Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-03-19 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 636 |
Nie wiadomo było co takiego się stało, że Kapitan nagle zaczął się zachowywać, cóż, powiedzmy - spektakularnie. Przeżył przecież niejeden sztorm, a UFO i pełzający za nami potwór z Loch Ness mógł być przecież tylko wytworem wyobraźni. Może właśnie wyobraźni? Może jej wcześniej nie miał, a może poluzowały mu się trybiki, i teraz znalazł się w pułapce? Nie było mi łatwo na to wszystko patrzeć. Ponieważ nasz `Napoleon Bonaparte` był statkiem wycieczkowym, z pięknym kominem retro, a gwoździem programu dla gości był quiz pt. ` Ducha nie gaście`, konkretnie dla nowopożenionych, który tradycyjnie prowadził Kapitan... Załoga już zaczęła przebąkiwać, że ktoś go musi zastąpić. Że ja. Szukałem Kapitana, ale go nie znalazłem na mostku. Siedział na rufie i kołysał się jakby naśladując ruch fal.
- Dlaczego pan nie prowadzisz statku? - Zapytałem.
- Mam znakomitego plenipotenta - Odpowiedział. Uśmiechał się.
- Tak się kołyszę wraz z onym potworem. On znakomicie czuje rytm...
Ja tam żadnego potwora nie widziałem. Wychodziło na to, że faktycznie go ktoś musi zastąpić.
Zapytałem Pierwszego Oficera, na czym polega ten quiz.
- Wybieramy spośród gości nowożeńców, oraz osobę, która poprzednio była partnerem jednego z nich. I zapraszamy do zwierzeń. Czasami to dla nich dosyć trudne, ale reszta gości znakomicie się bawi. Z resztą, każdy kto wsiada na ten statek, wie że mamy coś takiego w programie. Załoga to uwielbia.
- Pomysł ciekawy - Pomyślałem głośno. - I zawsze się wam udaje skompletować taką trójkę?
- Zawsze.
Nie w głowie mi były amory. Chociaż z drugiej strony wiedziałęm co to płeć piękna, stawiałem jednak na zdrowy rozsądek, co innego jest przecież rozebrać kogoś wzrokiem, a potem powtórzyć to w kajucie, a co innego miłość, czy coś. Zdecydowanie - Amor nie miał ze mnie żadnego pożytku i mógł do mnie strzelać nawet z armaty. Tak że, być może, nadawałem się. Do poprowadzenia onego quizu, bo trzeba mieć silne nerwy i umieć jakoś ów program poprowadzić, w ten sposób by nie wpać na rafę, czy nawet nie wylecieć za burtę. Taką uwagę skonstruowali kucharze. Co już szykowali dla mnie garnitur. Miałem tam mieć przypięte frędzle i wstążki. Oraz obiecywali picie szampana do oporu.
Oparłem się o maszt i zapaliłem papierosa. Gdzyieś tam przemykał kot - naelektryzowany. UFO pojawiło się znowu i chyba przeleciało zbyt blisko, tak że jego sierść mieniłą się teraz niczym żywe srebro. Z komina buchał dym. Wieźliśmy na tę intencję ładunek węgla, chyba dla picu. Z tego co wiem, statek miał inne zasilanie. Bałem się tylko że jak coś popsuję, to mnie za to obwinią i bedę musiał chwycić za pagaje.
Zbliżał się termin. Kapitan nie ozdrowiał. Przeciwnie - Coraz bardziej pogłębiał się w amnezji i wielce się zapalił do poezji.