Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2020-12-06 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1093 |
CUKRZYCA
Atak na kościół? Jak tak można! To bulwersuje?
Kilkanaście lat temu, po wyborach parlamentarnych, w których znaczącą ilość głosów uzyskał Janusz Palikot, głoszący mocne antyklerykalne hasła, też wielu było zdziwionych. Tu, w katolickim kraju, tacy ludzie mają tyle poparcia? Dorota Gawryluk w felietonie opublikowanym w prawicowym czasopiśmie skomentowała to tak: to reakcja na działania tych wyraźnie katolickich, swą postawą zbrzydzających tą instytucję, z którą tak otwarcie się identyfikują. To prosta reakcja społeczna – skoro ci tak otwarcie katoliccy na co dzień są tacy, to w geście sprzeciwu głosujemy na tych, którzy są otwarcie przeciw. Bo jednak katolikiem nie jest się tylko w niedzielę, przy okazji uczestnictwa we mszy, ale raczej na co dzień, swą postawą wobec innych. Nie deklaracje, ale ich realizacje.
Pamiętam rozmowę z kolegą na temat firmy, której prezesem był przewodniczący Stowarzyszenia Rodzin Katolickich, a oferujący pracownikom takie warunki pracy, że hej.. Tomasz Bogucki, ultrakatolik, traktował swych katolickich pracowników tak… Kolega ocenił to tak: za takie pieniądze to rodzinę patologiczną trudno utrzymać, a co dopiero katolicką…
Mam zarybkowanych znajomych, którzy jeszcze kilka lat temu byli ultraliberalni, nonszalanccy, libertarni, czyli w tej instytucji są kapłani, którzy potrafią takich ogarnąć, przyciągnąć do kościoła. Ale najbardziej w oczy jednak rzucają się w oczy ambasadorzy tego wyznania, którzy zbrzydzają i odstraszają swą postawą. Jeżeli szef w pracy jest wredny, a zarazem gorliwie katolicki, to jego pracownik z trudem też będzie się przyznawał do rzymskiego katolicyzmu, bo naturalną reakcją wobec asocjalnych postaw będzie i negacja, i antyklerykalizm.
Kiedy NSK Bearings Polska podzieliła swe peryferie na spółki i spółeczki, dwie z nich zachowały się modelowo w obliczu kryzysu roku 2008. Prezes jednej z nich – Zakład Maszyn i Łożysk Specjalnych, klękający o 12.00 koło swego biurka i odmawiający anioł pański, wręczył połowie pracowników wypowiedzenia tuz przed świętami bożego narodzenia. Po katolicku. Prezes sąsiedniej spółki – Centrum Narzędzi Specjalnych, liberał, powiedział, że on też zwolni wielu, ale kiedy już wrócą do pracy w styczniu, po świętach – bo niech te święta przeżyją na spokojnie.
Nasz kuzyn, i to odległe jest bardzo pokrewieństwo, a dla was ojciec Tadeusz Rydzyk, właściciel kopalni kruszywa w województwie świętokrzyskim co innego mówi w swoich mediach, a co innego robi jako pracodawca. Koledzy, którzy pracowali w tych kopalniach są powściągliwi, ale mówią: uff, już u niego nie pracuję. Nie docenia pracy polskiego pracownika katolika, a wręcz nawet usiłuje na niego przerzucić różnorakie koszta.
A już mistrzostwem świata – i tu szczerze podziwiam tą kreatywność – jest dla mnie zachowanie zarządu jednej z kieleckich firm budowlanych. Pracownicy upomnieli się o pieniądze z funduszu socjalnego – bo jest – i co się z nimi dzieje, bo oni jakoś z niego nie mają możliwości skorzystać. Więc prezes wyjaśnił – Wojtyła jeszcze wtedy żył – że pojechał do Rzymu i dał Wojtyle te półtora miliona na tacę za pomyślność firmy. Przecież papież nie wystawia pokwitowań za tacę, a intencja szczytna, nie ma się do czego przyczepić. To takie bardzo po katolicku.
W NSK – byłem członkiem „Solidarności” – pół roku przed moim zwolnieniem, odbyło się zebranie wyborcze w związku. Przewodniczący Jaworek malowniczo nas straszył tym, że islam dynamicznie wkracza do Europy. Ja pytam: a co z naszymi stanowiskami pracy? Islam wkracza do Europy, taka była odpowiedź.
Dziś, po czasie jaki minął, mógłbym mu powiedzieć: i dobrze, bo jak wprowadzą szariat to tacy jak on będą mieli odciętą lewą dłoń i lewą stopę bez prawa do renty inwalidzkiej.
Bycie świadkiem jehowy zyskało już status społecznej tolerancji – niektórzy pracodawcy nawet ich lubią. Nie – katolik. Ale bycie niekatolikiem w pracy to wystawianie się na mobbing. Nie ma tolerancji. Ci mili katolicy lubią nas prześladować.
Adam uczący angielskiego w wiejskiej szkole był ceniony. Ale nie chodził do kościoła i ta mała społeczność gminna, nie spotykająca go w niedzielę w świątyni wolała pozbyć się go ze szkoły – a wtedy dość trudno było znaleźć nauczyciela o tej specjalizacji – bo on nie katolik. Dziś wykłada na UJK. Tu nie musi być katolikiem.
Kiedy pracowałem u chińskiego żyda, Stanisława Drogosza z Przyjma, i i przyznałem się, że nie jestem chrześcijaninem – a praca była w ruchu ciągłym – to kiedy przychodziły święta, te chrześcijańskie, to każdy z pracowników miał jeden dzień w święta wolny. Poza mną. A płacił, jak to chiński żyd, mało za taki świąteczny dzień, więc wolałbym jednak mieć wolne jeden dzień niż dostać te 30 zyli za dzień świąteczny. Ale on to robił dla mnie po złości.
Co jest nie tak z chrześcijanami, że oni tacy mili, ale gdzieby się nie zainstalowali to ich prześladują? Dopóki nie zaczynają dominować, bo wtedy to oni w imię miłości i miłosierdzia, na chwałę bożą… I o tym słyszymy wciąż i wciąż – mordują i prześladują ich w Azji i Afryce. Jak to? Przecież oni tacy mili?
Ale tu, gdzie jednak katoliccy pracodawcy stanowią znaczącą większość – kuzyn Tadeusz jest tu wybitnym przykładem – w niedzielę słyszymy to, a od poniedziałku do soboty traktują nas jak odrażających heretyków. Wyzyskać, wydusić ile się da.
Odrażająca historia z Kielc. Ja go pamiętam lat 30 co najmniej. Kręcił się Jaś przy kieleckiej katedrze, niepełnosprawny intelektualnie. Chciał tu być, sprzątał, pomagał, był bliżej boga. Za darmo. Cały dzień, na każde skinienie proboszcza. Kiedy okazało się, że mieszka w dziurze przy kiblu koło katedry i zrobił się szumek – bo w Kielcach prawie wszyscy go znają i wiedzą, że on pomaga przy katedrze – to proboszcz powiedział: nie znam człowieka, nic nie wiem. Kiedy kościół tak podszedł do sprawy, fotograf Gacek zrobił zbiórkę i kupili mu mieszkanie.
Ja myślę, że te wszystkie koncerny wiele się od kościoła rzymskokatolickiego nauczyły. W temacie jak bujać ludzi. Mówimy jedno, a robimy coś innego. Między deklaracją a realizacją jest taka przestrzeń, że ho ho.
Ta słodycz deklarowana: my tacy fajni. A potem okazuje się, że to cukrzyca.
oceny: bezbłędne / znakomite
który go przecież od tysiąca lat z górą hołubi, żywi, poi - i odziewa.
Zabrakło nam w wolnej nareszcie Niepodległej kardynała Kardynała.
Ps. co nie umniejsza dokonań wielu znakomitych naszych duszpasterzy, księży-poetów i polskich klasztorów i misjonarzy.
Niestety, to od głowy psuje się potem cała ryba
To wyleciało mi w czasie pisania z głowy, ale FŁT "Iskra" oddała kiedyś naszą 13 pensję biskupowi za poświęcenie tej hali stojącej przy Krakowskiej - że niby dzięki temu produkcja osiągnie wyższą wydajność.
Moi koledzy lat temu ponad 30 przekonali Janka, że zachwyca ich przykatedralna dzwonnica i chcą ja zobaczyć od środka. Tylko niczego nie dotykajcie! - Tak, oczywiście. Ale że mieli wtedy lat naście i taką możliwość, to skorzystali i uruchomili dzwony o godzinie takiej, gdy nie powinny się one odzywać. Bo Janek miał dostęp do kluczy.
To nas kształtowało - ani kościół, ani władza.