Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2021-12-17 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 636 |
Dysputa trwała w takim dziwacznym tonie w najlepsze. Nieprzekonywujące, ale wesołe dowody Ostapa na Koźlewicza działały jak ta woda żywiąca: na policzkach szofera pojawił się rumieniec, i jego wąsy pomału zaczęły się podnosić.
- Daj im popalić! Daj do pieca! - zza kościelnego, kutego w spirale i w krzyże ogrodzenia dobiegały wspierające okrzyki niemałej gromady gapiów. - Powiedz o babie-papieżu w Rzymie, o krucjatach im powiedz!
Ostap opowiedział, co wiedział. O Watykanie, o skandalach dzieciatego papieża Aleksandra Borgii*), ni przypiął, ni wypiął wspomniał też o Serafimie Sarowskim**), a zwłaszcza przyczepił się do świętej inkwizycji, która prześladowała Galileusza***). W swych oskarżeniach tak się rozpędził, że o wszelkie nieszczęścia, jakie spotkały tego wybitnego mędrca, obwinił bezpośrednio Kuszakowskiego i Moroszka. Była to ostatnia kropla, co dopełniła kielicha goryczy. Usłyszawszy o strasznej niedoli Galileusza, Adam Kazimierzowicz szybko położył modlitewnik na stopniu schodów i wpadł w szerokie jak gościnne wrota ramiona Bałaganowa. Panikowskij kręcił się w pobliżu, pogłaskując marnotrawnego syna po jego szczeciniastych policzkach. W powietrzu wisiały szczęśliwe pocałunki.
- Panie Koźlewicz! Dokąd pan idzie? Niech się pan opamięta! - po polsku zawołali obaj księża.
Niestety, bohaterowie wyścigu automobilowego już rozsiedli się w *Antylopie*.
- Otóż i widzicie teraz już wszystko obaj jak na dłoni, - krzyknął w stronę przegranych duszpasterzy Ostap, zajmując swoje komandorskie miejsce, - Czyż nie mówiłem wam, że boga nie ma? To fakt naukowy. Żegnajcie - i do widzenia, ojczulkowie!
Odprowadzana przyjaznymi okrzykami zgromadzonych ciekawskich maszyna odjechała, i wkrótce blaszane chorągiewki i skosy kościelnych dachów zniknęły im z oczu. Z nadmiaru radosnych emocji antylopowcy zatrzymali się przy pijalni piwa.
- Oj, dziękuję wam, braciszkowie, - mówił Koźlewicz, dzierżąc w dłoni ciężki kufel. - Toż ja tam całkiem żem przepadł z kretesem! Skołowacili mnie strasznie, a zwłaszcza ten Kuszakowski. Co za chytry jak sam czart ksiądz! Nie uwierzycie, ale on mnie zmuszał do postu! Gadał, że jeśli nie będę pościł, to nie trafię do nieba.
- Niebo! - rzekł Bender. - Niebo dzisiaj leży odłogiem. To nie ta epoka. Nie te czasy. Aniołowie teraz chcą żyć u nas na ziemi. Tutaj jest dobrze, tu są usługi komunalne, tu jest planetarium, skąd można obejrzeć gwiazdy i posłuchać antyreligijnego wykładu astronoma.
Po ósmym kuflu Koźlewicz zażądał dziewiątego, wysoko podniósł go nad głową i possawszy swój konduktorski wąs, z zachwytem zapytał:
- Nie ma boga?
- Nie ma. - odparł Ostap.
- Czyli znaczy nie ma? To wypijmy na zdrowie!
I tak pił, przed każdym piwkiem mówiąc:
- Jest bóg? Nie ma go? No, to na drugą nóżkę!
Panikowskij pił równo razem ze wszystkimi, jednak o religii się nie wypowiadał. Nie chciał się wplątywać w ten sporny temat.
.............................................................................................................................................................
Wraz z powrotem marnotrawnego syna i *Antylopy* czarnomorska filia Arbatowskiego Kantoru *ROGI I KOPYTA* w końcu nabrała należytego blasku i sznytu. Przed wejściem dawnego kombinatu pięciu prywaciarzy od teraz zawsze dyżurował samochód. Naturalnie, daleko mu było do błękitnych *buick`ow* i długich *lincolnów*, nawet do karetek *forda* daleko, mimo wszystko jednak było to auto, pojazd, który, jak mawiał Wielki Kombinator, przy wszystkich swoich niedostatkach potrafi jednak poruszać się po drogach bez pomocy koni.
1931
.................................................................................
*) papież Aleksander VI (1431 - 1503) - hiszpański kardynał, a później papież, Rodrigo Borgia;
**) Serafim Sarowskij (1759 - 1833) - *święty starzec*, mnich i asceta prawosławny;
***) Galileusz (1564 - 1642) - genialny włoski uczony, równie wszechstronny jak Leonardo da Vinci; prześladowany przez inkwizycję 3 lata spędził w przymusowym domowym areszcie. Żeby ocalić głowę, odwołał swoje poglądy sprzeczne z nauką Kościoła - w tym także te na temat teorii heliocentrycznej naszego Kopernika