Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-01-05 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 641 |
- Panu, Szuro, powiem jak bratu. Ja odkryłem sekret tych ciężarków.
Panikowskij wreszcie schwycił żywy jak rtęć ogonek swojego półkoszulka, zapiął go na guzik przy spodniach i uroczyście spojrzał na Bałaganowa.
- Jaki może być w nich sekret. - z rozczarowaniem powiedział pełnomocnik ds. kopyt. - Toż to zwykłe odważniki do ćwiczeń gimnastycznych.
- Pan wie, jak jak pana szanuję, - rozgorączkował się koleżka. - ale pan też jesteś osioł. To złote odważniki! Rozumiecie? Ciężarki ze szczerego złota! Każdy po półtora puda. Razem trzy pudy czystego złota! Ja to od razu pojąłem, jakby mnie raptem oświeciło! Stałem tam przed nimi i chichotałem jak wariat. Co za podlec z tego Koriejko! Odlał dla siebie złote odważniki, pomalował farbą na czarno i myśli, że nikt się tego nie dowie. Panu, Szuro, powiem to jak bratu - czy bym o tym sekrecie wam mówił, gdybym sam mógł unieść 3 pudy?! Jestem stary, schorowany człowiek, a taki ciężar nie na moje siły. Dlatego zapraszam pana jak brata. Ja nie Bender - ja jestem uczciwy!
- Tylko co, jeśli one nie są złote? - spytał ukochany syn lejtenanta Szmidta, który bardzo w tym momencie chciał, żeby Panikowskij jak najszybciej rozwiał jego obawy.
- To z czego one są według was? - sarkastycznie odparł naruszyciel konwencji.
- Racja, - powiedział Bałaganow, mrugając ryżymi rzęsami, - teraz wszystko dla mnie jasne. Patrzcie tylko: stary dziadeczek - a proszę, jaki zuch: wszystko odkrył! A Bender rzeczywiście coś nie tak kombinuje: pisze jakieś bumażki, ciągle gdzieś jeździ... Ale damy mu jakąś część, tak po sprawiedliwości, co?
- A to z jakiej paki? - sprzeciwił się Panikowskij. - Wszystko będzie tylko dla nas! Od teraz będziemy żyć wprost wspaniale, Szuro. Wstawię sobie złote zęby i się ożenię, jak Boga kocham, ożenię się, słowo honoru!
Bezcenne odważniki postanowiono odebrać natychmiast, jeszcze tej samej nocy.
- Niech pan zapłaci za kefir, Szuro, - zarządził staruszek, - potem się rozliczymy.
Dwaj spiskowcy wyszli z bufetu i, oślepieni słońcem, zaczęli krążyć po mieście. Przeżywali istne męki niecierpliwości. Długo stali na kolejnych miejskich mostach, oparci brzuchami o kamienne parapety, w roztargnieniu patrzyli w dół na dachy domów, na strome ulice biegnące ku przystani, którymi z ostrożnością koni zjeżdżały obładowane skrzyniami furmanki. Tłuste odkarmione wróble dziobały jezdnię pod uważnym kocim okiem skrytych za każdą wjazdową bramą brudnych bezpańskich Mruczków. W oddali za pordzewiałymi dachami, latarniami na strychach i antenami widniał błękitny pas wody, na nim mały kuter, pędzący ile sił przed siebie, i żółty komin parowca z wielką czerwoną literą u góry.
Od czasu do czasu Panikowskij podnosił głowę i zaczynał liczyć, zamieniając pudy na kilogramy, kilogramy na starotestamentowe złotniki, i za każdym razem otrzymywał tak upojną liczbę, że ten naruszyciel konwencji aż popiskiwał z zachwytu.
...................................................................................................................................................................
O 23:00 dwaj mleczni bracia, uginając się pod ciężarem dwóch wielkich odważników, szli w kierunku kantoru *ROGI I KOPYTA*. Panikowskij niósł swoją część oburącz, wypiąwszy chudy brzuch i radośnie stękając. Co i rusz zatrzymywał się, stawiał swój ciężar na chodnik i mamrotał: *Ożenię się! Uczciwe słowo honoru, że się ożenię!*
1931
oceny: bezbłędne / znakomite
Bardzo mnie ciekawi, jak szan. Państwo odbieracie dalsze jego (pozgonne?) zmagania z trudami życia, wszystkie te czworga naszych głównych bohaterów pieriepałki i perypetie. Czy 1. część jakoś koresponduje ze "Złotym cielcem"? Czy widzicie Państwo jakieś istotne /np. stylistyczne?/ różnice?