Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2022-01-27 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 838 |
Jestem świadkiem jak nakłaniano ludzi do respiratora, co było prawie jednoznaczne ze śmiercią.
Jestem świadkiem procesu, który miał masową skalę, przez który umarło zapewne tysiące ludzi.
Te przerażające doniesienia są już opisywane medialnie- (Wyborcza o dziwo) .
Sugeruje się już otwarcie, że stanowisko respiratora wiązało się z poważnymi grantami i stąd ta nadgorliwość w obsadzaniu łóżek na intensywnej terapii pod respiratorem.
Przeświadczony jestem, że mam obowiązek odważnie myśleć i stawiać uczciwe tezy choćby były przerażające i na pierwszy rzut oka niewiarygodne.
Są jednak prawdziwe i wychodzi na to, że muszę się z tym zmierzyć, jako świadek.
Widziałem jak nakłoniono człowieka, choć nie miał jeszcze najtragiczniejszej saturacji pod respirator. Później widziałem innego z gorszą, który się nie zgodził, choć był w gorszym stanie i nakłaniany z nieprawdopodobną intensywnością, dwa razy. Za kilka godzin respiracja mu się poprawiła, -uratował sobie życie.
Tydzień temu dowiedziałem się nieoficjalnie, że tylko jeden pacjent w terminie od października do stycznia wyszedł w tym szpitalu spod respiratora.
To przerażające i nieprawdopodobne, bo oznaczało, że lekarze wkładali ludziom rury do wymuszonego oddychania ze świadomością, że prawie na pewno nie przeżyją.
Szpital ten znajduje się w południowej Wielkopolsce a ja byłem pacjentem na przełomie września i października 2021 roku.
Wszystko, co tu napisałem jest prawdą. A prawda ta mrozi krew,- bo tak było w całej Polsce.
(patrz nagłówek i meritum),
nie pisze się o tym na portalu literackim, lecz natychmiast zgłasza to w najbliższej prokuraturze.
Czy Autor tego tekstu /opartego na faktach/ tak właśnie zrobił?
Po pierwsze dowolnością w doborze oraz w przekazywaniu tzw. "faktów",
czyli istotnych oraz pozornie NIEISTOTNYCH zdarzeń, ich chronologii, miejsca akcji i bohaterów.
Na prokuraturze MUSISZ posługiwać się precyzyjnym danymi: kto kogo mordował, gdzie to konkretnie było oraz kiedy, latem czy zimą, w kwietniu, wczoraj rano o godzinie 4:56.
W prozie typu kryminał możesz posługiwać się nieokreślonością:
coś widziałem...
widziałem, jak kogoś ktoś zabijał...
słyszałem to od kogoś...
nie przypominam sobie, kiedy i gdzie to było... /bo byłem zamroczony, byłem chory, byłem pijany etc., etc./
Jako tekst li-te-ra-cki ten akurat /o którym mówimy/ ma postać zeznania kogoś, kto, owszem, widział, jest naocznym świadkiem i ma na to dowody, ale...
- nie padają żadne nazwy ni szpitala, ni jego lokalizacji;
- nie pojawiają się żadne precyzyjne dane, dotyczące dat, godzin;
- nie padają też żadne imiona ni nazwiska; kim był mordujący /starsza pielęgniarka, praktykant, ordynator, pielęgniarz/, kim była ofiara. Nie znamy nawet podstawowej informacji, kim jest sam świadek
- mamy do czynienia z zamierzoną konfabulacją, która nacelowana jest na budowanie nastroju stopniowanej jak u Hitchcocka grozy
albo
- ze świadomą manipulacją Odbiorcami po to, by siać wśród nich poczucie totalnego zagubienia i zagrożenia. Jak to?! Szpitale - w światłej niepodległej unijnej Polsce XXI stulecia!! - są fabrykami śmierci, w których pacjenci są mordowani na masową skalę??
Określenie czym było wsadzanie ludzi pod respirator nie jest łatwe i wymaga specjalistów od etyki lekarskiej.
Jednak - jeżeli ja prosty człowiek nie mający wyksztalcenia medycznego przestrzegał i przestrzega przed respiratorem co potem potwierdzają statystyki przeżywalności a nie widzą tego lekarze ! To oznacza że jest podejrzenie o popełnieniu przestępstwa - morderstwa .
Czytałem że w Wyborczej był o tym artykuł i że reagował chyba rzecznik praw człowieka - albo pacjenta.
Taka jest sytuacja i to co piszę jest świadome oraz uczciwe!!!
Droga Emilio - uważam się za człowieka świadomego oraz posiadającego solidną godność z wyczuleniem na ludzką krzywdę.
Nie paplam ot tak !
oceny: bezbłędne / znakomite
To co widziałem nie daje mi spokoju i stawia pytania jak powinienem zareagować ?
Po tym jak wepchnęli mu rury do gardła( same wpadły - chyba podciśnienie ) jego pierś podskoczyła mocno i opadła. Wtedy go zabrali. Wówczas ordynator kobieta w masce dosłownie rzuciła się na mnie- że nagrywałem to dramatyczne zdarzenie - ja że niby jak- że rozumiem wrażliwe dane itp. Potem poszła do innego pacjenta z tą samą śpiewką - czyli nachalnym dopytywaniem się i natarczywością. Oni rozumieli że źle robią - wiedzieli o tym.
Atak na służbę zdrowia /w większości są to kobiety/, która to służba stoi dosłownie na rzęsach, żeby udźwignąć skalę potrzeb
- kiedy wszędzie brakuje medyków, pielęgniarek, personelu technicznego, bo to bardzo niewdzięczny i kiepsko opłacany zawód! -
to typowy przykład zachowania psa, który rękę swojej pani gryzie
- oparty nie na faktach, a przeciwnie, na insynuacjach -
szerzy defetyzm i jest wyraźną nagonką na polskie szpitale i na pracujących w nich lekarzy
(patrz ostatnie frazy)
To są nie fakty
- czyli nazwiska, daty, godziny oraz dokładny opis zdarzeń i ich adres -
a zwykłe kalumnie, którymi obsmarowuje się nie tylko polskie szpitale, ale i "całą Polskę", za co w normalnej demokracji idzie się siedzieć
Słyszałam raczej, że nie dąży się do podłączania pod respirator, bo to się wiąże z bezruchem,utratą mowy, a o nakłanianiu kogoś nie słyszałam.
Niestety nie nagrałem .
Więc wierzę, że tak mogło być w tym przypadku. Szukających nieuczciwego zysku nie brakuje w żadnym zawodzie.