Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2023-01-17 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 411 |
pomyślmy o naszym, osobistym niebie.
o bliżej nieokreślonej przestrzeńce, w której dyndają
zawieszeni zmarli. i Whitney Houston tam jest,
i Pol Pot. czujemy się wyobcowani w tej lodowatej
trupiarni, szukamy gdzie by tu się ukryć.
wcześniej – chciałem o coś zapytać mamę.
nieobecna, pojechała na pielgrzymkę do spalonego
w Średniowieczu sanktuarium. jest za to brat babci,
ten, co był ubekiem. zgroza, nie będę z nim gadać.
miasteczko. małe i z nieprzejrzystej mgły.
coś tu się bezpowrotnie zaczyna, trwa, niczym
udawane misterium, brzydkie i sekciarskie
nabożeństewko ku czci bożka z czerpanego papieru,
inne – jest słodkie, choć się nigdy nie spełni.
wynajmujemy klitkę w domu bez okien i drzwi.
zmieniasz się w małą i pocieszną Ilse Koch,
obdzierasz mnie z rysunków. potatuowana skóra zdobi
torebkę, abażur nocnej lampki, przy świetle której
kochamy się każdego wieczoru.
para wodna. cielesność. zamknięcie.
moje słowa, od których idzie się spłonić
albo dostać mdłości.
ukryliśmy się w miejscu którego nie ma
nie po to, by nie istnieć, ale aby skończył się
dla nas świat (zdmuchnięta świeca, ognisko
zalane wiadrem deszczówki, roztrzaskane lusterko).
bajka kończy się cliffhangerem:
do pokoju wpadają...
(dośpiewaj piosenkę, doklej kartkę wspólnego
pamiętnika. patrz, jak z kwiatowej łodygi
wyrasta druga, dzika, cała w kolcach).