Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-07-14 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 904 |
Wór śmieci do kubła na metale i tworzywa sztuczne…
Idę…
Czarny (czarny z białymi łapkami?) kocurek na murku…
Szary kocurek między murkiem a płotkiem…
Większa część księżyca na niebie…
Idę…
Sklepik niedaleko mieszkania…
Kupuję Jogurt Nadbużański…
M.in. to zjadam na kolację…
Przed południem…
Trochę wycinków z gazet wrzucam do wora…
Mama i ja niesiemy zakupy z Tesco…
Wchodzimy do mieszkania…
Na obiad ścieram na tarce marchewkę i jabłko…
Mama gotuje pierogi ruskie firmy Jawo…
Ze startych marchewki i jabłka przygotowuje surówkę…
Do pierogów jest jeszcze rzeżucha…
Ja potem biorę jeszcze pomidora malinowego…
Wychodzę z mieszkania…
Wyrzucam śmieci…
Wór do kubła na papier…
Jeszcze dwie butelki i słoik do kubła na szkło…
Idę…
Kocurek akurat schodzi (zeskakuje?) z parapetu do mieszkania…
Idę…
Wąwozowa…
Gwiazda na niebie (?)…
Smak Natury…
Wrzucam do koszyka „TeleTydzień”, krem owsiany, dwa deserki: czekoladowy (większy) i waniliowy (mniejszy)…
Płacę gotówką…
Wychodzę…
Większa część księżyca na niebie…
Morze Spokoju…
Morze Nektaru…
Morze Deszczów…
Wchodzę do mieszkania…
Przed południem…
Gotuję twarożek z małego jogurtu…
Już ugotowany…
Zdejmuję rondelek z kuchenki…
Odcedzam twarożek przez sitko…
Jest serwatka…
Twarożku jest akurat na połówkę sznytki…
Na to jeszcze dużo rzeżuchy…
M.in. taką kanapkę zjadam na śniadanie…
Serwatka stygnie…
Będzie na kolację…
Wrzucam do wora dwa wycinki z gazety…
Wychodzę z mieszkania…
Kwitnące drzewka (?)…
Zapach…
Pod krzakiem trikolorka (?)…
Na murku (?) rudy kocurek z białym kołnierzykiem…
Szary kocurek na murku w skrzynce…
Gospodyni wychodzi do ogródka…
W ogródku szary kocurek (ten sam?)…
Idę…
Dembego…
Żółty blok…
Jasnozielony blok…
Dwa lata temu…
Dwa lata temu to było Lanciego…
Tam ganiałam znaczy…
Aleja Kasztanowa…
Przy wejściu do szkoły tenisa (?) siedzi pani i głaszcze dużego czarnego pieska…
Inna pani (?) prowadzi na smyczy samojedka…
Ukwiecona gałąź nad Aleją…
Sklepik niedaleko mieszkania…
Wrzucam do koszyka colę, dwa budynie śmietankowe firmy Winiary i mleko.
Płacę gotówką…
Wychodzę…
Wchodzę do mieszkania…
Wychodzę na balkon…
Siadam na krzesełku ogrodowym…
Widzę większą część księżyca na niebie…
Listki (?) na dwóch brzózkach w doniczkach…
Ale śmieci do wyniesienia!
Może jutro ugotuję krem żurawinowy?