Przejdź do komentarzyRozdział 5. Carstwo podziemia /2
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2021-09-26
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń735

Kiedy tuż po przyjeździe otworzył okno w swoim hotelowym pokoju, ujrzał kameralne miasteczko w egzotycznej oazie z wodociągiem z bambusa i ze zmurszałą glinianą warownią - pełną azjatyckiego rozgwaru prowincjonalną mieścinę, od pustynnych piasków odgrodzoną pasem wysokich topoli.


Następnego dnia dowiedział się, że w jego nowej republice rozpoczęto właśnie budowę elektrowni oraz że nieustannie brak na nią finansów, więc nowoczesna ta inwestycja - od której być może zależy przyszłość całego narodu - może zostać wstrzymana.


I nasz zdrowy prywatny przedsiębiorca postanowił ją wspomóc. Ponownie więc wdział swoje pomarańczowe buty *na słoninie* i na głowę wyszywaną piękną tiubietajkę, pod pachę zaś wsadził pękaty portfel - i ruszył do zarządu budowy.


Przywitano go niezbyt łaskawie, jednak zachowywał się bardzo dostojnie, o nic nie prosił dla siebie i kładł nacisk głównie na to, że idea elektyfikacji zacofanych krajów nadzwyczajnie bliska jest jego sercu.


- Na waszej inwestycji nie starcza wam pieniędzy. - mówił. - Ja je dla was zdobędę.


I zaproponował, by przy budowie elektrowni zorganizować dochodowe przedsiębiorstwo wspierające.


- Cóż może być bardziej prostego! Będziemy sprzedawać kartki pocztowe z widokiem waszej budowy, co przyniesie tak potrzebne przecież środki. Proszę pamiętać: nie będziecie nic tracić - będziecie jedynie zyskiwać.


Mówiąc to, Alieksandr Iwanowicz zdecydowanie ciął dłonią powietrze; słowa jego brzmiały przekonywująco, a projekt był rzetelny i bardzo korzystny. Mając gwarancje umowy, zgodnie z którą miał otrzymywać 1/4 wszystkich zysków ze sprzedaży widokówek, Koriejko rozpoczął kolejną swą działalność gospodarczą.


Na początek należało zdobyć środki obrotowe, które pozyskano z pieniędzy przeznaczonych na budowę, ponieważ innych źródeł w ubogiej tej republice nie było.


- To nic. Nie szkodzi. - pocieszał budowniczych nasz dzielny przedsiębiorca. - Proszę pamiętać: od tej pory będziecie wyłącznie zyskiwać.


Konno, siedząc w siodle, osobiście i bardzo dokładnie obejrzał rozpadlinę w górach, gdzie już wznoszono betonowe konstrukcje przyszłej elektrowni i jednym rzutem oka ocenił malowniczość tamtejszych porfirowych skał. W ślad za nim wynajętym powozem podążali najęci panowie fotografowie, którzy zaraz po przyjeździe otoczyli cały teren budowy swoimi składanymi statywami, pochowali się za czarnym rękawem aparatów i długo pstrykali kolejne czarno-białe zdjęcia. Kiedy już wszystko zostało obpstrykane, jeden z tych fotografów, składając swój zaciemniający rękaw, bardzo rozsądnie zauważył:


- Lepiej byłoby, oczywiście, gdyby tę elektrownię zbudowano bardziej na lewo - na tle tamtych klasztornych ruin; byłoby to dużo bardziej malownicze.


Aby wydrukować wszystkie te widokówki, postanowiono jak najszybciej założyć własną typografię, i finanse na ten cel  oczywiście powzięto - podobnie jak za pierwszym razem - z konta środków przeznaczonych na elektrownię. Z tej przyczyny na budowie musiano odwołać kolejne prace, wszyscy jednak pocieszali się myślą, że rychłe zyski z nowego przedsięwzięcia pozwolą na nadrobienie straconego czasu.


Typografię zbudowano w tym samym wąwozie - vis-a-vis elektrowni - gdzie już wkrótce stanęły jej pierwsze betonowe elementy. Stopniowo dzień po dniu potrzebne cysterny z cementem, pręty żelazne, cegły oraz żwir przeniesiono na drugi koniec rozpadliny, w rezultacie czego przeprowadzili się ze starej budowy na nową również wszyscy robotnicy - w świeżo budowanej drukarni płacono nieco lepiej.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×