Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2021-10-08 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 669 |
Ten trzeci, sądząc po dzikim kaloszowym zapachu, jaki roztaczał jego gumowany przeciwdeszczowy płaszcz, był chyba nasz, prosto z Moskwy współziomek. Na samochodzie były moskiewskie tablice rejestracyjne.
- Macie jakieś kłopoty? - powtórzył swoje pytanie Bender, delikatnie dotknąwszy jego ramienia i w tym samym czasie z zadumą patrząc na cudzoziemców.
Moskwianin z irytacją w głosie zaczął coś mówić o pękniętej oponie, lecz jego mamrotanie już nie dochodziło uszu Ostapa. Na wielkiej drodze, w odległości 130 kilometrów od najbliższego miasta powiatowego, w samym środku europejskiej Rosji spacerkiem kręciły się wokół *cadillaca* dwa tuczone tłuściutkie zagraniczne kurczaki-kapłony! Bardzo to podekscytowało naszego Wielkiego Kombinatora.
- Przepraszam, - przerwał objaśnienia swego współrozmówcy-ziomka. - Ci dwaj są z Rio de Janeiro?!
- Nie, są z Chicago. Ja jestem ich tłumaczem z ``INTURIST-u`` *).
- Ale czego oni tutaj na tych rozdrożach szukają - w tym dzikim głuchym szczerym polu tak daleko od Moskwy? Od baletu *Czerwony mak*, od antykwariatów i wspaniałego obrazu Riepina ``Iwan Groźny zabija swego syna``**)?! Ja nie pojmuję! Po kiego czorta żeś pan ich tutaj przywoził?
- A żeby ich wszyscy diabli! - z żalem zawołał tłumacz. - Toż my tu już trzeci dzień jak oparzeni tłuczemy się po tych wiochach. Umęczyli mnie jak konia. Wiele miałem do czynienia z obcokrajowcami, ale takich jak ci tam dwaj, - tu machnął w stronę swych rumianych podopiecznych ręką, - w życiu żem jeszcze nie widział. Wszyscy turyści jak to turyści: biegają po Moskwie, kupują drewniane ludowe pamiątki, zwiedzają muzea i cerkwie, a ci chyba całkiem powariowali, no, i musimy z nimi teraz po tych naszych wiejskich wertepach się kołatać.
- To naprawdę godne pochwały: szerokie masy miliarderów zaznajamiają się z bytem nowej, sowieckiej prowincji.
Dwaj mieszkańcy miasta Chicago zadzierając nosa obserwowali przebieg naprawy samochodu. Obaj mieli posrebrzane kapelusze, sztywne stojące wykrochmalone kołnierzyki i czerwone zamszowe kamaszki.
Tłumacz z ironią spojrzał na Ostapa i zawołał:
- A jużci! Bardzo im ta nasza wiocha do szczęścia potrzebna! Chłopski samogon jest im potrzebny, a nie żadna wiocha!
Na dźwięk wymawianego przezeń z naciskiem słowa *samogon* obaj amerykańscy dżentelmeni niespokojnie obejrzeli się w ich stronę i zaczęli do nich zbliżać.
- Sam pan widzi! Jak tylko usłyszą tę nazwę, zaraz tracą cały swój spokój.
- Hmmm... To jest albo jakiś dziwny sekret, - powiedział Bender. - albo przejaw spaczonych apetytów. Jak można lubić coś takiego, kiedy mamy u nas w naszej potężnej ojczyźnie cały wachlarz znakomitych szlachetnych trunków?
- To jest dużo bardziej proste, niż pan myślisz. Oni poszukują nie flaszki, żeby się napić, a receptury na dobry samogon.
- Ależ tak, oczywiście! - krzyknął Ostap. - Toż tam u nich prohibicja! Teraz już wszystko zrozumiałe... A dostali już tę recepturę? Ach, nie dostali? Jasne. Nawet gdyby pan przyjechał tutaj z trzema *cadillacami*, nic z tego, kochany! Przecież wszyscy wieśniacy na wasz widok myślą, że to naczalstwo. Głowę dam, że tej receptury nigdzie nie zdobędziecie. N i g d z i e.
Tłumacz zaczął się skarżyć na swoich zagraniczniaków:
- Dasz pan wiarę? Oni zaczęli się na mnie wprost już rzucać: opowiedz nam a opowiedz, jak się u was robi samogon! A ja przecież wcale się na tym nie znam - ja jestem zwykłym szarym członkiem związku pracowników oświaty. W Moskwie mam staruszkę-matkę.
- I bardzo chce teraz pan do tej mamy wrócić, co?
Zamęczony przez niegodziwych Amerykańców chłopak aż westchnął.
- W takim razie posiedzenie nadal kontynuujemy, - wszem i wobec zaanonsował Bender. - To ile zapłacą wasi goście za recepturę? 150 dadzą?
- Nawet 200, - zaszeptał tłumacz. - A pan naprawdę ma na ten samogon jakiś konkretny przepis?
1931
........................................................................
*) ``INTURIST`` - firma, której za PRL-u odpowiednikiem był nasz *ORBIS*
**) Ilja Jefimowić Riepin (1844 - 1930) - porównywalny z naszym Matejką wielki Wielki malarz typowo rosyjskich scen rodzajowych /*Procesja w kurskiej guberni*, *Burłacy na Wołdze*, *Iwan Groźny zabija swego syna*, *Zaporożcy piszą list do sułtana*, *Sadko w podwodnym królestwie* itd., itd./ oraz znakomitych portretów /m.in. kompozytora Modesta Musorgskiego, pisarza Lwa Tołstoja etc., etc./