Autor | |
Gatunek | bajka |
Forma | proza |
Data dodania | 2011-12-08 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 3859 |
Margaret and John
Margaret i jej młodszy brat John bardzo lubili korzystać z miejskiej biblioteki. Mieli tam nieograniczony dostęp do Internetu. Łącze było nie tylko bardzo szybkie, ale i darmowe, podczas gdy w ich domu komputer nadal miał stary, szumiący modem, o bardzo powolnej transmisji i wysokich opłatach. W jasno oświetlonych pomieszczeniach, tkwili mieszkańcy miasteczka wpatrzeni w monitory. W sali mikrofilmów można było obejrzeć na ekranie kopie wyrabianych niegdyś z papieru książek i gazet. Margaret i John wiedzieli ze szkoły, że to były ciemne czasy średniowiecza ekologicznego, braku świadomości ludzi, którzy wycinali lasy, aby produkować papier. W tradycyjnych bibliotekach lęgły się mole książkowe niszcząc zbiory oraz pleśnie i kurz powodując alergię. Wielu przodków rodzeństwa wykonywało ciężką pracę drwali.
W podziemiach miejskiej biblioteki, w specjalnie klimatyzowanych pomieszczeniach naświetlanych bakteriobójczymi lampami, przechowywano autentyczne, papierowe książki. Pracował tam miejscowy dziwak dr Oskar Serwer, którego wszyscy nazywali żartobliwie starym DOSem. Zajmował się przegrywaniem na mikrofilmy rozpadających się, papierowych książek. Ponoć DOS, w swojej pracowni, urządzał również eksperymenty z doskonaleniem urządzeń kopiujących i opracował niezwykłą maszynę do szybkiego nagrywania na komputer zawartości papierowych staroci.
Bardzo dużo mówiło się o tym urządzeniu, gdy miasteczkiem wstrząsnęła wiadomość o zniknięciu sióstr Reset. Z szeptanych plotek i półsłówek trudno się było domyślić, co wspólnego może mieć kopiarka DOSa ze zniknięciem dziewcząt, ale odtąd zaczął on budzić przerażenie wśród dzieci. Nie zmieniła tego nawet informacja, że siostry po prostu uciekły z domu, bo miały dosyć formatowania dyskietek, do czego zmuszała je matka.
Pewnego dnia Margaret znudziło się surfowanie po Internecie i postanowiła rozprostować ścierpnięte nogi oraz dać odpocząć przemęczonym oczom.
- Idę się przejść – powiadomiła brata, a ten natychmiast zsunął się ze swojego fotela i podreptał za siostrą.
Zjechali windą na poziom minus jeden, do części, gdzie wolno wchodzić tylko pracownikom biblioteki.
Margaret uspokajała brata widząc w jego oczach przerażenie.
- Zawsze chciałam zobaczyć jak tu wygląda. Tylko zerkniemy i wracamy. Nikt nas nie zauważy.
Długie, oświetlone jarzeniówkami korytarze rozwidlały się. Białe drzwi miały oznaczenia zrozumiałe tylko dla wtajemniczonych: Pracownia BIT, Podręczne Menu, Expresowe Justowanie, Schowek, Magazyn Partycji, Stare Okna, Konserwacja Ikon, Foldery z Różnych Stron Świata i Odnawianie RAMek.
- Wracajmy. – John zaczął marudzić i wtedy przestraszył się nie na żarty.
Po minie Margaret było widać, że zgubiła się w labiryncie korytarzy. Potrząsnęła ramieniem i rzuciła wyniośle:
- Czy w tej norze nikt nie słyszał o tabliczkach Droga ewakuacyjna?
- A nas nie powinno tu być – powiedział płaczliwym głosem John.
Minęli właśnie Hodowlę Myszy i stanęli jak wryci. Korytarz kończył się, a przed nimi były drzwi z napisem: dr Oskar Serwer – kopiowanie plików i komórek. Na drzwiach ktoś flamastrem namazał krzywymi literami DOS.
- Wracamy – zarządziła Margaret i w tym momencie drzwi się otworzyły.
Stał w nich wysoki człowiek. Ubrany był w dziwne, niebieskie spodnie z bawełny z nabitymi nitami oraz flanelową koszulę w kratkę. Ubranie takie nosiło się jeszcze przed nastaniem rządów Nortona Commandera. Margaret wzięła brata za rączkę, bardziej ze strachu niż siostrzanej opiekuńczości i pociągnęła za sobą do tyłu. DOS uśmiechnął się i przemówił ciepłym głosem:
- Witajcie, jak to miło, że mnie odwiedziliście. Tak rzadko ktoś tu zagląda.
- Jestem głodny – mały John oznajmiał zawsze swoje potrzeby w najmniej odpowiednim momencie.
Siostra skarciła go wzrokiem, ale DOS natychmiast uchylił szerzej drzwi pracowni i powiedział z zapraszającym gestem:
- Właśnie wstawiłem wodę na herbatę i mam pyszne pierniczki w czekoladzie. Macie ochotę na lunch?
Na hasło „pierniczki” John wyrwał rączkę i natychmiast, zanim Margaret zdążyła zaprotestować, pomknął do pracowni DOSa. Wiedziona poczuciem odpowiedzialności za brata weszła za nim.
Spędzili miłą godzinkę przy herbacie i słodyczach, słuchając opowieści starego DOSa o jego pracy, o dawnych bibliotekach i papierowych książkach. Kiedy skończyli posiłek, postanowił pokazać im swoją dumę: Maszynę Do Kopiowania.
Margaret poczuła lęk i zaczęła mówić, że muszą już wracać, ale Johnowi oczy świeciły się z radości. Pomknął za DOSem do drugiego pomieszczenia, a Margaret niechętnie poszła za nimi.
Urządzenie było wielkie, zajmowało połowę sporego gabinetu. Ponieważ nie było jeszcze dokończone, kolorowe kabelki sterczały na wszystkie strony. Poza monitorem, klawiaturą i myszą urządzenie miało podłączone elementy, których zastosowania dzieci nie znały. DOS uruchamiał kolejne sekcje, klikał i poprawiał wtyczki.
- Do czego służy ten drugi fotelik? – zapytał John wskazując na krzesło oddalone od monitora.
- Zaraz się dowiesz – mruknął uczony nie odrywając się od pracy.
Monitor zamigotał i Margaret zobaczyła na nim jedną z sióstr Reset. „Pewnie kopiował zdjęcia ze starych gazet” – pomyślała. Zobaczyła jednak, że dziewczyna porusza się, uderza ręką w szklany ekran i macha do niej. Zerknęła na DOSa, ale ten właśnie wczołgał się pod jakieś metalowe konstrukcje żeby przypiąć to, co się odpięło. Podeszła bliżej. Dziewczyna pokazywała na klawiaturę. Margaret zorientowała się, że chce się porozumieć. Dotknęła palcem jakiegoś klawisza, a dziewczyna pokiwała przecząco głową. Kazała przesunąć rękę. Margaret dotknęła klawisza F4. Siostra Reset pokiwała głową. „Pomoc”? Coś przyszło jej do głowy.
Mężczyzna wygramolił się spod urządzenia.
- Gotowe! Teraz pokażę wam jak to działa. Margaret, bądź tak dobra i zajmij miejsce na tamtym fotelu. – powiedział klikając na klawiaturze i zaznaczając coś myszką na ekranie.
- On jest jakiś dziwny, inny od tych, które mamy w czytelni. – dziewczyna skrzywiła się.
- Po prostu usiądź na nim.
- Nie ma gdzie postawić nóg. – upierała się Margaret.
DOS wydawał się zniecierpliwiony. Margaret przywołała na twarz jeden z najpiękniejszych swoich uśmiechów.
– Może pan mi pokaże jak się na tym siedzi?
Uczony westchnął, poszedł w stronę fotela i zaczął się niezgrabnie na nim sadowić. Wyjaśniał po kolei jak należy to robić. Dziewczyna podbiegła do biurka. Kiedy doktor siedział już na fotelu podniosła rękę w kierunku klawiatury. Zobaczyła przerażenie na jego twarzy. To ją upewniło, że w swoich przypuszczeniach miała rację. Uderzyła w klawisz „enter”. DOS krzyknął „NIE!”.
Jego głos zniknął w oślepiającym błysku. Po chwili fotel był pusty. John stał z boku i mrugał oczami ze zdziwienia. Podszedł do siostry w momencie, kiedy doktor pojawił się na ekranie i pełen wściekłości uderzał w szybę od środka. Margaret drugi raz uderzyła w „enter”. Na ekranie wyświetliło się okienko z pytaniem. Dziewczyna wydała polecenie przeniesienia pliku do kosza i opróżniła go. Odszukała ikonę Reset, otworzyła ją i zobaczyła zaginione siostry. Na pasku narzędzi strzałka cofnięcia operacji była aktywna. Najechała na nią myszką i kliknęła. Znowu pojawił się błysk i na fotelu siedziały obie, zaginione pięć lat temu bliźniaczki. Zeskoczyły z krzesła i podbiegły uściskać Margaret.
- Chodźmy stąd jak najprędzej! – zawołała jedna z sióstr.
Margaret nadal stała przy klawiaturze i uderzała w klawisze
- Jeszcze nie, ale za chwilę będziemy musieli szybko biec. Uwaga! – nacisnęła klawisz „delete” i rzuciła się do wyjścia łapiąc po drodze Johna za rączkę.
Kiedy zamknęli masywne drzwi do pracowni usłyszeli dobiegający zza nich głuchy łoskot.
Lokalna prasa szeroko rozpisywała się o szczęśliwym powrocie sióstr Reset do domu. W wywiadzie telewizyjnym matka bliźniaczek obiecywała, że już nigdy więcej nie będzie zmuszać córek do formatowania dyskietek Na ostatniej stronie, małym drukiem znalazła się informacja, że dziwak dr Oskar Serwer ukradł maszynę, którą latami budował za pieniądze podatników i zniknął. Zapewne zamierza opatentować ją i zarobić fortunę.
O awanturze, którą zebrała Margaret za to, że nie przyprowadziła brata do domu na obiad, prasa milczała.
Dziękuję za komentarz i ocenę :-)
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
Pozdrawiam serdecznie!
oceny: bezbłędne / znakomite