Autor | |
Gatunek | filozofia |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-12-25 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1268 |
Dawno, dawno temu żył sobie na świecie dureń.
Przez wiele lat wiodło mu się śpiewająco, lecz z czasem zaczęły do niego coraz częściej docierać słuchy, że wszędzie dookoła słynie za ostatniego osła.
Bardzo go to strapiło, i zaczął się męcząco zastanawiać, w jaki sposób te nieprzyjemne pogłoski ukrócić.
Któregoś dnia na ulicy jego ciemny umysł raptem jak błyskawica oświeciła genialna myśl, więc niezwłoczmie przystąpił do jej urzeczywistnienia.
Akurat spotkał znajomego, który w trakcie niezobowiązującej rozmowy zaczął wychwalać słynnego pejzażystę...
- Ależ pan wybaczy! - zawołał wówczas nasz dureń. - Toż ten malarz dawno już jest passe... Pan tego nie wie? Nie spodziewałem się tego po panu... Jest pan kompletnie nie w kursie.
Znajomy przeraził się swej ignorancji - i natychmiast przyznał durniowi rację.
- Ach, jaką wspaniałą książkę przeczytałam dzisiaj! - usłyszał następnego dnia z ust swojej dawnej szkolnej koleżanki.
- Zmiłuj się! - wykrzyknął dureń. - Powinnaś się wstydzić! Toż to makulatura a nie książka! Dawno już wszyscy machnęli na to ręką. Nie wiesz o tym? Jesteś chyba nie z tej daty.
Kobietę wprost zatkało, i - żeby zatuszować swoją wpadkę - szybko przyznała mu słuszność.
- Cóż za wspaniały człowiek ten mój przyjaciel, N.N.! - zwierzał się mu innym razem kolejny jego znajomek. - Jakżeż jest szlachetny!
- Szlachetny? Proszę mnie nie śmieszyć! - gorąco sprzeciwił się nasz głupek. - N.N. to wszystkim znany łobuz! Okradł całą swoją rodzinę. Wszyscy o tym słyszeli! Pan jest całkiem z wczorajszego dnia!
I kogo i co by nie chwalono przy naszym durniu - zawsze miał w pogotowiu jedną i tę samą odpowiedź.
Czasami dodawał z wyrzutem:
- Pan jeszcze wierzy w jakieś autorytety?
- Co za wiecznie niezadowolony typ! Wątrobiarz jakiś cholerny! - zaczęto po pewnym czasie o durniu mówić w kręgu znajomych. - Ale za to cóż to za głowa!
- I jaki cięty język! - dorzucali inni. - O, tak, to prawdziwy talent!
Skończyło się na tym, że wydawca pewnej gazety zaproponował durniowi szefowstwo w dziale krytyki, i ten zaczął publicznie krytykować wszystko i wszystkich, w niczym nie zmieniając ni swojej maniery, ni tonu swego świętego oburzenia.
Od tego czasu to właśnie on, ongiś wylewający pomyje na wszelkie autorytety, sam stał się bożyszczem młodych, którzy odtąd bali się go jak ognia.
I w samej rzeczy, jakżeż mieliby się do niego inaczej odnosić? Niby nie wypada być pokornym i padać przed każdym na kolana, ale spróbuj tego nie zrobić - z mety trafisz na śmietnik do grona niemodnych wczorajszych ludzi!
Słodkie życie durnia pośród tchórzy.
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite