Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2021-12-06 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 835 |
wszyscy się boją wielkiego smoka
pod nim na dole wioska strachliwa
tubylcy świadomi
są jego wzroku
z którego jasno przecież wynika
myśli smoczysko
tylko o jednym
kogo by złapać i smacznie wcinać
zebranie w chacie już rozpoczęte
mądre tu dziady radzą i pierdzą
kto jest na tyle
mocny odważny
że chociaż gacie ma pełne strachu
zatłucze bestię
zieloną straszną
wsadzi wnet dzidę w paszczękę wredną
przylazło stado osiłków wszelkich
co góra mięśni ich strasznie kocha
rada starszaków
mężnie obieca
kto wroga w trupa zaleje śmiercią
rękę i kluczyk
weźmie w nagrodę
a nim otworzy kłódkę do złota
będzie mu dane do córki łona
wodza się dobrać jurnym wichajstrem
lecz najpierw musi
udrękę wioski
zatłuc rozerwać na luźne strzępy
z chwilą gdy z bestii
ucieknie życie
dopiero wtedy szczęście się zacznie
tubylec zwykły ze żwawą chucią
choć taki lichy że ledwo żyje
o zapomnianym
rzecze zdarzeniu
nikt go nie słucha a radzie starszych
kościane szczęki
dzwonią ze śmiechu
gdy rzecze cicho smoka zabiję
chłopcze co z tobą rozum masz chory
lepiej stąd odejdź w bezpieczną stronę
lecz on nie płochy
wcale a wcale
długaśną kością z grobu wyjętą
żwawo on dziabnął
brzuszek koszmaru
agresor ścierką był on balonem
teraz dopiero pamięć wróciła
przedtem chowała się gdzieś psiajucha
mikołajowi
bimber wręczyli
by za prezenty wesoło mu było
a on z wdzięczności
pogmerał w szacie
i z reniferem smoka wydmuchał
teraz z radością tańczą wesoło
wśród bohatera co zniszczył bestię
lecz córka wodza
markotnie tupie
wzdycha rozpacza łezkami świga
matkości szkoda
że był on z gumy
bo wciąż dziewicą ja nadal jeszcze
***
choć tak po prawdzie córeczka szefa
szkaradna wredna i chorowita
więc nawet gdyby smok był prawdziwy
o inną puentę na darmo pytać