Przejdź do komentarzyLiść 7
Tekst 14 z 26 ze zbioru: Liście
Autor
Gatunekproza poetycka
Formaproza
Data dodania2020-01-09
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń922

Kim  wtedy byliśmy dla siebie? Przyjaciółmi? Uczennicą i mistrzem? Terapeutką i klientem?

Bałem się. Bałam się tego, co nadchodziło nieuchronnie wielkimi krokami, co było już w nadprożu duszy.

Przez każde z naszych spotkań starałem się, aby skrzyło się humorem i „pozytywną energią”

Byłam szczęśliwa z każdego Twojego uśmiechu, z każdego wygładzenia twarzy, podniesienia kątów ust i kącików oczu. Wychodziłaś ze spotkania sprężystym krokiem, a we mnie wzbierał niepokój.

Zdawałem sobie sprawę, że moje zaangażowanie emocjonalne przekracza granicę przyjaźni.

Co się stanie, gdy zdasz sobie z tego sprawę. Gdy właściwie odczytasz moje spojrzenia. Gdy zapomnę się i obdarzę Cię czułym gestem i wszystko stanie się jasne.

Rozmyślałam o tym i chciało mi się płakać. To uczucie mnie przerastało, czułam , że dzieje się coś nieodpowiedniego. Coś nieodpowiedzialnego.

Zamiast radości odczuwałem rozpacz.

Zastanawiałem się, czy nie odwołać spotkań, wycofać się, zanim będzie za późno.

Czasem musiałam walczyć z impulsem, żeby Cię zwyczajnie wyrzucić za drzwi.

Albo samemu odejść.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×