Przejdź do komentarzyRuch, to zdrowie!
Tekst 46 z 89 ze zbioru: Zrzędzian
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaproza
Data dodania2018-04-29
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2685

 

Dbamy o siebie tyle, co nic. Leczymy się incydentalnie. Ruszamy się niewiele. Przeważnie siedzimy. Jeżeli stoimy, to tylko w korkach.


W pracy odwalamy robotę przyspawani do dwóch urządzeń: krzesła i komputera. Po pracy jedziemy do domu. W domu siadamy przed telewizorem i czekamy na obiadek.  

 

W przerwie na rozruch pudła z nowinami, bierzemy z lodówki zgniłą wodę nazwaną pepsi oraz na przekąskę - nędzne kilo frytek.


Po godzinie rajskiego tycia przed ekranem, `stara od garów` wnosi talerz ociekający cholesterolem i z kanapy przemieszczamy się na krzesełko przy stole.


Telewizor ma wygódkę w postaci pilota i nie musimy odrywać się od ukochanej kiełbaski, by zastąpić program o diecie – cud, programem o kurczakach karmionych naftową ropą.


Okno w pokoju mamy szczelnie zamknięte, bo słyszeliśmy w reklamie, że zepsute powietrze ma niszczący wpływ na frekwencję naszych wągrów, a cyrkulacja zaduchu zlikwiduje nam hemoroidy.


Po szczęśliwym pochłonięciu półmetrowej kiełbasy podlanej piwem, wracamy do ulubionej pozycji brzucha wycelowanego w sufit.


Po pierwszym beknięciu, patrząc na świat najedzonym okiem, zapadamy w błogi sen o świątecznej golonce po meksykańsku.


We śnie widzimy dwie tłuste i rozjuszone gicze cielęce walczące o widelec. Widelec wpadł po zęby w słoik z musztardą. Rozlega się jego rozpaczliwe wycie i budzimy cię zlani potem.


By się otrząsnąć z koszmaru, przesiadamy się do komputera.


Fotelik jest mięciutki, obrotowy i dopasowany do zwiotczałego tyłka.


Maszyna burczy, warczy i gwiżdże na nas, lecz jej ekran poczyna uwodzicielsko mrugać dając nam sygnał, że jeszcze żyje. Przystępujemy więc do relaksu.


Relaks nazywa się zażartą grą w coś o nic. Gra jest formą gimnastyki palca średniego. Pozostałe mają wolne.


Korzystamy, że nasze dzieciątko poszło na balangę i zaczynamy ujeżdżać.


Znajdujemy się w kartonie Pana Smoka i naszym zadaniem jest sprawić mu łomot i skasować mu trzy wredne głowy broniące skarbu.


Ochoczo rzucamy się do tej herkulesowej pracy. Nic to, że mamy zadyszkę i wszystkie możliwe kolki naraz. Przy elektronicznym bydlaku czujemy się wysportowanymi gladiatorami zdolnymi do niejednej krucjaty. Toteż z krzepkim jazgotem pomylonego Tarzana wyruszamy na wojnę z bajkowym niegodziwcem.


A po drodze przygód mamy w bród. Co chwilę zza węgla jakiegoś korytarza wyskakuje barczysty opętaniec z laserowym mieczem i albo się go wymiksuje do niebytu, albo gra zaczyna się od nowa.


W ten sposób odpoczywamy przed pójściem do łóżka. Idziemy spać, bo pociecha wróciła z imprezki i chce dosiąść komputera, ale przed snem należy przegryźć `małe co nieco`.


By nie budzić karaluchów, na zadartych paluszkach wsuwamy się do kuchni i zaglądamy do wnętrza lodówki.


A tam specjały, cymesy, przepychy, całe stosy kalorii, istne rozpusty i orgie smakowe! Aż strach, że tyle dobra ominie nasz przełyk, że wszystkie te słoiki, puszki i torebki nie trafią na nasz język, że nie zaczniemy ich gryźć, szarpać i rozdzierać na sztuki, bo z przerażeniem stwierdzamy, ze razem z dzisiejszą kiełbaską połknęliśmy ostatni ząb.


A był to ząb zabytkowy, bo ząb mądrości! Jeszcze niejedno mięsko mógłby drasnąć, cóż, kiedy nie chciało się nam pójść do sadysty od leczenia kłów.


Szukamy winnych naszych ubytków i znajdujemy: to te słodkości, pyszotki, batony i desery pozbawiły nas szczerego uśmiechu! Wymiotły z twarzy grymas wiecznego zadowolenia i w zamian dały uśmiech ponurego żula!



  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Tak to jest - widzę to u niektórych, ale ja jako fizol i flaneur przy nadchodzącej 50 jestem gibki i szczupły. Może dlatego, że nie prowadzę takiego trybu życia jak to Owsianko opisał.
A może to geny i tryb życia?
No i osobna sprawą jest to co robimy z tym, jak budujemy tego rodzaju przyzwyczajenia i nałogi, i czy potrafimy je ograniczać, zanim one zaczynają ograniczać nas.
avatar
no, no, każdy się będzie tłumaczył teraz, hehe. Będziesz Owsianko wrogiem publicznym, zobaczysz. Może i ludzie nie będą z Tobą w polemiki wchodzić, bo i tak nie reagujesz, ale Cię znienawidzą. Nie można aż tak domykać. Człowiek czuje się jak szczur, chętnie by Cię ugryzł, ale koncepcji brak, hehe. Pojechane po całości. Jak tak można? Hurtownik się znalazł, hehe.
avatar
Trawestując słynny okrzyk Wieszcza w stepie, zawołajmy wszyscy zgoła:

LEPIEJ JEDZMY!
JEDZMY LEPIEJ!
NIKT NIE WOŁA!
© 2010-2016 by Creative Media
×