Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-12-02 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1519 |
ŻARCIE, ŻARCIE
Dwa koty i dwa psy pod jednym dachem. Nie wiem, czy się lubią, ale widzę, że często działają wspólnie i w porozumieniu. Kierownikiem jest kot Grafi – to on przychodzi upominać się o żarcie, o wodę w misce dla psów. Mimo, że potrafi napić się z wylewki, z dna wanny, z naczyń stojących w zlewie, to przychodzi i marudzi: chodź ze mną do kuchni. Tam widzę, że w kocich miskach jest suche, więc o co chodzi? Staje przy misce na wodę i czeka. Kiedy nalewam wody, on – pro forma – wypija z niej łyk i odchodzi, a w kuchni pojawia się pies. I wszystko jasne.
Zostaw coś na talerzu na szafce między kuchenką a zlewem. On tego nie zje, ale nabije na pazur i zrzuci na podłogę. I w kuchni pojawi się pies, który owszem, owszem, reflektuje na ten przysmak.
Córka pojechała ostatnio do mojej matki na pierogi z grzybami – ja byłem wtedy w pracy i nie potrafiłem się zadeklarować, że jestem w stanie tam dotrzeć. Matka więc spakowała pierogi do metalowej miski, przykryła serwetką abyśmy mogli zjeść je u nas w domu: odgrzać, odsmażyć. I tak się zdarzyło, że wszyscy wyszli, a miska z pierogami – ciepłymi jeszcze, więc nie było wskazane pakować je do lodówki – została na stole w kuchni. Kiedy wróciłem miska stała już pod stołem w kuchni, obok tych psich, serwetka leżała obok. W misce zostało pół pieroga. Nie trzeba być kryminologiem, by odtworzyć przebieg zdarzeń. Kiedyśmy wyszli, suka Sonia poszła do kuchni, zdjęła miskę ze stołu i postawiła na podłodze, a potem zdjęła z niej serwetkę i żarcie, żarcie! Te pół pieroga wskazywało na to, że i ślepy Wafel też brał w tym udział, bo ona mniejszą porcję zjadłaby w całości, ale dotarła do granic sytości, potem konsumpcję podjął Wafel, ale i on nie dał rady pochłonąć wszystkiego.
Córka opowiadała, że kiedy nas nie ma, a ona przez dłuższy czas leży u siebie na łóżku, wpatrzona w ekran telefonu, albo z książką w ręką, nie dając oznak życia, to widzi jak Sonia wyrusza do kuchni i przynosi stamtąd miski z kocim żarciem, by je opróżnić obok jej łóżka. Bo konsumpcja odbywa się nie w kuchni, ale w pokoju dziewcząt. I nie na panelach, ale na dywanie.
Zostaw szafkę pod zlewem tak na luzie, bez blokowania jej taboretem, a po powrocie zawartość kosza w dużej części znajdziesz na tym dywanie. Te wszystkie kubki po jogurtach i śmietanie, puszki po żarciu dla psów, opakowania po czekoladach i maśle – pogryzione i wymamlane. Zaproś do siebie znajomych z kilkuletnim dzieckiem, a Sonia będzie stała tuż obok niego czekając na okazję, by wyjąć mu smakołyk z ręki, gdy się zagapi.
Cisza w domu – nagle uchylają się drzwi do łazienki: to Sonia idzie przejrzeć kocią kuwetę, czy nie leży tam czasem jakaś smakowita kocia kupka…
Wiem, że nie wszystkie psy tak mają, że to może jakaś psia nerwica. Wychodzisz z domu? Zabezpiecz newralgiczne miejsca, strategiczne miski.
Ja już zapomniałem jej te wszystkie pogryzione kable od komputera. Zjedzone czekoladki i chipsy. Jest jednak coś, czego zapomnieć jej nie potrafię, bo pożarła coś co uwielbiam. Moja matka przyjechała kiedyś i przywiozła orzechy laskowe. Przesypała je do miski, którą ustawiła na stoliku obok naszej kanapy. A potem wyszła gdzieś z moją córką. A potem do domu wróciłem ja. I zastałem całą kanapę zasłaną skorupkami po tych orzechach.
Nie potrafię tego zrozumieć, czemu nie na panelach, z których łatwo się takie rzeczy zmiata, ale na kanapie? I czemu na dywanie, a nie na panelach? Że na panelach takie rzeczy się ślizgają i uciekają, a na kanapie i dywanie nie ma z tym problemu?
No tak, ja też mam swoje przyzwyczajenia żywieniowe.
oceny: bezbłędne / znakomite
Portrety psychologiczne głównych bohaterów-winowajców bez pudła i w punkt!
Świetnie podpatrzone i pysznie podane w żarcie to całe żarcie (patrz tytuł miniatury prozą)
Oto prosty patent na radosne życie:
bawmy się!
"Niech na świecie wojna,
Byle nasza wieś spokojna!"