Autor | |
Gatunek | historyczne |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-04-26 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1069 |
Leningradzka szkoła morska. Stara alma mater, uczelnia, która wypuściła w świat wielu znakomitych ludzi morza. To zwykły szary dwupiętrowy gmach przy 22. linii na Wyspie Wasiliewskiej. Wewnątrz tuż przy wejściu wisi dzwon pokładowy, a pod nim stół, przy którym siedzi dyżurny wachty z biało-niebieską opaską na rękawie. Jasne, szerokie korytarze.
Akademia ta nie jest podobna do żadnej takiej w kraju. Tutaj wszystko jest inne. Studentów nazywa się uczniami, zaś audytorium - klasą. W przerwach między wykładami młodzi ludzie wysypują na korytarze i do osobnych palarni na papieroska. A jakie noszą ubrania! Błękitne amerykańskie dżinsy, kanadyjskie w kratę kurtki, niebieskie wełniane swetry, zrobione na drutach kamizelki wszelkich fasonów i kolorów. To ci, co już mają za sobą praktyki dalekomorskie. Tylko my z pierwszego roku wyglądamy tutaj jak jacyś przypadkowi goście w tych swoich cywilnych garniturkach prosto z miejscowych szwalni. I zapach na naszych korytarzach szczególny, miodowy: to dymek z holenderskiego tytoniu *trzy szylingi za tonę*, palonego przez starsze roczniki, kupowanego tanio zagranicą bez cła i z tego powodu zawsze tylko w hurtowych ilościach, żeby starczyło na całą zimę do następnego rejsu. A żebyś tylko tak posłuchał ich rozmów, jakich nigdzie indziej nie usłyszysz, całkiem innych niż w podobnych szkołach! O Quebec, o Londynie, Hamburgu, Morzu Śródziemnym, o Pacyfiku; ludzie mówią o passatach, o wściekłych huraganach na północy, wymieniają nazwy parowców i nazwiska kapitanów.
W akademii są trzy wydziały: nawigacji, mechaniki okrętowej oraz łączności radiowej. Dla mechaników są znakomite warsztaty, dla nawigatorów - gabinety takielunku i olinowania oraz map morskich. Kieruje nimi starszy bosman Griaznow. Wszędzie wiszą na ścianach wszelkie przyrządy nawigacji, różne rodzaje węzłów żeglarskich. Zawsze tutaj przyjemnie pachnie nasmołowanymi linami, i masz wrażenie, że już jesteś na pokładzie żaglowca.
A jacy wykładowcy! Wszyscy oni są byłymi marynarzami z wielkim doświadczeniem pracy na morzu i długoletnią praktyką. Entuzjaści. Ludzie bezinteresownie oddani swemu bogowi Neptunowi. Oto idzie do naszego audytorium Kasjan Michajłowicz Płatonow - wysoki, ciężki, czerwonolicy, z wielkim nosem - dusza człowiek. Wykłada nam-pierwszakom kilka przedmiotów: teorię i budowę okrętu, oceanografię oraz meteorologię.