Autor | |
Gatunek | filozofia |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-12-25 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1212 |
Któregoś wiertrznego dnia, wracając z psem z polowania, szedłem aleją w starym sadzie. Trezor biegł przede mną.
Raptem zwolnił kroku i zaczął się skradać, jakby zwietrzywszy dziką zwierzynę tuż przed sobą.
Zacząłem wpatrywać się uważniej i, nadal zbliżając się, w pewnej chwili ujrzałem młodziutkie pisklę z żółtą otoczką wokół dziobka i puchem na łebku. Widocznie w czasie wichury wypadło z gniazda i siedziało teraz w trawie nieruchomo, bezradnie rozłożywszy nieledwie bezpióre skrzydełka.
Mój Trezor krok po kroku ostrożnie podpełzał w jego stronę, gdy nagle, jak kamień spadając z pobliskiej brzozy, tuż przed samym jego pyskiem wylądował stary z czarną piersią wróbel - i cały nastroszony, zmieniony nie do poznania, z rozpaczliwym i żałosnym piskiem podskoczył parę razy prosto w stronę wyszczerzonych zębów wyżła.
Rzucił się dziecku swojemu na ratunek i zasłonił je własną piersią... lecz całe jego drobne ciałko drżało z przerażenia, głosik jego całkiem zdziczał i ochrypł; cały zamierał, wydając się na pastwę rychłej strasznej, bohaterskiej - i niepotrzebnej - śmierci!
Jakżeż strasznym ogromnym potworem musiał być dlań ten pies! A mimo to nie mógł dłużej usiedzieć na swojej wysokiej bezpiecznej brzozowej gałązce... Nakaz silniejszy od jego woli strącił go w dół na ziemię tuż przed pisklęciem.
Zdezorientowany niespodziewanym atakiem Trezor instynktownie zamarł i... się cofnął. Także i on zrozumiał potęgę tego nakazu.
Natychmiast przywołałem go do nogi, i, trzymając wyżła za obrożę, cały wstrząśnięty tą sceną, śpiesznym krokiem oddaliłem się w stronę domu.
Proszę się nie śmiać. W duszy klękałem przed tą maleńką heroiczną ptaszyną, przed jej walecznym porywem.
Miłość jest silniejsza od śmierci i od lęku przed nią. To tylko dzięki niej - miłości - nasze życie wciąż jeszcze się jakoś kręci.
oceny: bezbłędne / znakomite