Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-02-08 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1333 |
I Masza, i lotnicy zostali w tyle na peronie, a Gricko wciąż jeszcze jechał, razem z nim stojąc na stopniu wagonu i trzymając się poręczy. Nie chciał nic więcej mówić po tym, co już powiedział, a po prostu nijak nie mógł się z przyjacielem rozstać. Tak więc jechali, stojąc twarzą w twarz i uśmiechając się do siebie - Gricko szeroko, od ucha do ucha, a Połynin ze strachem, gdyż pociąg nadal przyspieszał.
- No, to trzymaj się! - powiedział w końcu major trzeźwym głosem i, oderwawszy swoją prawicę od poręczy, krzepko ścisnął jemu dłoń, po czym odwrócił się, i, ugiąwszy kolana, zręcznie zeskoczył w wielką zaspę.
Jeszcze przez kilka sekund pułkownik przez kłębiący się za pociągiem śnieg widział jego wysoką postać z podniesioną ręką, potem zniknęła i ona. Połynin wszedł do przedziału, po czym, lekko podciągnąwszy się na rękach, wlazł na górną półkę, zdjął swoje zaśnieżone unty, porządnie otrzepał, podłożył je sobie pod głowę i wygodnie się wyciągnął, nakrywając pierś skórzaną kurtką. To, że Galina Pietrowna jednak nie przyjechała pożegnać się z nim, rozgoryczyło go, ale nie uraziło: nie mogła być na dworcu, skoro pracowała. To, że była artystką, w jego sercu nadal budziło jakiś cień niepokoju, jednak z drugiej strony, podobało mu się, że ma ona swoją własną pracę, i nie jest jedynie ot, tak tylko piękną kobietą.
Przeleżawszy tak kilka minut z zamkniętymi oczami, przy nikłym świetle palącej się pod sufitem w kącie lampki rozłożył i przeczytał jej liścik.
W foyer murmańskiego teatru, żegnając się z nim, była z nim na *ty*, jednak na karteczce pisała, znowu przechodząc na *pan*: *Bardzo proszę pana o jedno: proszę siebie chronić, chronić i jeszcze raz chronić! Obiecali nam, że do Moskwy wrócimy 20. grudnia. Niech pan jeszcze tego samego dnia koniecznie do mnie zadzwoni*. I dalej był jej numer telefonu i litera *K* - a więc chyba to gdzieś w centrum...*)
Lotnik złożył karteczkę i schował do kieszeni swojej wojskowej bluzy w sam jej kącik. Potem przypomniał sobie o liście, który w ostatniej chwili wsunęła mu Masza Makarowa, i który miał wrzucić do skrzynki pocztowej, jak już będzie na miejscu. Dla większej pewności postanowił przełożyć go z kurtki również do tej ważnej kieszeni w bluzie. Na kopercie był adres: Wiktor Wasiliewicz Bałakiriew, zaułek Płotnikowa 11/4, Moskwa. Nadawca: G.P. Prokofiewa, hotel *Arktyka*, Murmańsk.
Znaczka nie było. *Muszę go nakleić, zanim wrzucę do skrzynki*, - pomyślał, i, złożywszy list na pół, wsunął do kieszeni, w której trzymał zdjęcie i karteczkę od Galiny.
............................................
*) Moskwa jest 5 razy większa od Warszawy; to ogromna metropolia. Podobnie jak w Nowym Jorku telefony przed wojną zaczynały się tam od liter, oznaczających poszczególne jej dzielnice