Przejdź do komentarzyZAMEK WULZBURG 26
Autor
Gatunekhistoryczne
Formaproza
Data dodania2020-06-24
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1168

Coś w tej sprawie przedsięwziąć w naszym obozie IŁAG-13 Zippel jednak już nie zdążył. Po kilku dniach od przyjazdu szwedzkiego konsula został odwołany. Przeniesiono także von Ibacha, za - jak nam mówiono - zbyt liberalne traktowanie internowanych. Zniknął również niebawem sam komendant, stary trup. Oczywiście, nie znaliśmy prawdziwych przyczyn tych zmian, lecz wiązaliśmy je z wizytą naszego gościa ze Szwecji. Niewykluczona była i taka wersja, że nie spodobała mu się jednak ta cała nasza *goła demonstracja* w celach, i gdzieś o niej opowiedział. A hitlerowcy w swoich obozach ostro karali za wszelki liberalizm w stosunku do jeńców. Jak mogli dopuścić do tak skandalicznych zachowań marynarzy!


Tak czy inaczej przysłano do Wulzburga nowe naczalstwo. Odejścia von Ibacha żałowaliśmy, gdyż w porównaniu z innymi frycami odnosił się do nas rzeczywiście nieźle i chciał nam choć jakoś pomóc. Wiedzieliśmy o tym od naszych ludzi, którzy pracowali w komendanturze. Szybko zresztą przekonaliśmy się, że ci nowi byli jeszcze gorsi, niż ich poprzednicy.


Zamiast Zippela przyjechał gestapowiec w stopniu kapitana. Marynarze od razu dali mu przezwisko *Mannerheim* za jego czapeczkę strzelców alpejskich, jaką nosił. Wyglądał dziwnie. Miał cienką szyję, na niej malutką główkę, nieproporcjonalnie długie nogi oraz tułów, okrągłe nieruchome sowie oczy, czarne rumuńskie wąsy i wspaniałe białe zęby. Zawsze się uśmiechał.


Jeśli Zippel nigdy nie przychodził do nas ni do celi, ni na plac, w pełni polegając na Weifelu, *Mannerheim* wciąż się pojawiał w czasie spacerów, wpadał do naszych sal, sam prowadził apele, zaglądał do kuchni. Chętnie rozmawiał z internowanymi, rozdawał nam książki w języku rosyjskim, wydawane w Berlinie przez białych emigrantów*), nie czepiał się drobnych wykroczeń i uważnie obserwował i przysłuchiwał się temu, co działo się w obozie. Przypominał zaczajonego kota, wypatrującego sposobnej chwili, by pochwycić swoją ofiarę. Od razu poczuliśmy niebezpieczeństwo i na wszelkie sposoby próbowaliśmy uniknąć z nim spotkania. Nowy komendant, podobnie jak stary też w randze pułkownika, często się śmiał prawie zawsze nieźle *wstawiony*, lecz widocznie był człowiekiem zadaniowym.


- Źle was karmią tutaj? Głodujecie? Kochani, musicie pracować! Dzisiaj w Niemczech wszyscy pracują! Nie ma już pasożytów. Dobrze mówię?



..............................................................


*) biali emigranci - ci, którzy opuścili Rosję po dojściu do władzy bolszewików

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×