Autor | |
Gatunek | filozofia |
Forma | proza |
Data dodania | 2011-10-16 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 3120 |
Zapowiadał się wietrzny dzień. Niebo przybrało szare barwy. Czy to tylko pogoda, czy naprawdę zaczyna coś się dziać? Zwiększająca się dynamika sytuacji dawała o sobie znać. Ludzie proporcjonalnie do zmieniającej się pogody przyspieszali tempo, kierując się w stronę domów. Instynktowne, a może to tylko wyuczone na pamięć zachowanie, całkowicie niwelowało szansę próby zrozumienia sytuacji. Każdy kto spojrzał w górę, tylko utwierdzał się w subiektywnej słuszności swojego postępowania.
Lecz znalazła się jedna osoba, która nagle stanęła w miejscu. Czuła na sobie coraz silniejsze podmuchy wiatru, które wydawały się być jej sprzyjające. Miała wrażenie jakby stawała się całkowicie wolną osobą, nieograniczoną zewnętrznymi normami oraz obecną sytuacją.
Wszyscy, którzy znaleźli się już w swoich domach, cieszyli się z pozornej wygranej, gdyż tak naprawdę nikt z nimi nie konkurował. Poczucie zwycięstwa było u nich jak wierzch góry lodowej głupoty, którą byli przepełnieni. Uśmiech na twarzy i zapomnienie o tym co działo się przed chwilą. Teraz nadszedł czas na popołudniowe płynięcie z prądem. Mózg w trybie off pozostanie do rana, a może nie? A niech zostanie na zawsze, co tam. Większości czynności nie zrobi za nich automat, zrobią je oni sami, według swoich codziennych algorytmów. Zero zaskoczenia. Terapia polegająca na znalezieniu sobie szablonu i wypełnienia go swoim (?) życiem.
oceny: bardzo dobre / znakomite
1) I akapit: Każdy, kto...
2) II akapit: Miała wcześniej, jakby...
3) III akapit: ...tym, co działo się...
Natomiast w trzecim zakapicie jest zbędny przecinek w konstrukcji "...sami według swoich..."
oceny: bezbłędne / znakomite
I na widelcu