Tekst 194 z 236 ze zbioru: Sami swoi
Autor | |
Gatunek | satyra / groteska |
Forma | fraszka / limeryk |
Data dodania | 2018-01-13 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1609 |
`P` JAK PRZYJACIEL
bardzo się starał Czyżyk ze Strumienia
pomóc Frankowi w drodze do zbawienia
srebrzystym nęcił go dronem
sprzed karczmy wprost pod ambonę
uwieść się dała rozmodlona Gienia
"O pobożnym Wicku 2
Bardzo się martwił Wicek z Sorbony,
że Franek może nie być zbawiony.
Nakłonić go nie zdołał,
by chodził do kościoła.
- Nie chce się modlić ten cham zawszony!
Martin,
Dzięki za komentarz, niezależnie od oceny.
Twoja obecność tutaj, to dla mnie zaszczyt.
Pozdrawiam"
Drogi Tadeuszu, bardzo mi pochlebiasz, jeżeli nie jest to ironia, do której oczywiście masz prawo.
Pozwoliłem sobie, podchwycić Twój pomysł i nieco inaczej podejść do tematu. Limeryk nie musi być chamski i plugawy, żeby spełniał swoją rolę. To moje subiektywne odczucie.
Lubię absolutną (pozbawioną antypatii) szczerość, której tak niewiele na tym portalu. Unikam cukrowania i cukrowanych koalicji, toteż moje niezrozumiałe blokady osób.
I jeszcze drobna uwaga dla matematyków:
11-12-8-8-11. W potocznej mowie "w drodze", w ściska się z drogą tak mocno, że stanowią jedność, toteż 11-11-8-8-11. Co do średniówki - nie mam problemu z rytmicznym czytaniem.
Serdeczności
I jeszcze drobna uwaga dla matematyków:
11-12-8-8-11. W potocznej mowie "w drodze", "w" ściska się z "drogą" tak mocno, że stanowią jedność, toteż 11-11-8-8-11. Co do średniówki - nie mam problemu z rytmicznym czytaniem.
Może to rzeczywiście sprzeczność, ale jesteś od niedawna na naszym portalu, toteż nie mam na ten temat stuprocentowej pewności. Moje decyzje dojrzewają z czasem i stale podlegają weryfikacji. Kieruję się wewnętrznym papierkiem lakmusowym, który bardzo rzadko przekłamuje. W Twoim przypadku jestem raczej optymistą :)
Od lat publikuję wyłącznie tutaj i nie szukam (jak niektórzy) kolejnych portali i kolejnych pochlebców. Traktuję internet przede wszystkim, jako publiczne archiwum. Nie jestem humanistą z wykształcenia, toteż porównanie jest bardzo interesujące.
Potrafię być dla siebie wystarczająco surowym krytykiem. Jak już wielokrotnie pisałem, moim marzeniem jest, wydanie muzycznego zbiorku wierszy w profesjonalnym studio i w lepszym, jak moje, wykonaniu.
Lubię wszelkiego rodzaju zabawy słowem i jeśli już
dotykam satyry, nie uznaję uprzywilejowanych. Staram się unikać wewnętrznej złośliwości i zafajdanego języka.
Przesłuchiwałem wiele polskich kabaretów na YouTube i często nie mogłem zrozumieć, dlaczego Polacy śmieją się z chamskich kawałków. Ostatnio znalazłem (moim zdaniem) świetnego, inteligentnego satyryka. Jest nim Pan Krzysztof Daukszewicz. Polecam.
Nigdy tak wiele nie piszę, ale wiem, że mój komentarz trafi nie tylko Ciebie, toteż dzisiejszy potop - słów.
Lecę oglądać biatlon, bo to tylko 4km od mojego domu.
Serdeczności
oceny: bezbłędne / znakomite
Daukszewicz też sobie nie żałuje, z tym, że z powodu wrodzonej łagodności, subtelności i delikatności jego jadowite konstrukcje nie prowokują silnych emocji. Dramat rozgrywa się na poziomie, który jest do przełknięcia nawet przez delikutaśnych odbiorców. Ale weźmy takiego Piaseckiego:
"Późny maj. Komunia Piotrusia. Południe, żar się z nieba leje, a ciocia Hela siedzi w lisach, bo maaa!!!!" I ten jego charkot. Coś pięknego!
Daukszewicz wycisza, a Piasecki buzuje. Dwa różne rodzaje ekspresji.