Przejdź do komentarzyŚwieć nam, nasza życiodajna gwiazdo
Tekst 4 z 8 ze zbioru: A niebo nad nami
Autor
Gatunekprzygodowe
Formaproza
Data dodania2020-12-17
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1008

Świeć nam, nasza życiodajna gwiazdo


Słońce, bo o nim mowa, jest największą gwiazdą w naszym układzie. Podobno ma 4.600.000.000 lat i jest 1.000.000 razy większe od naszej kochanej planety. Wisi sobie na niebie w odległości 150.000.000 km od Ziemi, która, jak się okazało dzięki Kopernikowi, krąży wokół niego, a nie na odwrót.


Słońce fascynuje mnie od dziecka. I to nie tylko dlatego, że jest źródłem energii niezbędnej do życia wszelkich organizmów na Ziemi i największym, a zarazem najjaśniejszym obiektem na niebie, ale przede wszystkim dlatego, że jest najbliższą Ziemi gwiazdą. Gwiazdą, dzięki której mamy nowy, jasny… piękny dzień. Lubię je fotografować, a także patrzeć w jego blask. I czynię to często.


„Trwaj tylko w słońcu, bo nic pięknego nie rośnie w ciemności” — cyt. Friedricha von Schiller — to moje motto na każdy nowo rozpoczynający się dzień. I nieważne, że czasami to nasze kochane słoneczko przykrywa gruba warstwa ołowianych chmurzysk… Wystarczy mi świadomość, że ono gdzieś tam jest. Jak co dzień.



Kiedyś, przed laty, w magazynie „Moje Zdrowie” przeczytałam, że aby poprawić kondycję wzroku, starożytna medycyna chińska zalecała przez pięć sekund patrzeć prosto w słońce. Od tej pory często patrzę. Wytrzymuję bez problemu. Wprawdzie wtedy zaczynają mi z oczu płynąć łzy, ale kiedy je wytrę, zauważam, że widzę lepiej. Ostrzej. Pewnie to zasługa nie tylko słońca, ale też i łez, które skutecznie oczyszczają oczy.


Od prawie trzydziestu lat jestem okularnicą. Niestety. Pewnie to moje czytanie w dzieciństwie — z latarką pod kołdrą — daje znać o sobie. Z opóźnionym zapłonem skutkuje w dorosłym wieku. Tak myślę, bo skoro w mojej rodzinie nikt nie nosi okularów, tylko ja, to jakie może być inne wytłumaczenie? Nawet moja 94-letnia Matka do dziś czyta bez okularów. Moje starsze siostry również. Tylko ja muszę te wstrętne okulary na nos zakładać. Do dziś dnia nie mogę się do nich przyzwyczaić. I pewnie nigdy ich nie polubię. Bo też często mam je zaparowane. Przy mojej żywotności nie może być inaczej. A szkła kontaktowe nie dla mnie. Już próbowałam. Na szczęście, od kiedy patrzę w słońce, przynajmniej wzrok przestał mi się pogarszać. Słabowidztwo stanęło w miejscu. Dobre i to!



***


O słoneczku mam też ulubioną piosenkę z dzieciństwa. Śpiewałam ją później z moimi dziećmi na naszych niezapomnianych wędrówkach po łąkach i lasach, górach i dolinach, brzegiem rzek i potoków, jezior i mórz. A muszę przyznać, że wędrowaliśmy często, bo bardzo to lubiliśmy. Teraz, z moimi wnuczkami, aż takich odległości razem może i nie pokonujemy, ale ciągle z wielką przyjemnością wędrujemy. I piosenkę tę (mimo że są coraz starsze) odśpiewujemy zawsze jako pierwszą. Bo jest bardzo fajna i radosna... i każdemu z nas przypomina dzieciństwo:



Słoneczko późno dzisiaj wstało

I w takim bardzo złym humorze,  

I świecić też mu się nie chciało,  

Bo mówi, że zimno na dworze.  


Lecz gdy piosenkę usłyszało,  

To się tak bardzo ucieszyło,  

Zza wielkiej chmury zaraz wyszło  

I nam radośnie zaświeciło.


Słoneczko nasze, rozchmurz buzie,  

Bo nie do twarzy ci w tej chmurze,  

Słoneczko nasze, rozchmurz się,  

Maszerować z tobą będzie lżej!



  Spis treści zbioru
Komentarze (2)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
"Słoneczko nasze, rozchmurz buzie,
Bo nie do twarzy ci w tej chmurze,"
A ja znam to w wersji:
"Słoneczko nasze, rozchmurz pyska,
Bo nie do twarzy ci w chmurzyskach, "
Pozdrawiam.
avatar
Marian, tak też śpiewaliśmy... w zależności od humoru w danej chwili. ;D
Długo nie mogłam znaleźć nazwiska autora tej piosenki, teraz poszperałam dłużej i tylko w jednym miejscu znalazłam, no i pewna nie jestem, czy jest właściwe:
słowa: M. Bąk
muzyka: M. Dehnel
Dziękuję i również pozdrawiam. :)
© 2010-2016 by Creative Media
×