Nagłówek proroczego tego wiersza nawiązuje do kultowego już dzisiaj peerelowskiego filmu Machulskiego o tym samym tytule,

w którym dwaj zahibernowani bohaterowie budzą się w powojennym świecie, w którym panuje wszechwładna dyktatura kobiet. Jaki jest los obu panów, zainteresowanych odsyłam do starego kina.

Wyemancypowane, wykształcone, Europejki-Polki nie chcą dzisiaj rodzić dzieci; chcą robić karierę i podobnie jak panowie korzystać z uroków życia, więc współczesny model polskiej rodziny to zwykle tata, mama plus JEDNO dziecko, i na tym koniec.

Żeby naród nasz jak Etruskowie czy Jaćwingowie nie wymarł w ciągu najbliższych pokoleń, trzeba już chyba tylko cudu

L U B

starannie przemyślanej strategii państwa polskiego, której priorytetem będzie nareszcie skuteczna długofalowa i kompleksowa polityka prorodzinna z prawdziwego zdarzenia, na pełny gwizdek i fulwypas

trwają poszukiwania katakumb dla nowych chrześcijan

(patrz końcowa konkluzja)

Trzeba dobrze znać Historię /także powszechną/, żeby rozumieć, że Polska dzisiaj po raz kolejny znowu znalazła się na zakręcie.

I nie tylko tym demograficznym

Zaczynamy budzić się w świecie, który rujnuje nasz szkielet moralny. I to z lewa i prawa.
Kościół zepsuty równie jak społeczeństwo nie jest już ostoją niczego.
Czyli budzimy się jak bohaterowie "Seksmisji" w zupełnie obcym społeczeństwie, które nie ma nic wspólnego z naszym systemem wartości.
500 nie ma przełożenia na z demografię. To czysta korupcja sprzyjająca patologii. Oczywiście krzywdzę wyjątki, gdzie są normalne rodziny z modelem wielodzietnym, ale to naprawdę mniejszość.
Zdrową podstawą założenia rodziny jest mieszkanie. Wiem jak to wygląda na zachodzie i czego u nas nie ma.
A chrześcijaństwo, albo się gruntownie odnowi i wróci do korzeni (katakumby), albo zniknie.
I na koniec nawiązanie do problemu na granicy (drut kolczasty). Egzamin z człowieczeństwa został zawalony.