Przejdź do komentarzyIwan Turgieniew ''Hamlet i Don Kichot'' /5
Tekst 89 z 146 ze zbioru: Tłumaczenia na wasze
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaproza
Data dodania2021-07-27
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń865

``O, Boże, Boże! (wykrzykuje on w 2. scenie aktu 1.), gdybyż nie ten Twój - Wielkiego Sędziego Nieba i Ziemi - zakaz grzechu samobójstwa!.. Jakżeż nędzne, puste, płaskie i nic nieznaczące jest dla mnie moje życie!``


Jednakże sam daleki jest od ofiary z tego swojego płaskiego, nędznego, nic nieznaczącego i tak pustego życia; o samobójstwie marzy jeszcze przed pojawieniem się ducha swego zamordowanego ojca, zanim otrzyma owo straszne w skutkach polecenie, które definitywnie i w proch rozbije jego już i tak nadwątloną wolę - Hamlet nie zabije siebie. W tych jego fantazjach o przyśpieszeniu swojej śmierci wyraża się nic innego jak tylko umiłowanie życia; wszyscy 18-latkowie znają podobne odczucia:


To krew się burzy, to znowu sił nadmiar i mocy!


Nie bądźmy jednak nazbyt dla niego surowi: młody człowiek rzeczywiście cierpi - i te jego cierpienia są dużo bardziej dotkliwe i bardziej bolesne od tych, jakie towarzyszą don Kichotowi. Tamtego obiją jedynie zwykłe chamy-pastuchy, oswobodzeni przezeń zbóje, tymczasem Hamlet sam siebie rani, sam siebie zamęcza; w jego dłoniach też jest /metaforyczny/ miecz - obosieczny miecz autoanalizy.


Don Kichot - i powinniśmy mieć tego świadomość - naprawdę jest śmieszny. Ta jego wyjątkowa postać należy do jednych z najkomiczniejszych, jakie kiedykolwiek wymyślili poeci. Imię jego stało się ironicznym przezwiskiem nawet w ustach naszego rosyjskiego chłopa, o czym mogliśmy wszak sami przekonać się niejednokrotnie na własne uszy. Na samo tylko wspomnienie tego człowieka natychmiast pojawia się w naszej wyobraźni obraz szczapowatej, kanciastej, z garbatym nosem figury, przyobleczonej w karykaturalne szmaty, kołyszącej się na ledwo żywym szkielecie żałosnego konia, tego biednego, wiecznie głodnego i bitego szpicrutą Rosynanta, którego na poły rozśmieszającego, na poły poruszającego losu nie sposób w tej historii pominąć. Don Kichot jest komiczny... ale w tym z niego śmiechu jest i moc pogodzenia się z wyzwaniami Opatrzności i siła win odkupienia, i jeśli nie darmo w Rosji słyszymy powiedzonko: *Z czego się pośmiejesz, temu też posłużysz*, to można też dodać i to, że, z kogo się tak do łez uśmiałeś, to już takiemu wybaczyłeś i nawet gotów jesteś go też prawdziwie polubić.


Całkiem przeciwnie - wygląd, postawa i aparycja Hamleta przyciąga wzrok. Jego melancholia, blada karnacja jego wykarmionego ciała (jego matka-królowa w pewnym miejscu mówi o nim: *our son is fat*), jego czarny aksamitny strój, kapelusz z piórem, wytworne maniery, pełne poezji wypowiedzi, stałe poczucie wyższości nad innymi ludźmi obok nieustannych złośliwostek, mówionych publicznie pod własnym adresem - wszystko w nim jest na dystans urocze, każdemu się na dystans podoba i na dystans przyciąga do siebie ludzi; wszyscy bardzo by chcieli być Hamletami, i nikt z nas by nie chciał zasłużyć na przezwisko don Kichota! *Hamlet Baratyński* - tak adresował swoje listy do przyjaciela Puszkin; nikt nawet nie myśli śmiać się z Hamleta, i właśnie na tym polega jego surowy osąd: nie sposób go k o c h a ć, tylko ktoś taki jak Horacy może się przywiązać do człowieka takiego jak on. I o takich właśnie ludziach powiemy nieco później.

  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Ciekawy esej. Mówi dużo o Hamlecie i don Kichocie, ale jeszcze więcej o autorce. Podziwiam wnikliwość analizy i rzeczowy subiektywizm. Czekam na następne!
© 2010-2016 by Creative Media
×