Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | utwór dramatyczny |
Data dodania | 2019-06-14 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1046 |
ADAM
(krótka historia w VII scenach)
szkic
Scena I
(Na scenie po prawej stronie stoi duży stół, dwa krzesła, komoda, na stole dwa kubki z kawą. Przy stole w szlafroku siedzi Michelle, kobieta w wieku około 40 lat, po chwili wchodzi jej maż – Adam, mężczyzna około 45 lat, ubrany w garnitur, poprawia krawat, wyraźnie się śpieszy)
Adam - Dzień dobry kochanie, zrobisz mi kawę? (całuje ją w czoło)
Michelle - Stoi na stole.
Adam - Dziękuję, jesteś aniołem.
Michelle - Śpieszysz się?
Adam - Tak, jadę na lotnisko odebrać nową doktorantkę, dziś zaczyna u nas pracę.
Michelle - Nową doktorantkę?
Adam - Nie mówiłem ci?
Michelle - Nie.
Adam - Musiałem zapomnieć. Przylatuje dzisiaj, podobno jakaś protegowana szefa. Wczoraj na zebraniu dał mi do zrozumienia, żebym osobiście wszystkiego dopilnował.
Michelle - Dlaczego zawsze ty? Masz za dobre serce, szef to wykorzystuje.
Adam - Nie wiem, znasz go. Pewnie dlatego, że będzie pracowała u mnie na wydziale.
Michelle - Po pracy jadę do mamy.
Adam – Świetnie, pozdrów ją.
Michelle – Wiesz... ona ostatnio nie czuje się najlepiej, może wpadniemy do niej w weekend? Zjemy razem obiad, ugotuję coś...
Adam – Oczywiście, muszę już lecieć, pa! (wychodzi i po chwili wraca) Nie widziałaś...?
Michelle - Na komodzie.
Adam - Moich kluczy...dzięki, pa!
Michelle – Pa, nie wracaj zbyt późno.
(Adam wychodzi, Michelle siedzi chwilę po czym wzdycha, zbiera kubki i wychodzi)
Scena II
(scena jak poprzednio, przy stole Michelle elegancko ubrana, czyta gazetę)
Michelle - (nie odrywając oczu od gazety) To ty?
Adam - (wchodząc) Tak.
Michelle - Późno!
Adam – Tak, wiem. Miałem ciężki dzień.
Michelle - Zaraz zrobię ci coś do jedzenia.
Adam – Nie, dziękuję, jadłem na mieście (całuje ją w usta, siada). Co u mamy?
Michelle – Źle. Wygląda na kompletnie wypaloną, gaśnie w oczach. Od śmierci taty mam wrażenie, że widać jak ucieka z niej życie. Starzeje się dziesięć razy szybciej... Nikt, a tym bardziej ona nie zasługuje na to, żeby na starość być samotnym. Ja zawsze się tego bałam.
Adam - Przecież ma ciebie i twoją siostrę, odwiedzacie ją.
Michelle - To nie to samo, ją przytłacza cisza własnego domu. Tak bardzo chciałabym jej pomóc.
Adam - Kiedyś wszyscy będziemy starzy. Nic na to nie poradzimy.
(po chwili ciszy)
Michelle - No i jak ta nowa?
Adam - Jeszcze nie wiem, pewnie będzie donosić.
Michelle - Chyba trochę przesadzasz.
Adam - (przez chwile patrzy na żonę) Jak dobrze, że mam ciebie.
Michelle - (odkłada gazetę, podaje mu rękę) Że mamy siebie mój drogi, że mamy siebie. (chwile patrzą sobie w oczy) O czym myślisz?
Adam - O szczęściu. Czym jest szczęście...
Michelle - Czym?
Adam - Ty mi powiedz.
Michelle – (przez chwile patrzy na męża) Dla mnie to my... ten dom... to, że jesteś zawsze obok mnie kiedy cię potrzebuje... wiesz, ja nigdy nie wymagałam od życia zbyt wiele... próbuje cieszyć się małymi rzeczami, to one dają mi szczęście.... to, że niedługo jedziemy na wakacje... cieszę się tym wszystkim, czym cieszą się zwykli ludzie. To daje mi energię... siłę. Chyba nie ma ludzi szczęśliwych cały czas, ja bywam i... to mi wystarcza. Co cię gryzie?
Adam – Nie... nic.
Michelle - Nie jesteś szczęśliwy? Jeśli nie, to pomyśl o tych wszystkich ludziach którzy mają gorzej od nas, a jest ich wielu.
Adam – Oczywiście, że jestem szczęśliwy. Zresztą szczęście nie ma nic wspólnego ze stanem materialnym, szczęście to pojęcie czysto metafizyczne, związane z duszą... z umysłem...
Michelle – Tak? Naprawdę? To pokaż mi szczęśliwego żebraka?
Adam - (po chwili) Padam z nóg. Położę się. Dobranoc. (całuje żonę w czoło i wychodzi, Michelle siedzi chwilę, po czym wstaje i wychodzi)
Scena III
(po lewej stronie sceny dotąd nie widocznej stoją dwa krzesła zwrócone do siebie, prawa strona sceny nie jest widoczna. Na krześle po lewej siedzi mężczyzna łudząco podobny do Adama - Adam 2, ubrany w piżamę, wchodzi Adam, ma na sobie tą samą piżamę, siada)
Adam 2 - (patrzą na siebie jakby czekali kto zacznie) Nie możesz spać?
Adam – Nie, chyba wezmę tabletkę.
Adam 2 - W naszym wieku to normalne.
Adam - W naszym wieku? Co przez to rozumiesz? Ja czuję się świetnie, jestem ciągle młody. Zobacz w jakiej jestem formie. (wstaje i robi kilka przysiadów). Perfekt!
Adam 2 - A kłopoty ze snem? Przed chwilą sam powiedziałeś, że nie możesz zasnąć.
Adam – To, że raz nie mogę zasnąć to nie oznacza, że mam kłopoty ze snem.
Adam 2 - Oboje wiemy dlaczego nie możesz spać. Wiesz, że możesz próbować oszukiwać wszystkich, ale nie samego siebie. Mam rację?
Adam - Nieprawda!
Adam 2 - Prawda!
Adam – Nie... nie wiem co robić!
Adam 2 - (śmiech) Posłuchaj co ty wygadujesz, czterdziestopięcioletni mężczyzna, głowa rodziny, pracownik naukowy, autorytet chciałoby się powiedzieć, a zachowuje się jak małe dziecko, nie-wiem-co-zrobić! (śmiech) Wiesz, oczywiście że wiesz, wystarczy podjąć odpowiednią decyzję... masz wrażenie, że nikt cię nie rozumie?
Adam - Nie...nie
Adam 2 - Musisz pamiętać o jednym, że jak teraz weźmiesz tabletki i pójdziesz grzecznie spać koło swojej żony, to obudzisz się jutro rano i twój problem nie zniknie. Weź się w garść, ja tego za ciebie nie zrobię, nikt tego za ciebie nie zrobi! Wiem, że to nie jest łatwe, ale wszystko zależy tylko od ciebie. W tym duecie to ty podejmujesz decyzje. (siedzą przez chwilę w ciszy, wyciemnienie)
Film wyświetlany na ekranie za sceną :
Reminiscencje dzieciństwa, nakręcony na czarno-białej kliszy, w tle słychać charakterystyczny terkot starej kamery - na ekranie widać chłopca ok. 10 lat, ubrany w granatowy szkolny mundurek, krótkie spodenki i kolanówki, siedzi przy stole w kuchni i odrabia lekcje, obok leży stary skórzany tornister. Przy starej węglowej kuchence jego matka - nerwowa kobieta, chłopiec wygląda na wystraszonego. Wchodzi pijany ojciec, matka robi mu awanturę, chłopiec przygląda się wszystkiemu, po chwili wybiega z kuchni na dwór i zaczyna biec jakby chciał uciec, biegnie przed siebie polną aleja, w tle muzyka.
Scena IV
(prawa strona, wchodzą Michelle i Adam, siadają, pija kawę)
Michelle - Znów mówiłeś przez sen.
Adam - (wyraźnie zaniepokojony) Co... co mówiłem?
Michelle - Nie rozumiałam, coś...nie, nie wiem. Pamiętaj że jutro jedziemy do mamy, już jej powiedziałam więc nie szukaj wymówek.
Adam - Właśnie... wczoraj zapomniałem ci powiedzieć, ale...
Michelle - Co znowu?
Adam - Obiecałem tej nowej, że pomogę jej przewieźć kilka rzeczy i pomogę przy rozpakowywaniu, poza tym pokaże jej miasto... wiesz ona jest tu zupełnie nowa, nikogo nie zna.
Michelle - W weekend?
Adam - Tak jakoś wyszło.
Michelle - Mi też coś obiecałeś. Pamiętasz?
Adam - (przybliża się i chwyta żonę za rękę) Przepraszam, na pewno coś wymyślisz.
Michelle - Chyba nie mam innego wyjścia. Mam tylko nadzieję, że dzisiaj nie wrócisz tak późno i zjemy razem kolacje skoro weekend masz już zajęty.
Adam - Postaram się.
Michelle - Za dużo pracujesz.
Adam - Tak jak z tym spaniem, to że raz wróciłem później to zaraz dużo pracuje.
Michelle - Z jakim znów spaniem?
Adam – Nieważne, muszę lecieć pa. (całuje Michelle w czoło i wychodzi)
Michelle - (po chwili do siebie) Pa! Muszę lecieć.
Scena V
(lewa strona sceny, Adam2 na wózku inwalidzkim, z podłączoną kroplówką, wyraźnie chory)
Adam - (po chwili milczenia i patrzenia sobie w oczy) Czuję się obco, jakbym żył nie wśród ludzi, tylko sklepowych manekinów, stworów bez krwi, serca, płuc, nerek... z tworzywa sztucznego obciągniętego ludzka skórą. Wyrobów człekopodobnych. Wiesz, ja nigdy nie miałem z tym problemów, z... życiem i... nie ma w tym niczego filozoficznego, dopiero teraz czuję to wszystko tutaj, w brzuchu... Dziwne... że właśnie w brzuchu! Tu się odkładało przez te wszystkie lata. Kiedy jadę tramwajem patrzę już tylko w okno... albo w podłogę. Nie mogę znieść widoku ludzi. Brzydzę się nimi. Chce mi się rzygać...(pauza) Miałem dziwny sen, jechałem, a właściwie pędziłem z góry na rowerze, wiatr wywiewał z mojej głowy myśli, one spadały na drogę i kulały się po niej, takie... małe białe kuleczki, manekiny biegały za mną, zbierały je i jadły... piłeczki pękały im w ustach i wypływała z nich żółć która ściekała im po brodach. Kiedy zawróciłem, po moich myślach pozostały tylko popękane skorupy. Wtedy ja zacząłem jeść te skorupy razem z błotem... żarłem błoto... kurwa... Wszystko co wiem o życiu mogę zawinąć w szmatkę i włożyć do kieszeni, całe to moje pierdolone życiowe doświadczenie....
Adam 2 - Jesteś pewien, że to co robisz jest słuszne?
Adam – Nie! Oczywiście, że nie! A ty?
Adam 2 - Ty decydujesz! Zawsze! Ja mogę ci tylko doradzić.
Adam - No to kurwa mi doradź! Teraz!
Adam 2 - Spójrz na mnie, zobacz jak wyglądam i powiedz, że masz jeszcze jakieś wątpliwości. (pauza, po chwili milczenia i patrzenia sobie w oczy Adam wstaje i wychodzi, Adam 2 siedzi, wyciemnienie)
Film:
(Wiara, Nadzieja, Miłość - amatorski film, w rogu ekranu data 15 lat temu, VHS, jakość wymaga wiele do życzenia. Ślub Adama i Michelle, wychodzą razem z kościoła, goście sypią ryżem, składają życzenia, Adam i Michelle szczęśliwi, żartują, w tle widać rodziców Adama, kłócą się, ale próbują zachować powagę - wygląda to trochę groteskowo)
Scena VI
(prawa strona, Adam i Michelle siedzą przy stole, żona jest zdenerwowana)
Adam - Kochanie...
Michelle – Wiesz... ja wszystko rozumiem, że pracujesz, że... ja nigdy nie wymagałam, żebyś się tłumaczył... żebyś mi mówił dokąd i z kim chodzisz, ale żeby nie wracać do domu na cały weekend? Dlaczego nie odbierałeś telefonu?Gdzie ty się podziewałeś? Umierałam ze strachu...
Adam - Wiem, przepraszam,ale... zrobiło się późno i... naprawdę przepraszam.
Michelle - Nigdy wcześniej się tak nie zachowywałeś, co się z tobą dzieje?
Adam - Nie wiem... kryzys wieku średniego? Myślę, że jestem stary, że... że nie znam życia, że... jestem w tłumie, stoję w nim i wszyscy mnie pchają, a ja... ja chciałem z tego tłumu wyjść, podnieść głowę i powiedzieć – ŻYJĘ, znam życie, jestem człowiekiem z krwi i kości. Żyję. Rozumiesz? Żyję!
Michelle - Nie, nie rozumiem!
Adam - No właśnie! Ty nic nie rozumiesz! Siedzisz sobie w ciepłym mieszkanku i gówno wiesz o świecie, o życiu, czy ty w ogóle żyjesz? Mam wrażenie, że jesteś martwa od wielu lat!
Michelle - (uderza Adama w twarz, pauza) Przepraszam. (pauza)
Adam - To ja przepraszam, ale nie mogę inaczej. Przepraszam. Wybacz mi. (Adam przytula żonę, zespoleni bujają się na krześle)
Scena VII
(lewa strona ,Adam 2 na łóżku szpitalnym podłączony do monitora EKG, miarowe bicie serca widoczne na ekranie, Adam podchodzi do Adama 2)
Adam - No i kiedy naprawdę żyłem? Teraz, czy wcześniej? Co? Odpowiedz jak jesteś taki mądry. Hm? Teraz jestem żywy, czy umarły? Co? No kurwa powiedz mi! Właśnie umarłem, czy dopiero się urodziłem? Nieważne, ważne że jestem szczęśliwy. Rozumiesz? Szczęśliwy! Szczęśliwy!
(potrząsa Adamem 2, na ekranie ustaje rytm serca, Adam stoi chwile nad Adamem 2, po chwili siada po `turecku` na środku sceny, po prawej stronie przy stole siedzi Michelle, zamyślona i nieobecna. Do łóżka podchodzi zwyczajnie ubrany mężczyzna, ubrany w dżinsy i t-shirt, przykrywa Adama 2 prześcieradłem, wyłącza aparaturę, chwilę stoi i odchodzi. Z głośników nagranie automatycznej sekretarki:
Tu mieszkanie Adama i Michelle, niestety nie ma nas w domu, po usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość
mówią to razem śmiejąc się, są szczęśliwi, światła na scenie powoli przyciemniają się)
Koniec
oceny: bezbłędne / znakomite
/ale/
Ty i ja - teatry to są dwa.
/Edward Stachura 1937 - 1979/
Adam - 45-letni wykładowca /ergo n a u c z y c i e l/ nie zna samego siebie. By się dowiedzieć, kim jest, potrzebuje co najmniej dwóch zwierciadeł: kobiety i swego alter ego: Adama 2 /tego, który zna przyszłość/.
Powtórzmy: czego się przez 15 lat małżeństwa UCZY Adam, patrząc w /co najmniej/ dwa te swoje lustra?
Niczego?