, cool, superowo, masakrycznie - no, i fajnie.

Jeszcze niedługo, i przejdziemy, jak głuchoniemi, na miganie
avatar
Dorn to drut, pręt.
Józef to młot od 5 kg wzwyż.Znany także jako czujnik.
© 2010-2016 by Creative Media
×