Autor | |
Gatunek | bajka |
Forma | proza |
Data dodania | 2019-11-28 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2573 |
–– Mamo czy mogę na sanki wyjść. Smutno mi. Nie każ w domu tak wiecznie tkwić.
Śnieg napadał na bliską górkę. Pójdę, pozjeżdżam, może wystraszę myśli smutne.
–– No dobrze dziecko. Pozwalam tobie.
Może faktycznie się wszystko odmieni i twą twarzyczkę rozweselisz.
A nawet znajdziesz piękny prezent, o którym jeszcze nawet nie wiesz.
Ja w tym czasie zrobię pyszny obiad i na deser coś tam dodam, ale się będę…
–– … wiem mamo, denerwować.
–– Masz racje, lecz mogę zerknąć przez okienko. Pomyśleć sobie, tam jesteś córeczko.
*
Dziewczynka podchodzi na białym dywanie, lecz smutne myśli, nie chcą opuścić dziecka wcale.
Choć siedzi na sankach i w dole widzi obraz przedziwny. W śnieżnej kołderce, dom rodzinny.
Zjeżdża dość szybko, aż biel się kurzy. Czy jakaś śnieżynka radość wywróży?
Aż nagle raptownie robi fikołka, wpada w zaspę, aż cała przemokła.
Gramoli się spiesznie i oczom nie wierzy… na śniegu zgubiony, samotny leży.
Trzęsie się bardzo, bo jest mu zimno.
–– Pomóż proszę, kochana dziewczynko.
–– To fajnie że jesteś, dziękuję tobie. Założę na buzię, sobie pomogę.
Lecz najpierw ogrzeję w kieszonce kurtki. Nie chcę byś zachorował, uśmiechu malutki.
Z utkaniem do wnętrza nieco się trudzi, wtem widzi chłopczyka, co bardzo płacze, chyba coś zgubił.
–– Co tak rozpaczasz, powiedz miły. Jakoś tej biedzie zaradzimy.
A on markotny milczy przez chwilę, by wreszcie powiedzieć:
–– Uśmiech zgubiłem.
Dziewczynka wie, co ma w kieszeni... i teraz ma oddać i nic nie zmienić.
A jeśli to wcale nie jest jego? Zakłada zgubę… by od razu twarz rozchmurzyć.
–– Ładny mój uśmiech na twojej buzi – słyszy słowa, ni to smutne ni radosne... jakby ktoś nucił, decyzji piosnkę.
I nagle już wie, co cały smutek z niej wywlecze.
–– Proszę… załóż… tak bardzo się cieszę twoim uśmiechem!