Przejdź do komentarzyAngus i Nora 2/5
Tekst 2 z 5 ze zbioru: Angus i Nora
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2021-07-15
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń667

Zła na chłopaka i swoją gwałtowną reakcję, zaczęła się zastanawiać, czy przez ten swój strach, już na zawsze nie straciła swojego nowego przyjaciela. Jednak nie. Po chwili, ten pies, pchany w ich stronę jakimś nieznanym mu dotąd instynktem, przybliżył się znowu. Tym razem Nora powoli zsunęła się z krzesła i aby wydać się mniejszą, przykucnęła a później usiadła na podłodze werandy. Rzeczywiście, psiak uznał, że teraz jest ona mniej groźna niż poprzednio, bo nagle więc wbiegł na górę i położył się obok niej. Przez kilka minut oboje trwali w milczeniu i bez żadnego ruchu wpatrywali się w siebie. Jednak, gdy po chwili, wyciągnęła ona jeszcze raz swoją rękę i zaczęła ją do niego przybliżać, skulił się nieco, lekko wyszczerzył kły, zapiszczał cicho i przymknął oczy. Gdy dotknęła jego sierści, nieco zadrżał, ale gdy już go głaskała, oboje wiedzieli już, że będzie to przyjaźń na śmierć i życie. W świecie, w którym i dzieci i psy muszą żyć samotnie, takie nieoczekiwane spotkanie zrodzić może tylko dozgonną miłość. 

- Czarusiu, bo tak cię nazwę, teraz będziesz musiał zostać razem z nami. Będzie nam we trójkę bardzo dobrze. Obiecuję. 

Tak dziecięca szczerość i instynkt przynależności do kogoś połączyły błyskawicznie dwa gatunki istot, które od zawsze lubiły być blisko siebie. Było to jednak możliwe tylko dlatego, że ani Nora ani Czaruś nie zaznali nigdy dotąd okrucieństw tego świata i nie doświadczyli przemocy i odtrącenia. Dlatego byli jeszcze ciągle tacy ufni. 

Angus oglądając tę scenę mocno zdziwił się, jak ta jego dziewczyna potrafiła szybko omotać takie dzikie zwierzę i zamącić temu psu głowie, a co się stanie, gdy znowu zabierze się za niego. Był przecież już oswojony i przez to bardziej potulny. Pocieszał się tylko tym, że może ma tylko nad tym zwierzakiem jedną przewagę. Ten pies, jej jeszcze nie znał i nie umiał się przed nią obronić a on już to zrobić potrafił. Chociażby nawet dzisiaj, dzięki swojej zaradności, po wczorajszej awanturze, już przecież powrócił do jej łask. A później, będzie się mógł nawet przytulić do niej i wyznać jej swoją dozgonną miłość. Trochę tylko jest mu żal, że to nie przy nim siedzi teraz Nora a tylko przy tym swoim Czarusiu i nie jemu z taką czułością przeczesuje włosy a tylko psu. Takiej konkurencji się nie spodziewał, lecz jeśli jej to sprawia radość, to i on też się poświęci i zostanie przyjacielem tego zwierzaka. I tak się stało, bo chociaż od tego ich pierwszego spotkania minęło już sporo czasu, odtąd rzeczywiście stali się nierozłączni i tak, jak tego chciała Nora, już zawsze przebywali we trójkę. 

Dzięki Czarkowi czuli się bardziej silni i chociaż żadnych wrogów przecież nie mieli, to jednak co trzy głowy to nie dwie. Niestety, ten ich owczarek starał się bardzo zasłużyć na przyjaźń Nory, że warczał nawet wtedy, gdy Angus zbyt gwałtownie się do niej przybliżał. Przez tę psią obronę, chłopak stracił nieomal zupełnie możliwości przytulania się do niej a zyskał niestety tylko spokój, bo Nora tak zafascynowana tą swoją sympatią do Czarka, nie dopominała się niestety, zbyt natarczywie od niego pieszczot. Przez co, chociaż tłumaczył jej, że sam ją przed wszystkim obroni i nie potrzebuje do tego pomocy jakiegoś nerwowego psa, to Nora uśmiechała się wtedy i mówiła: 

- Nie ważne, który z was mnie broni i tak was obu kocham. 

Tak duży pies, jakim jest Czarek, zamknięty w małej powierzchni mieszkania, może być kłopotliwym kompanem. Jednak dla Nory, która dzięki Czarkowi polubiła jeszcze bardziej otwartą przestrzeń, stał się on nieodzownym kompanem ich wspólnych podróży. Lubiła gdy szedł przy jej nodze, lub biegł przy jej rowerze i aby nie czuła żadnego zagrożenia, wesoło poszczekiwał. 

Poza tym, ponieważ, aż do spotkania z nimi wychowywał się zupełnie sam, znakomicie polował. Przy nim mieli więc pod dostatkiem mięsa a sam zadawalał się tylko kości, które niedokładnie dojedzone z mięsa, rzucali mu do miski, z której bardzo szybko nauczył się jeść. 

Nora, która osiągnęła już wiek nastolatki, potrafiła z tego przynoszonego przez Czarka mięsa przyrządzać całkiem smaczne potrawy. Z rosnących na wsi ziół komponowała różne przyprawy, które jeszcze bardziej podnosiły walory smakowe jej zup o pieczeni. Więc, czy byli tutaj w mieście, czy u siebie na wsi, to jedzenia mieli pod dostatkiem. 

Angus w tych sprawach kulinarnych nie dorównywał jej zupełnie. A przecież, tak bardzo się bardzo starał, aby wypaść przed swoją dziewczyną jak najlepiej to jednak ona w tej konkurencji była nie do pokonania. Nora, nieraz chwaliła te jego wyczyny kulinarne, ale czuł, że go trochę oszukuje. Co więcej, im ona to częściej robiła, tym on bardziej się bał, że kiedyś uzna, że jest już zupełnie zbędny i wyrzuci go ze swojego życia. Przecież, braku tych jego dań, nawet by nie zauważyła. A to, że z litości, czasem próbowała je zjeść, nie świadczy przecież o niczym. Właściwe, sam się dziwił, do czego był jej w końcu potrzebny. To przecież Czarek ją karmił, bronił i po psiemu szalenie kochał a jemu, tylko czasem pozwala, by ją przytulił i robi to tylko dlatego, że jest przecież nadal jej jedynym chłopakiem a ona przez to, nie ma innego wyboru. 

I tak myśląc, odkrył mimowolnie kolejną brutalną prawdę dotyczącą ich życia. W tych prawie jaskiniowych warunkach, to on powinien być łowcą a Nora tylko posłuszną mu organizatorką ogniska domowego. Tymczasem, to pies za niego polował a jego dziewczyna, chociaż od niego młodsza, zupełnie nieźle dawała sobie radę i nie czuła się zagubiona w tym świecie a nawet, już teraz była bardzo niezależna i zupełnie samowystarczalna. Gdyby teraz spotkali jakiś ludzi, to od razu by docenili jej przydatność. Przecież umiała już robić prawie wszystko, była ładna i to jej dzieci zaludnią kiedyś tę ziemię. A on, który może jej w tym zadaniu tylko trochę pomóc, pewnie się nie liczy, bo w takiej grupie, takich pomocników jak Angus jest w takiej grupie jest jeszcze wielu. Na szczęcie, choć ludzkość nie wyginęła jeszcze ostatecznie, to dobrze się stało, że żaden chłopak tutaj się nie kręci i nie chce Nory porwać. Pewnie by wtedy zobaczył, że ona aż tak bardzo się przed tym uprowadzeniem nie broni i nie krzyczy, by to on ją uratował. 

Nie na żarty przerażony tymi przypuszczeniami, zapragnął, by natychmiast mógł się koło niej znaleźć. Gdy jednak, przypominał sobie, że już dość dawno wyszła na spacer, to, z rozżaleniem zaczął wspominać sobie te piękne czasy, gdy wtuleni w siebie, spali tylko we dwójkę. Teraz to prawie nigdy już się nie zdarza. Bo, odkąd dołączał do nich Czaruś, który nieomal od początku poczuł się członkiem tej rodziny, to właśnie on starał się być jak najbliżej swojej pani. Dlatego, aby ją ochronić przed intruzem, kładł się pomiędzy nimi i niechętnie pozwalał na to, aby Angus z braku Nory mógł wtulić się w niego. Gdy mu się to jednak udało, to pies nawet na niego nie warczał, lecz rozpychał się tak intensywnie, że najczęściej to on lądował na podłodze. Nora, która tę walkę o jej względy dostrzegała, śmiała się wtedy i aby nie wyróżniać żadnego z jej adoratorów, pozostawiała ich samych a sama szła po prostu spać w zupełnie inne miejsce. 

Gdy wreszcie wróciła, Angus tak niespodziewanie i mocno ją objął, że nieomal straciła oddech. I, gdyby tych atrakcji było jej jeszcze mało, pocałunkami zamknął jej usta, by nie usłyszeć, że znowu coś źle zrobił. Gdy wreszcie nieco zwolnił, powiedziała tylko: 

- Ty wariacie, co ci się stało. Dlaczego zawsze taki nie jesteś? 

- I tego byś chciała? 

- A, jak myślisz? 

- Chyba tak. 

Teraz już wiedział. Przecież na to, co zrobił przed chwilą ona tak długo czekała. A on tak bardzo się bał, że jego Nora już go nie chce. A ona tylko, nie chciała tylko takiego, jakim był do jej powrotu ze spaceru. 

I, znowu powróciły najlepsze czasy ich dziecięcej miłości, szczerej i bez niedomówień. Teraz jednak, gdy są już nieomal świadomi, że swoim postępowaniem mogą nie tylko wszystko naprawić, ale i wszystko zepsuć, przyrzekli sobie, że nie dopuszczą już do tego, by ta druga ewentualność, znowu coś między nimi namieszała. Aby jednak być prawdziwą rodziną, potrzebowali nie tylko siebie i psa. Musieli wreszcie się ustabilizować. Mieli przecież do dyspozycji całe miasto i okoliczne osady, a tak naprawdę nie mieli niczego własnego. Takiego tylko ich. Nie pożyczanego i i nagle porzucanego. Chcieli móc, po powrocie z wycieczki, zobaczyć tylko swoje pamiątki, swoje mebelki i swoje łóżeczko a to ich ciągłe przemieszczanie tych warunków nie spełniało. Chyba w naturze człowieka to umiłowanie własności, zakorzeniło się tak bardzo, że nawet teraz, gdy normalny świat przestał już istnieć dawno temu, to oni zapragnęli mieć wreszcie te swoje cztery kąty. 

W okolicach miasta mieli dom, który choćby dlatego, że był światkiem ich kłótni i pojednań, to już zasługiwał już na to miano, lecz w mieście, w którym przebywali częściej, takiej przystani jeszcze nie znaleźli. 

Prawie natychmiast, gdy już ostatecznie przekonali się, że szczęścia nie muszą szukać we wielu miejscach, zaczęli rozglądać się po najbliższej okolicy w poszukiwaniu miejsca, w którym odtąd spędzać będą najpiękniejsze chwile swojego życia. Wybrany dom, był niezbyt duży, lecz na tyle obszerny, by cała ich trójka mogła tam znaleźć oddzielne miejsca dla siebie i wspólne dla wszystkich. 

I tak, Angus, Nora i Czarek, zaczęli wieść normalne życie ze wszystkimi przyjemnościami życia w rodzinie i z obowiązkami tej rodziny. A Nora, której tej stabilizacji brakowało najbardziej, właśnie tutaj postanowiła uwić wygodne gniazdko dla całej ich trójki. I właśnie dlatego, pierwsze co zrobili, to z miejsc, w których kiedyś przebywali, zaczęli zabierać to wszystko, co miało dla nich jakąś wartość. I były to przede wszystkim książki i zabawki. Oczywiście mogli zrobić to wszystko znacznie prościej i z jakiegoś magazynu naściągać te wszystkie potrzebne im rzeczy. Lecz tak nie zrobili. Te zupełnie nowe, nie miały przecież żadnej wartości sentymentalnej a tamte były już przecież częścią ich historii. Z każdą z nich wiązało ich jakieś wspomnienie. 

Od teraz także zmieniły się zasady ich wspólnego życia. Skończyli z niepotrzebnym robieniem bałaganu i rozrzucaniem wszystkiego byle gdzie. I chociaż Angus trochę protestował a Czarek nadal robił to co chciał, to jednak Nora postanowiła, że z utrzymania tego reżimu porządkowego nie zrezygnuje i dla dobra ich wszystkich, wyznaczy reguły, które im wszystkim w tym pomogą. 

I chociaż początkowo Angusowi, utrzymanie porządku i wynoszenie śmieci, niezbyt się podobało, to jednak po kilku miesiącach intensywnych starań jego dziewczyny, zrozumiał wreszcie, że, samotne przebywanie poza domem, w ramach buntu, nie daje mu żadnej radości, a praca w domu pod kontrolą Nory jest wspaniałą zabawą. A, gdy jeszcze zaczął jej się uważnie przyglądać i zauważył, jak gwałtownie dorasta, to aby nie przegapić niczego ważnego, postanowił nie spuszczać z niej wzroku. A w niej rzeczywiście zachodziły ogromne zmiany. Już nie była taka płaczliwa jak przedtem i poruszała się także inaczej. Przestała zdrabniać słowa i mimo kobiecej zmienności, gdy czegoś chciała, to z wielkim uporem starała się to na Angusie wymóc. Zawsze była typową jasną blondynką o błękitnych oczach i długich rzęsach, tak teraz te jej atrakcyjne cechy urody, przy już prawie ostatecznym wzroście i smukłej figurze, sprawiały, że nieomal z dnia na dzień zaczęła się stawać bardzo ładną dziewczyną. Chyba i ona była świadoma tej siły wdzięków, którymi coraz hojniej matka natura zaczynała ją obdarowywać, z rozmysłem zaczęła je wykorzystywać w codziennej praktyce. I tak, aby osiągnąć swój cel zbliżała się do Angusa, bardzo powoli i kołysząc biodrami potrafiła tym prostym sposobem wymóc na nim posłuszeństwo. 

A on, chociaż w dziewczynach przebierać nie mógł, to wiedział, że już żadna inna swoim urokiem go nie uwiedzie, bo przecież ma już tę, za którą kiedyś będzie szalał a która teraz, chociaż jest nadal nieznośna i doprowadza go nieraz do szału, to już jest tą, której nie chce stracić. A ona, aby przekonać się, czy rzeczywiście ten jej Angus jest tym jedynym, poza którym, żadnego innego już nie powinna dostrzegać, zadaje mu różne dziwne pytania, na które on nie zna tak do końca odpowiedzi. I nie dotyczą one jakiś zjawisk przyrody, czy wyjaśnienia mechanizmu działania różnych przedmiotów, lecz jej głównym i jedynym tematem jest ona sama. 

- Czy myślisz, że kiedyś ktoś mi powie, że jestem ładna? 

- A, kto ma ci to powiedzieć, przecież jesteśmy tylko we dwoje. 

- To myślisz, że nie doczekam się takich słow. 

- A musisz je usłyszeć? 

- Pewnie tak, skoro pytam. 

- To jesteś ładna. 

- I o to mi chodziło. 

- A nie mogłaś po prostu mnie o to spytać? 

- A nie mogłeś mi tego sam powiedzieć. 

- Dziwna jesteś. 

- Jak ci się nie podobam, to odejdź sobie. Z Czarkiem, jakoś sobie damy radę. 

- Ale ja nie chcę odchodzić. 

- To nie mów mi, że jestem dziwna. 

I chociaż po takim przekomarzaniu i tak nadal nie wie co o nim myśleć, to chociaż usłyszała potwierdzenie swojej urody. Są przecież tylko we dwoje i powinni się sobie podobać. I chociaż Nora kocha go za to, że w ogóle jest razem z nią, to Angus, powinien nieustannie fascynować się jej wdziękami. W przeciwnym oboje znudzą się sobą zbyt szybko. 

I chociaż dla nich właśnie teraz najważniejsze jest to, że są zdrowi, to i sprawy uczuć liczą się także. Na szczęście, chociaż już nie są dziećmi, to dzięki nabytej kiedyś po rodzicach ich wrodzonej odporności, nie chorują. I pewnie w zachowaniu zdrowia pomaga im łagodny klimat tego miejsca, w którym im przyszło żyć, czyste powietrze i woda oraz naturalne produkty, które codziennie spożywają. A te niegroźne dla życia dolegliwości, które ich nieraz trochę nękają, ponieważ przebiegają bez powikłań i kończą się bardzo szybko, nawet im nie szkodzą a tylko uodporniają ich organizmy na różne bakterie i wirusy. A, że jeszcze wtedy, gdy byli jeszcze małymi dziećmi, dzięki swoim opiekunom, nauczyli się dbania o czystość, to jak na razie ich życiu nic jeszcze nie zagraża. 

Teraz także kąpią się w pobliskiej rzece a w czasie podróży w każdym napotkanym źródle wody, przez co, chociaż ich ciała nie są tak zupełnie sterylnie czyste, to jednak na tyle pozbawione zarazków, że te mikroby, które na nich zostają także ich zdrowiu nie szkodzą. 

Jeśli więc, nie stanie się coś złego, mają oboje duże szanse na jeszcze wile lat życia bez chorób. Gdy zaś już zupełnie dorosną, a będzie to konieczne, znajdą zapewne w swoich książkach zielarskich sposoby na naturalne metody walki z chorobami. 

Teraz, gdy oboje są w ciągłym ruchu, po ich postawach widać, jak wspaniale wpływa to na ich rozwój. A, że ich okres dojrzewania już się rozpoczął, to także i ich sylwetki zaczynają się zmieniać. Oboje są już dużo wyżsi a Nora osiągnęła już prawie swój ostateczny wzrost, są już świadomi, że za niewiele lat, będą już prawie dorośli. I chociaż jeszcze trochę boją się tego, to jednocześnie nie mogą się tego doczekać. 

Na razie, po kilku wybuchach złości Nory, jej trochę przedwcześnie pobudzone hormony nieco mniej dają o sobie znać. Znowu więc mogą oboje bez żadnych konsekwencji podczas zasypiania wtulać się w siebie a Angus może po bratersku tę swoją dziewczynę całować. Bez żenady kąpią się w rzece zupełnie na nago a, że od dzieciństwa przyzwyczajeni do swoich różnic anatomicznych, to nawet teraz nie widzą niczego zdrożnego we wzajemnym dotykaniu nieomal każdej części swoich ciał. 

Chociaż nie zawsze. Nora zaczyna się Angusa trochę wstydzić. Jego, na szczęście tylko trochę, lecz już świadoma swoich doznań, siebie boi się znacznie bardziej. Jego przecież nadal bawią te ich podwodne igraszki i tak jak dawniej nie chce ich przerwać, nawet, gdy ona go o to prosi a w niej budzi się wtedy jakaś obawa, że pozwala mu na nazbyt wiele i powinna zacząć unikać tych ich wspólnych bezpośrednich kontaktów, by nie tyle jego, co siebie w odpowiednim momencie wyciszyć. Dlatego też, nie paraduje już po mieszkaniu zupełnie rozebrana, już nie rzuca mu się na szyję by za coś podziękować. Już nie robi tak wiele cudownych rzeczy, które do tej pory z Angusem robiła. I już sama nie wie, czy nie za wcześnie wprowadziła te ograniczenia, bo przecież i jej niektórych z nich już teraz brakuje a nieświadomy niczego Angus pyta ją dość często, dlaczego to wszystko robi, chociaż on przecież niczemu jej nie zawinił. 

Pyta tak, bo jest przecież nadal, mimo już prawie męskiej figury, tylko chłopcem, więc ona, która nawet jeszcze nie miesiączkuje, nie powinna też czuć się kobietą, lecz nadal pozostać dla niego tą małą dziewczynką, którą w niej tak bardzo kocha. 

Niech więc nadal tak będzie, jak tego chce Angus. Przecież już teraz we dwoje i z psem jako namiastką dziecka, stanowimy wspaniałą rodzinę. I, czy w tych swoich pieszczotach przekroczymy jakieś bariery, czy też nie, to i tak powinniśmy się nadal kochać. Nas mogą rozdzielić tylko źli ludzie, którzy, gdy ich kiedyś spotkamy zrobią nam jakąś krzywdę. Gdy jednak będziemy się wspierać, to i im będzie bardzo trudno nas rozłączyć. 

Tak rozmyślając, Nora wsunęła się bez piżamki pod ich wspólną kołderkę i pozwoliła, aby Angus wtulił się w nią bardzo mocno i nim oboje usną mógł ją jeszcze pocałować w policzek. 

Rano, zaraz po śniadaniu, oboje znakomicie bawią się poznając ze swoich książek podstawy matematyki i innych przedmiotów. Tak, bez szkoły i ocen, tylko dlatego, że są ciekawi otaczającego ich świata, starają się zrozumieć tajniki zjawisk przyrody i wiedzą już także bardzo wiele o ludziach, którzy nawet wtedy, gdy już prawie wszyscy musieli odejść z kart historii ziemi, nie niszcząc po sobie pamiątek, zostawili niewielkiej grupie ocalałych, całą wiedzę o sobie. I pewnie dlatego Nora i Angus, jakby wyczuwając to ich przesłanie, chcą na tej opustoszałej ziemi, kontynuować rozwój swojego gatunku. 

Dlatego teraz, gdy są już prawie dorośli, zrozumieli, że nawet, to ich wielkie miasto, mimo, że już nie tętni życiem, to jednak ma im nadal bardzo wiele do zaoferowania. Jakby więc od nowa odkrywając jego 

tajemnice, razem ze swoim psem wędrują jego ulicami w poszukiwaniu nowych doznań i wrażeń. 

Czarek, który wyrósł na dużego psa i już nie jest taki hałaśliwy, teraz, chociaż nadal bacznie, to już znacznie spokojniej obserwuje całe to otoczenie. Dla niego te wszystkie miejsca nie są zbyt ciekawe. Pozbawione ludzkich zapachów, stały się tyko fragmentami pustyni, na której nie ma już prawie żadnych oznak istniejącego tutaj kiedyś życia. Dlatego, bardzo znudzony tym spacerem, ziewa ostentacyjnie, ale by swoim kompanom nie sprawiać przykrości, podąża za nimi krok w krok. 

Inaczej te nieznane tereny odbierają nasi nastolatkowie. Ciekawi ich nieomal wszystko. Od mody, po kulturę i sztukę. A nawet, wiszące jeszcze gdzieniegdzie, oddalone od promieni słonecznych i osłonięte od deszczu, podarte trochę i mocno wyblakłe bilbordy, chociaż zawsze były tylko reklamami, teraz dla Nory i Angusa są także świadkami minionych i wspaniałych dni. 

Wystawy sklepowe, które jeszcze nadal są pełne różnych rzeczy, kuszą ich także i zapraszają do odwiedzenia swoich wnętrz. Tutaj mogą oni w sposób praktyczny dopatrzeć się ich zastosowania wielu zgromadzonych towarów. Wprawdzie, te wszystkie drobiazgi widzieli już niejednokrotnie i to w wielu marketach, lecz teraz, gdy ich część znajduje się poukładana tematycznie na mniejszej powierzchni, to nasi nastolatkowie znacznie łatwiej poznają ich różne funkcje. 

I nawet ciuchy, które Norę fascynowały od dawna, teraz, gdy ma już dość ukształtowaną figurę, jest wysoka i szczupła, w tak wystawianych kolekcjach, przemawiają do niej ze wzmożoną siłą. Dlatego prawie wszystko, co wpadnie jej w oko, przymierza i przyglądając się w ogromnych lustrach, pozwala także Angusowi na podziwianie swojego wyglądu. Chłopak, który nie do końca podziela te jej pasje, tylko chyba z szacunku dla swojej towarzyszki życia i aby znowu się na niego nie dąsała, dość dokładnie jej się przygląda a nawet czasem 

komentuje niektóre jej kreacje. 

- Wyglądasz w tym dobrze, ale w tamtej sukience w kwiaty wyglądałaś radośniej. Idziemy już? 

- Jeszcze trochę zostańmy, tak chcę się nacieszyć tym wszystkim. 

A ona, tak podbudowana tymi jego poradami, przedłuża jeszcze bardziej, ten swój, tak szybko zorganizowany tylko dla Angusa prywatny pokaz mody. On, zaś, z wdzięczności za to i aby nie zasnąć, jak zrobił to Czarek, podziwia to przedstawienie nadzwyczaj pilnie i nie daje jej się zaskoczyć swoją nieuwagą. I ta jego postawa, zaowocowała w końcu autentycznymi i doznaniami. Nie doczekał się wprawdzie jej podchwytliwych pytań, lecz choć widział ją co dzień i słyszał jej głos bezustannie, to właśnie teraz, zaskoczyła go zupełnie. A stało się to, gdy promieniście uśmiechnięta, zaczęła śpiewać jakąś piosenkę a jej głos wydał mu się jakiś inny taki ciepły i delikatny. Od tej chwili, zaczął na nią patrzeć zupełnie inaczej. Urzeczony nią, nie poznawał tej swojej dziewczyny, lecz widział przecudnej urody istotę o nadzwyczajnym głosie. 

- Ty umiesz śpiewać!? 

- Nie wiem, nigdy przecież tego nie robiłam. 

- Lecz skoro ten twój głos tak bardzo mnie wzruszył, to z pewnością brzmisz znakomicie. Proszę więc, nie przerywaj, bo na chcę cię nadal słuchać. 

I Nora szczęśliwa, że tak bardzo podoba się Angusowi, nuciła dalej a on zdziwiony jej magicznym urokiem, nie broni się przed nim a nawet chciał bardzo, by ta chwila trwała bez końca. 

- Dlaczego tak dziwnie na mnie patrzysz? Musimy już iść dalej. 

- Bo chcę schrupać, ty moja czarodziejko. 

Nim jednak poszli dalej, wybrał dla niej kilka rzeczy, w których podobała mu się najbardziej i wziął je ze sobą. Pewnie chciał aby ta magia pozostała z nimi na dłużej. 

Nora, która po Angusie, takiego gestu nie spodziewała się zupełnie, z wrażenia rzuciła mu się na szyję, mocno go przytuliła i pocałowała w usta. A on, w milczeniu ujął jej dłoń i szczęśliwi ze swojej obecności, szli teraz ulicami swojego miasta w poszukiwaniu nowej przygody. 

I, gdy wreszcie trafili na jakąś galerię sztuki, to chyba ich dotychczasowy nastój sprawił, że prawie niesłyszalnie przechodzili obok wiszących na ścianach obrazów i stojących rzeźb. 

- Jakie to wszystko jest wspaniałe. 

- Masz rację. Zazdroszczę tym, którzy umieli to stworzyć 

.- Ja też Angusie, ale oni pewnie zazdroszczą nam teraz, że jeszcze żyjemy a oni już nie. 

Pewnie sami są zdziwieni swoim zachowaniem, bo właśnie odkryli, że potrafią podziwiać coś tak niepraktycznego i bez żadnego zastosowania, czyli sztukę. Nikt ich tego nie nauczył, nikt ich z tego poczucia piękna nigdy nie rozliczy a jednak są po prostu szczęśliwi, że widzą dzieła rąk ludzkich których jedynym celem jest pobudzanie u ludzi wrażliwości i poczucia piękna. Pewnie i tym razem był to wpływ genetyki, która już jaskiniowcom kazała malować rysunki naskalne. Gdy wreszcie opuścili to sanktuarium, by dotrzeć do swojego domu to nie spiesząc się zupełnie, szli w milczeniu, wyobrażając sobie, że koło nich idą też jacyś inni ludzie, zadawani, że właśnie widzieli coś tak wspaniałego. I wydawało im się, że słyszą właśnie, różne odgłosy żyjącego miasta, a wokół nich nie ma żadnej pustki, a ziemia wypełniona jest wieloma parami, tak do nich podobnymi, którzy wierzą także, że właśnie skończyła się ich samotność. 

Lecz, gdy wrócili do rzeczywistości, stwierdzili, że jednak wokół nich nadal nie ma nikogo i że sami muszą nadal walczyć o to swoje życie i swoją miłość. I o obie te rzeczy umieli już się jakoś zatroszczyć. Gdy więc podczas kolejnego wypadu w poszukiwaniu nowości natrafili na sklep, w którym była zgromadzona broń, to chociaż Hora była zagorzałą pacyfistką i odbieranie komuś życia nie leżało jeszcze w jej młodzieńczej naturze, to jednak, znała i tę brutalną prawdę, która 

głosiła, że aby żyć trzeba, trzeba zabijać, więc chociaż, ta ciemna strona ich egzystencji, tak bardzo jej się nie podobała, to z żalem zgodziła się, by Angus, w którym prawie od razu obudziła się żyłka łowiecka, zabrał stąd, wiatrówkę i cichą w użyciu kuszę. Te dwa śmiercionośne sprzęty były im przecież niezbędnie potrzebne, aby pomóc Czarusiowi w zdobywaniu dla nich wszystkich mięsa. Cała ich trójka nadal przecież rośnie i zjada coraz większe ilości pokarmów, więc, aby przez następne lata mogli przetrwać w jak najlepszej kondycji fizycznej, muszą swoim organizmom stale dostarczać jeszcze wiele niezbędnych składników. Dlatego i Nora przyczyni się także do utrzymania zdrowia całej ich trójki i stanie się morderczynią niewinnych zwierząt. 

Jednak, aby ich ofiary podczas swojego umierania, zbytnio nie cierpiały, oboje zaczęli uczyć się skomplikowanej sztuki łowieckiej, strzelając do puszek po napojach i szklanych butelek. Gdy już osiągnęli spodziewaną skuteczność, wyruszyli wreszcie na łowy, a Czarek natychmiast przynosił im upolowane zdobycze. Mogli już teraz robić zapasy i przechowywać łatwopsujące się mięso, które zalane roztopionym tłuszczem, nadawało się do jedzenia nawet przez trzy miesiące. I tak, stawali się coraz bardziej samowystarczalni. A, że prawie wszystko wykonywali razem, to ich więź wzmacniała się coraz bardzie. Nora, która przyrzekła, że pozwoli Angusowi spokojnie dorosnąć, nie złamała raz danego sobie słowa. Wprawdzie, jej chłopak w niektórych swoich zrachowaniach był nadal bardzo dzieciuchowaty, to jednak to jednak tą swoją naiwną szczerością rozbrajał ją tak bardzo, że nie zabraniała mu niczego. Mógł więc przytulać się do niej bezkarnie i tłumaczyć jej, jak bardzo ją kocha i nie złościło jej nawet to, że po takich wyznaniach prawie zawsze zasypiał. Wiedziała, że i on dojrzeje kiedyś zupełnie i zrozumie, że nie zawsze będzie mógł zachowywać się tak nieodpowiedzialnie, bo i ona ma swoje potrzeby, które niezaspokojone, mogą ją rozdrażnić. Lecz na szczęcie, te jego 

przytulania i całusy jeszcze jej wystarczają, bo, jeśli nawet od czasu do czasu, chce się trochę bardziej poczuć kobietą, to przypomina sobie, jak Angus w czasie jej pokazu mody wzruszył się jej śpiewem i jak bardzo zafascynował wyglądem i wtedy Norze robi się tak miękko na sercu i wzruszona całuje go czule. Oboje znowu nie wstydzą się swojej nagości i tak, jak robili to dawniej i teraz kąpią się bez żadnych strojów. Te ich codzienne wycieczki nad rzekę i wzajemne mycie, przerywane długim baraszkowaniem we wodzie, łączy ich coraz bardziej i pozwala Norze uwierzyć, że nie popełniła błędu, zakochując się tak bardzo w tym chłopaku, który nadal traktują ją jak siostrę. 

Jednak ostatnio Angus zauważył, że gdy po długiej kąpieli wreszcie wychodzą z wody, to ona częściej rozglądała się po otoczeniu, jakby wstydziła się swojej nagości. 

- Przecież tutaj nie ma nikogo. 

- Ale, gdyby był i widział, że ty mi się przyglądasz. 

- To pewnie by mi zazdrościł, że mam taką ładną dziewczynę a on może tylko z daleka ciebie podziwiać. 

- Ale ja nie chcę, aby on robił to samo, co ty. Jemu nie wolno mną się z tobą podzielić. 

- Masz rację. Sam cię zjem ze smakiem. 

- To zrób to szybko, nim ci ucieknę. 

Teraz i ona sama zrozumiała, że nie boi się, że jakiś nieznajomy zrobi jej krzywdę, lecz że ją sobie zabierze i skrzywdzi Angusa. A on na to nie zasługuje, bo o dzieciństwa przyrzekała mu, że zostanie z nim na zawsze i nie może go zawieść. Najlepiej więc będzie, gdy żaden inny chłopak nad tą tylko rzeką nigdy się nie pojawił. 

- To jednak się mnie nie wstydzisz? 

- A mam czego? 

- Niestety nie, bo jesteśmy jeszcze na to za młodzi. 

- Mówiłam tylko o moim wyglądzie. 

- A ja o tym, że zbyt wcześnie stałaś się taka piękna a ja na razie mogę cię tylko uwielbiać. 

Nora zaczerwieniła się lekko i powoli zaczęła się ubierać. Angus, którego podejrzewała tylko o dziecinadę, jest mądrzejszy niż ona. Kryje się tylko z tą swoją dorosłością, by dać im obojgu czas na podjęcie nieodwracalnych decyzji. 

I nawet nie spodziewali się, że tego czasu pozostało im tak niewiele. Nora stała się znowu bardziej drażliwa i zanim uda jej się opanować, to chociaż nie jest zła na Angusa, potrafi być dla niego bardzo niemiła. Te jej wahania nastrojów Angus stara się ją zrozumieć, bo wie, że teraz, te jej hormony potrafią nieźle narozrabiać, więc, im ona bardziej na niego się denerwuje, tym częściej on opowiada jej o swojej miłości. 

- Wiesz Noro, bardzo cię kocham. 

- A jak mnie kochasz? 

- Bardziej niż siebie. 

- To dbaj, abym to zawsze czuła. 

I wtedy on już wie, że powinien natychmiast ją przytulić, by chociaż trochę mogła się uspokoić. 

- Jesteśmy tylko we dwoje. Nie denerwuj się. Razem damy radę. 

- Nie Angusie. Na razie to jesteśmy tylko sami a czy będziemy tylko we dwoje, to się jeszcze okaże. 

Gdy jednak po chwili to jej rozdrażnienie przechodzi tak nagle, jak się pojawiło, to zasmucona swoim zachowaniem, przeprasza swojego chłopaka i płacząc, wtula się w jego raniona. Oboje wtedy po jej łzach poznają, że atak właśnie się skończył i do następnego razu nic złego już im nie grozi. 

- Jest mi tak dobrze, gdy razem siedzimy w domu a ty jesteś tak blisko mnie. Dobry miałaś pomysł, byśmy wreszcie mieli coś swojego. 

- Mówisz o Czarku? 

- Mówię o domu, ty mój głuptasie. 

- Masz rację. On też lubi tutaj być. Popatrz, jak słodko sobie drzemie. 

Ciekawe, czy jest mu smutno, że nie ma jakiejś partnerki? 

- Pewnie nie jakiejś, lecz tylko tej, którą by sobie wybrał. Ale rzeczywiście, brakuje mu jej. Jest przecież mężczyzną. Sam o tym wiem najlepiej, bo ja bym bez ciebie nie wytrzymał ani minuty. 

- Dziękuję, że tak myślisz. 

- Przecież przyrzekłem, że kiedyś powiem ci jeszcze coś miłego. 

- Pamiętam, ale ja jeszcze nie dorosłam, więc to się nie liczy. Jeszcze nie raz, będziesz musiał mówić mi takie miłe rzeczy i to dotąd, aż nie dowiesz się ode mnie, że wreszcie stałam się kobietą. 

- I co, wtedy już niczego mówić nie będę musiał? 

- Nie, jeśli nie zechcesz, bym była przy tobie była. 

- A jeśli tego zechcę. 

- To dopiero się zacznie. Wtedy, tych twoich słów będzie mi brakowało najbardziej. 

I znowu była taka słodka. Gdy, więc gdy wieczorem znaleźli się pod ich wspólną kołderką, przytulił ją mocno do siebie, pocałował w czoło i nim zasnął powiedział, że chce, aby zawsze tak było. 

Rano, gdy Nora obudziła się, zauważyła, że wypadł jej ostatni mleczak. Angus miał ten problem już poza sobą. Organizmy obojga już ostatecznie zaczęły przygotowywać się do zakończenia okresu dojrzewania. Już przecież tak długo byli nastolatkami, że nawet ich to trochę dziwiło, iż natura dała im jeszcze tyle czasu na ostateczne zamknięcie tego okresu ich życia. Zauważyli też, że coraz więcej uwagi zwracają teraz na utrzymanie swojej higieny i swój wygląd. 

Nie było już past, ale pozostały zupełnie nadające się jeszcze do użytku różne szczoteczki i nimi, z odrobiną sody, czyścili swoje zęby. I ten sam odruch dbałości o swoje zdrowie zawdzięczają znowu książkom a z regularności stosowania tego zabiegu rozliczali sami siebie, patrząc na biel szkliwa i ciesząc się wzajemnie, że te ich zęby tak lśnią. Szczególnie dla Nory było to takie ważne. Bo, jak powtarzała Angusowi: 

- Przy każdym szczotkowaniu pamiętam, że na wszelki wypadek chcę mieć świeży oddech, bym nie musiała się wstydzić, gdy nagle zechcę, byś mnie pocałował. 

- I właśnie dlatego powinnaś to częściej sprawdzać. 

- A lubisz, gdy to robię? 

- Nie musisz mnie o to pytać, bo wiesz, że tak. 

- To dlaczego nadal ze mną tylko rozmawiasz, przecież stoję obok ciebie. 

Tym razem to Angus się zarumienił. Nie znał jej przecież takiej kuszącej i odważnej. Czy właśnie ten jego wieczorny pocałunek sprawił, że teraz Nora go tak prowokuje, jakby chciała się przekonać, czy on wie, że oboje powinni mieć czasem chęć na to samo? 

Pewnie, jeszcze dość długo mógłby rozważać te wszystkie zawiłości jej pragnień, lecz nagle poczuł smak jej ust. 

I wtedy, stało się już nieważne, czy na te gorące uściski są jeszcze zbyt młodzi, czy może, zbyt długo się przed nimi bronili, bo w tej chwili, nie mieli już czasu, aby te zawiłe kwestie rozstrzygać. Obejmowali się mocno i było im z tym tak niezwykle dobrze. 

- Niech teraz nawet cały świat na nas patrzy nie będę już się przed nim za siebie wstydziła. 

I rzeczywiście. Kiedy wreszcie, oboje zaakceptowali już potrzeby swoich ciał, zaczęli zachowywać się naturalnie. Jeśli nagle zechcieli być dorosłymi, nie unikali tego a gdy poczuli, że nadal są tylko dziećmi, to i z tego, też byli bardzo zadowoleni. 

Każdy następny dzień przynosił im różne niespodzianki. Ale ta ostatnia była wprost wspaniała. Siedzieli właśnie w domu, gdy z dość dużym szumem wpadły do ich pokoju dwa psy. Jednym z nich był Czarek. Oba zwierzaki były tej samej rasy. I od razu było widać, że są parą. Czarek pewnym wzrokiem patrzył na Norę a jego partnerka w tym czasie przysiadła na podłodze i cicho skomląc dawała wszystkim znaki, że się trochę boi. Gdy Nora i Angus usiedli obok niej, położyła na kolana chłopca swój pyszczek i polizała jego dłoń. Tak wspólnie przełamali pierwsze lody a Sara zaakceptowała przynajmniej jednego ze swoich nowych przyjaciół. Ten gest nie wyjaśnił jednak niczego i nasi nastolatkowie nie wiedzieli zupełnie, czy od tej chwili mają już dwa psy, czy teraz je oba stracili. Przecież Czarek nie potrafił im powiedzieć, czy chce, aby zamieszkali tutaj we czwórkę, czy właśnie się wyprowadza. 

Jednak ta niepewność Nory nie trwała długo i już po chwili, para owczarków zaczęła biegać po wszystkich pokojach, jakby Czarek oprowadzał Sarę po jej nowym miejscu zamieszkania. A, gdy ona zaczęła jeść z jego miski resztki pokarmu, które przedtem w swojej misce zostawił, to Angus ucieszył się, że ma teraz dwie dziewczyny, które akceptują jego obecność przy sobie. 

Sara okazała się bardzo rodzinna i chociaż rzeczywiście w swoim pierwszym odruchu wybrała Angusa, to jednak i Norze okazywała wiele oznak sympatii. Najlepiej to było widoczne, gdy w czasie wspólnych kąpieli w rzece, to właśnie ją starała się mieć najbliżej siebie. Ten instynkt zapewnienia bezpieczeństwa swoim opiekunom, był u tej pary zwierząt bardzo mocno rozwinięty, a że nawet ich umaszczenie świadczyło o ich bliskim pokrewieństwie, to pewnie kiedyś, właśnie na tym terytorium, jakieś osobniki tego gatunku zapoczątkowały ten ród przyjaznych ludziom owczarków. 

I dobrze się stało, bo właśnie teraz mogą we czwórkę odwiedzać kolejne rejony miasta, którego mimo tych kilkunastu lat Angus i Nora nie poznali jeszcze prawie zupełnie. A jest przecież na co patrzyć. Choćby ten ogromny park rozrywki, który chociaż do swojego życia potrzebuje prądu, to jednak swoim rozmachem może jeszcze oszołomić nieomal każdego. Nasza dwójka nastolatków, dotyka nieomal wszystkiego. Huśtają się na wszystkich dostępnych urządzeniach, strzelają na strzelnicy do różnych celów i śmieją się w gabinecie krzywych luster a Sara, wyobraża sobie te tłumy ludzi i ten ruch panujący wokół nich. Oczami wyobraźni widzi radość wszystkich, którzy tutaj właśnie postanowili spędzić jakiś czas. A oni są teraz parą zakochanych. Obejmują się, lub trzymając za ręce, kręcą po całym tym ogromnym placu. 

Po chwili wszystko się zmienia i Angus wsłuchuje się w głos Nory, która nucąc jakąś, nieznaną mu jeszcze piosenkę o miłości, przystaje nagle i zapatrzona w jego oczy, śpiewa tylko dla niego. Jednocześnie skupia się nad tekstem i stara, aby jej głos brzmiał on jak najpiękniej i najczyściej, po czym, gdy jej występ dobiegł końca, znowu przytula się do Angusa, A on, zauroczony tym jej niepowtarzalnym występem, jeszcze przez chwilę patrzy na nią wzruszony i nie czekając na zaproszenie obsypuje ją pocałunkami. Robi im się obojgu tak dziwnie i słodko. Drżą i pragną by nie musieli przerywać tych swoich pieszczot jeszcze długo. I nie przerywają, aż dotąd, gdy zupełnie wyczerpani, siadają wreszcie na murku odgradzającym jedną część placu od drugiej. 

Nora, dla Angusa, jest najlepszą piosenkarką, bo chociaż nie słyszał dotąd żadnej innej, to ona wystarcza mu za wszystkie zespoły świata. Tylko on może uznać, że jego dziewczyna ma talent. A ponieważ on ją podziwia a Nora jest jedyną śpiewającą osobą, którą zna to miasto, to, choćby tylko za to, należą się jej ogromne brawa. 

- Przecież mówiłam ci, że już nie będę się wstydziła swoich uczuć. 

- I to ci się udało, bo poczułem, że wreszcie jesteś sobą. 

- I chcesz, abym zawsze taka była. 

- Tak, chcę tego kochanie. 

I tak właśnie w tym momencie, przeminęły bezpowrotnie ich dziecięce spory o miłość. Dorośleli i ten stan zaczął im się bardzo podobać. Mogą przecież w pamięci, zachować, wszystko to, co tak kiedyś w sobie lubili, lecz już nastał czas, by zaczęli poznawać uroki zbliżającej się dorosłości, które, gdy ostatecznie nimi zawładną, to staną się spełnieniem ich marzeń. Już teraz przecież, przestają żyć 

obok siebie a zaczynają przechodzić do życia z sobą i dla siebie. 

A, ta ich dorosłość zaczęła się tak nagle i niespodziewanie. Nie czekała już, czy ją zaakceptują, lecz zapukała nagle do ich drzwi. 

- Pamiętasz te dzieci z wyspy o których ci kiedyś czytałam? 

- Pamiętam. A dlaczego mi właśnie teraz o nich przypominasz? 

- Bo już wreszcie możesz powiedzieć mi coś miłego. Dzisiaj zaczęłam krwawić. 

- To już jesteś już dorosła. 

- Oboje jesteśmy. 

- To powiem ci tylko, że za to, iż że mną tak długo wytrzymałaś, kocham cię najmocniej jak potrafię i chcę abyśmy nadal byli razem. 

- Ja też. 

Wypowiadając te wyznania, oboje uznali, że ponieważ w całej tej okolicy nie ma nikogo od nich starszego, to sami muszą zdecydować, czy godzą się na tę swoją dorosłość. I powiedzieli, że tak. I, że chcą, aby to się stało właśnie teraz. 

I teraz, już jako zupełnie odpowiedzialni za podejmowanie poważnych decyzji, zdecydowali, żeby znowu stać się dziećmi, które, gdy idą ulicą i trzymają się za ręce, nie muszą zastanawiać się, że nawet taki gest może być dla nich niebezpieczny i mieć zupełnie inne znaczenie a nawet potrafi wywołać lawinę nieplanowanych zdarzeń. A oni chcą jeszcze trochę cieszyć się swoją niewinnością, tym bardziej, że mają taką możliwość, bo po tych pierwszych objawach kończącego się ostatecznie dojrzewania Nora nie jest rozdrażniona i ma kilkumiesięczną przerwę, na to aby zająć się i może zająć się zupełnie innymi sprawami. Bo przecież to, o czym mówili do siebie wczoraj nie musi być powtórzone następnego dnia. Dorosłość może więc jeszcze trochę na swoją kolej poczekać. 

Wieczorem, gdy Angus szczotkuje Norze jej długie włosy, ona w tym czasie myśli o zmianie fryzury. 

- Tak się zastanawiam nad dość drastycznym skróceniem tych moich loków. Plączą się bezustannie i jak sam widzisz, przy tej długości, stały się bardzo słabe. 

- Na razie, trochę je wyrównam, lecz pozwól mi, nim ostatecznie ci je obetnę, bym nadal mógł nadal je podziwiać. 

- Dobrze, dla ciebie jeszcze trochę pocierpię, lecz chyba pozwolisz mi kiedyś na to, bym nim ci się znudzę, zaczęła wyglądać trochę inaczej. I, gdy to już się stanie, to wtedy będziemy mieli więcej czasu dla siebie. 

- Przecież, kiedy teraz głaszczę twoje włosy, to jest właśnie ten czas najlepszy a że nigdy mi się nie znudzisz, więc, gdy jedną już mam, to nie jest mi potrzebna ta druga. 

- Słodki jesteś mój ty karmelku i kocham cię za to, ale nie będę tą drugą, tylko tą inną, którą także szybko polubisz. 

- I nie będziesz zazdrosna, że i w niej się zakocham? 

- Postaram się. Najwyżej będę zazdrosna o siebie. Ale ty na tym nie ucierpisz. 

- Skoro tak, to niedługo zobaczysz w lustrze tę nową dziewczynę. I odtąd już tylko z nią będę się pokazywał w czasie naszych spacerów po mieście. 

I rzeczywiście, już po tygodniu Nora w swoje sportowej fryzurze pokazywała się pustym ulicom i sklepom a oglądał ją tylko jej chłopak, dwa zaprzyjaźnione psy i ona sama w odbiciach wielu luster. Jej ścięte jej loki Angus zachował na pamiątkę, aby kiedyś ich dzieci zobaczyły, jakie wspaniałe włosy miała ich mama. 

I teraz, też nic innego zrobić nie mógł. Sam musiał zapamiętać tę chwilę, w której po raz pierwszy, dorosła już Nora wyglądała naprawdę kusząco. Nie znalazł przecież żadnego działającego aparatu fotograficznego, kamery, ani nawet smartfonu, którymi mógł swoją ukochaną uwiecznić. 

I nie tylko tego im brakowało, bo chociaż to miasto, które kiedyś było prawdziwą skarbnicą tak wielu potrzebnych rzeczy, to teraz mogło im dać znacznie mniej. Nie było już prawie żadnych 

kosmetyków a leki po prostu już nie istniały. I tylko wszystkie trwałe produkty i nie ekologiczne wyroby plastykowe, były jeszcze dostępne w pełnym asortymencie. 

A i tak, te post apokaliptyczne wizje rzeczywistości, które kiedyś różni twórcy, ku przestrodze ludzkości, starali się pokazać, na całe szczęście zupełnie się nie sprawdziły i teraz Angus i Nora żyją w miejscu o wiele mniej przerażającym, niż te światy, które my znamy z książek i filmów. 

I pewnie tak samo myślą i inni, którym także udało się przetrwać. Wprawdzie oboje nasi bohaterzy nie poznali jeszcze nikogo z nich, lecz ci ludzie z pewnością gdzieś przebywają a tylko z nieznanych powodów opuścili to miasto, by żyć gdzie indziej. I teraz pewnie, w tych różnych miejscach, jeszcze wiele podobnych par siedzi właśnie przy swoich stołach i zastanawia się, czy są rzeczywiście tylko samotnymi mieszkańcami tej ogromnej ziemi. 

I tak, jak kiedyś ich poprzednicy czekali na kontakt z jakimiś rozumnymi istotami z kosmosu, tak teraz oni wszyscy myślą o wzajemnym spotkaniu. Pewnie jedni pragną tego bardziej, inni mniej, lecz gdy kiedyś, do takiego spotkania wreszcie dojdzie, to podzielą się oni zdobytą wiedzą i przestrzenią. I może nawet ta ich wspólna egzystencja nie będzie tylko areną walki, lecz ułatwi nawiązanie wielu przyjaznych kontaktów i tworzenie nowych rodzin. 

Ale, że na razie tak się nie dzieje, to nadal samotni Angus razem z Norą przyglądają się Sarze, która dość znacznie przybrała na wadze i zaczyna poruszać się dość powoli. Wyczytali, że taki stan partnerki Czarka świadczy tylko o tym, że spodziewa się ona dzieci. Oczywiście ten ich pies, nie ma zamiaru wziąć za nią pełnej odpowiedzialności, więc to na nich spoczywają obowiązki opieki nad jego rodziną. Przyszła matka dostaje teraz różne smakołyki i świeżą wodę i za to łasi się do swoich opiekunów bardzo często. 

Nocą, gdy wszyscy już śpią, to jest bardzo cicho i prawie żadne odgłosy nie zakłócają tego spokoju. Dlatego, gdy Nora i Angus usłyszeli dość głośne piski, wstali natychmiast. W blasku zapalonych świec zauważyli na pokrwawionym posłaniu Sary pięć małych kuleczek, które chociaż ślepe i dopiero co umyte przez nią językiem, instynktownie próbowały przyssać się do jej nabrzmiałych sutków. Ten słodki widok, obojga obserwatorów bardzo wzruszył i chcieli oboje pobawić się z maluchami, lecz, gdy próbowali wziąć sobie jedno z jej dzieci, Sara spojrzała na nich bardzo dziwnie i zapiszczała. Zrozumieli. Kochała ich bardzo, ale instynkt matki w niej zwyciężył. Teraz postanowiła bronić swojego potomstwa nawet przed nimi. I wiedzieli już, że tak będzie dotąd, aż jej szczeniaczki nie zechcą, by oboje mogli się z tą całą piątką zaprzyjaźnić. 

Od tej chwili porodu Sary, ruch w całym mieszkaniu zrobił się ogromny i życie dwójki ludzi i dwóch psów stanęło nieomal na głowie. Biegające wszędzie psiaki starały się, aby to, co stało na górze, mogło się natychmiast znaleźć się na podłodze, więc sprzątania po nich było co nie miara. A, gdy później, mogły jeszcze te ściągnięte przedmioty z poszczekiwaniem i warczeniem toczyć je po całej podłodze, to już radość szczeniąt była pełna. 

Nora, która już trochę przyzwyczaiła się do ustabilizowanego trybu życia, po kilku dniach, całe to głośne towarzystwo wyprowadziła na taras, i tam, cała ta piątka mogła wyczyniać wszystko na co tylko przyszła im chęć. I chociaż przez to, cała tamta powierzchnia zasypana była różnymi plastykowymi przedmiotami i piłeczkami to w pokojach znowu zapanował porządek. 

A było już o co dbać, bo we wszystkich na nowo urządzonych pomieszczeniach, po uprzednim wyniesieniu zbędnych sprzętów, Norę zaczęła cieszyć otwarta przestrzeń. Ten znakomity efekt wizualny, był też bardzo przydatny w życiu codziennym. Pozwalał on bowiem na bezpieczne poruszanie się w ciemnościach nocy i to bez obawy ciągłego potykania się o jakieś stojące byle gdzie meble. 

Te wszystkie zajęcia z ogarnięciem psiej rodzinki Sarze i Angusowi umożliwiły zapomnienie o tym, że już tak bardzo chcieli być dorośli. Znowu więc zaczęli zachowywać się tak, jak to zapamiętali z dzieciństwa i wczesnej młodości. Sprzeczali się o drobiazgi, biegali za sobą i baraszkowali po trawie. A w czasie kąpieli, pluskali w wodzie i aby się wysuszyć, nie używali ręczników, lecz mokrzy kładli na swoich kocykach i przyglądali płynącym po niebie chmurom. Angus, w supermarketach woził Norę wózkami na zakupy a wieczorami oboje głaskali całą gromadkę swoich pupili a, gdy już nabawili się do woli, zasypiali nagle zmęczeni przeżytym dniem. I wszystko ich cieszyło. I po całym ich mieszkaniu rozbrzmiewał nieomal bezustanny śmiech obojga. I to wszystko było możliwe, bo nic nie przypominało obojgu o ich wcześniejszych już prawie dorosłych zrachowaniach. Ten okres był im bardzo potrzebny, bo dzięki temu, ich umysły mogły odpocząć i lepiej przygotować ich do już powierzonej im przez matkę naturę roli. Gdy już ta ich chwilowa spontaniczność zostanie przez inne potrzeby przerwana, będą musieli zacząć rozsądnie dawkować wspólną rozkosz, tak, aby, nie tracąc nad sobą kontroli, nie wyrządzili sobie krzywdy, dopuszczając do tego, by ich miłość stała się mniej płomienna. 

Oboje nie mają przecież innej możliwości ucieczki od już targających nimi rządz, jak tylko w swoje ramiona. I to daje im jedyną szansę na pozostania we dwoje. Sami sobie mogą wytyczać granice poza które im wyjść nie wolno i sami te granice w końcu przekroczą, bo są bezgrzeszni dotąd, dopóki czegoś za grzeszne nie uznają. A, w świecie, w którym nie już zakazów mają prawo walczyć o swoją miłość wszystkimi dostępnymi sposobami. Nie po to los ich połączył, by nie wykorzystali każdej metody sprawiania sobie rozkoszy. Jest prawdą, że są jeszcze bardzo młodzi i według naszch kanonów moralnych, powinni być jeszcze anielsko niewinni, lecz są przecież porzuceni we wrogim im świecie i zmuszeni do samotnej walki o życie. I chociaż nadal im się to udaje, to nie wiedzą, czy już następnego dnia nie będą musieli z tej ziemi odejść. I wtedy zupełnie niespełnieni, będą musieli nagle siebie pożegnać a ich pragnienia nigdy już się nie ziszczą. 

Właśnie teraz, Nora, przyglądając się w lustrze, zauważyła jakie wielkie zmiany się w niej dokonują. Jej dotąd niewielkie piersi nabrały kształtów i dość znacznie się powiększyły a jej jasny zarost stał się już nazbyt widoczny. I właśnie, aby te obie części jakoś osłonić, ona musi wybrać się do jakiegoś sklepu i przynieść stamtąd choćby po kilka, choćby tylko mikroskopijnych staniczków i majteczek.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×