Autor | |
Gatunek | historyczne |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-07-11 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1242 |
Cysterna była potężną beczką, do której przelewano nieczystości z obozowych latryn. Zwykle pracą tą zajmowali się albo ci, którzy w czymś *podpadli* szkopom i zostali w ten sposób ukarani - albo nasi arbeitdinstowcy. Z zaprzężonymi do niej ludźmi co jakiś czas zajeżdżała przed szalet, i przy pomocy wielkich czerpaków umieszczonych na długiej żerdzi napełniano ją, po czym szambo-nurkowie znowu zakładali uprząż i taszczyli wszystko to do miejsca rozładunku. Pilnujący ich wachman z automatem, zatykając chustą nos, szedł w bezpiecznej za nimi odległości.
Beczka przecinała cały dziedziniec i skręcała za róg zamku, gdzie już dalej żołnierz nie szedł - po pierwsze, dlatego, że to właśnie tam mieściła się jama, do której wylewano nieczystości, i tak tam śmierdziało, że ktoś bardziej delikatnego zdrowia padał nieprzytomny, a po drugie, z powodu tego, że było tam tak wąskie dojście między potężną ścianą, a samym zamkiem, że mogła tam się pomieścić jedynie cysterna i ludzie, ją obsługujący. Uciec? tędy?? było niepodobieństwem.
Akurat naprzeciwko tej właśnie jamy było okienko piwnicy, w której przechowywano ziemniaki i brukiew, a nad nim na 1. piętrze mieściło się okno więziennego sracza, przesłonięte rzadkimi kratami.
I któregoś pięknego dnia podczas rozładowania beczki któremuś z szambo-nurków wpada do głowy kompletnie szalona myśl:
- A może byśmy, panowie, dostarczali im ziemniaki wprost z tej piwnicy?
- Pogięło cię chyba! W jaki sposób niby mielibyśmy to zrobić?!
- Posłuchajcie tylko. Nasz fryc nigdy tu nie zagląda, a jeśli nawet, to nic strasznego, bo co tutaj zobaczy? Że wylewamy nasze szczyny?? Jeden z nas w tym czasie włazi do piwnicy - co łatwo można zorganizować - i tam szybko napełnia kartoflami specjalnie zszyte wąskie worki w kształcie kiełbasy, tak żeby mogły przecisnąć się przez oko kraty w ubikacji na górze. Na umówiony sygnał wciągamy to potem z piwnicy na 1. piętro - i już! Trzeba tylko rozpracować system obserwacji i ostrzegania, sygnalizację i inne detale. To jak? Co o tym myślicie, koledzy?
Plan spodobał się wszystkim, chociaż każdy dobrze rozumiał, czym to się skończyłoby, gdyby tylko giermańcy zauważyli ten proceder! Nie bacząc na to, zapada decyzja, by spróbować. W celach z rękawów i nogawek uszyto worki-kiełbasy, które swobodnie przechodziły przez kratę i mieściły nawet po 6 kilogramów ziemniaków. Było to nieprawdopodobne wprost bogactwo. Potem gdzieś w Weisenburgu ktoś z naszych ukradł linkę do wieszania prania i przeniósł ją przez bramę - i w zasadzie można było już przystąpić do realizacji tajnego projektu pod kryptonimem *Cysterna*.