Autor | |
Gatunek | proza poetycka |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-05-01 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 436 |
Przyszło mi do głowy ,żeby nie powiedzieć zalało mi mózg całe to pieprzenie o życiu. Gadanie, sarkanie, jęczenie, gwarzenie ,brechanie ,szwargotanie... ech pitolenie, żeby nie powiedzieć brzydko ,ech brzydko. A co to ja życia nie znam, nie znam tych wszystkich plugawych ,wylewających się za kołnierz ,powtarzających się wciąż i wciąż pouczeń. Jak muchy brzydkie z brudnymi ,lepiącymi się nóżkami, tupią po mojej głowie, tup, tup, tuptuptup. Nie chcę myśleć ,wacale nie chcę, o tym całym chłamie ,uwagach płynących z głośników ust, niewybrednych propagatorów mających jedno na celu. Ale ja wiem, wiem ,że nikt nie jest idealny, że nie ma idelanych formuł ,które dają życiową energię,że są tacy którzy zrobią wszystko ,że mogą zabić z zazdrości, zabić za samo istnienie. Opętać pajęczyną przeszłości, usidlić, udusić.
O czym to ja... o czym mówiłam, aaaaa no tak ,bo to nie takie proste,niby nic ,niby nic a jednak.
Z głowy wyrasta mi poroże, a może zalewa mnie fala antagonizmu.
Co by było gdybym zaplątała się w sieci, jakiejś sekty. Co by było ,gdyby wyprano mi mózg i wyżęto jak brudną ścierkę. Gdyby zdarto ze mnie honor, rozdarto moje wnętrze, gdyby kazano mi przepraszać na kolanach ,poranionych od codziennej ucieczki. Co powiedzieliby Ci od mądrości życiowych, co by poradzili.Wiecie co? Gówno by poradzili ,nikt tego nie wie. Nikt nie wie jak to jest być usidlonym, wpaść we własne sidła głupoty, codziennie zaprzeczac sobie samemu, uginać się pod ciężarem własnych myśli.
Pieprzenie takie o życiu, że oni wiedza lepiej ,że już tyle przeżyli, że mają tyle lat to przecież już się doświadczyli. Nie ma większej bzdury od takiej paplaniny. mając lat 30 można przeżyć więcej niż mając 90. Kiedy zamknęły się za nią z hukiem drzwi szpitala ,już nie myślała ,już jej nie było. W jej głowie był zamęt i stado latających świń, różowych z krótkimi nóżkami. A potem przyszła ciemność, jakby zapadała w katatonię. Tego nie wie nikt, nikt nie wie. Nikt nie wie gdzie była, nawet ona sama i co przeżyła,jak odczuwała. Tego nie wie nikt, nikt nie wie.
A oni dalej swoje, ech życie . Któś zaświecił światło ,tylko nie wiem w jej czy mojej głowie, któś wyszeptał tuż przy uchu: ja ci podpowiem, jaaaa ciii pooddppowwiiemm, niczym echo zabrzmaiło i odpłynęło. Echo, echo,echo i rozbiło się z hukiem tuż pod moim łóżkiem. A ona wstała i wyszła, oczy miała jak dwa pionki na planszy w bitwie o lepsze jutro ,nogi miała jak z drewna, głowę ciężką od przelotnych, niepoukładanych myśli, ręce niesprawne jak u leworęcznego dwie prawe i jak u praworęcznego dwie lewe. Poszła, szła ,szła i szła, w głowie haos, w oczach rozpacz. Potępiasz ją , naprawdę? mówisz ,że jest szalona?
Pieprzenie takie, właśnie o tym czego nie wolno i nie powinniśmy robić ,pieprzenie o normalności i moralności , a co Wy wiecie? a co ja wiem? czymże jest wiedza którą posiadam ,czym jest doświadczenie które mam , no czym? wiecie? bo ja nie wiem. Ona się boi ,bo już nie jest jak było, bo inni patrzą na nią jak na indywiduum, jak na okaz w zoo, jak na przybysza z kosmosu. Patrzą jakby na głowie miała rogi zamiast włosów,jakby zamiast ust miła otwór który ich pochłonie a zamiast oczu kratery wulkanu bez wyrazu.
I takie jest właśnie życie...