Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2023-12-08 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 291 |
Są dwie Polski. Jedna, klaustrofobiczna, oraz ta, na eksport, otwarta na współczesność i ciekawa poznawania świata. Bieda w tym, że jesteśmy skazani na ten sam kraj. Są więc prawdy o nim przyjemne dla ucha, słuchane chętnie, podkreślające naszą wartość. I są takie, które, gdy o nich słyszymy, odrzucamy niczym gorące kartofle. A tych, co je wypowiadają, uważamy za swoich wrogów. Nieprzyjaciół głoszących fałsz.
*
Nim nastąpi to, co miało być, a co nie zdarzyło się od PRL, zastanówmy się nad naszym narodowym charakterem. Temperamentnym usposobieniem nie pozwalającym na osiągnięcie sukcesu. Sukces w wykonaniu Polaków zwykle jest połowiczny. Krótkotrwały i dyskusyjny, To wiecznie rodząca się zapowiedź spadającej gwiazdy. Dziadzio meteor udający młodzieniaszka. To raczej zryw. Słomiany ogień. Chwilowy tryumf szybko zmarnowanej szansy. Jej rozdrobniona możliwość w natłoku zastrzeżeń i wątpliwości. Poddawana demagogicznym analizom.
*
Nieprzypadkowo mówi się, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania. Nieprzypadkowo mówi się o naszej kłótliwości. Zadowalamy się wzajemnym niewchodzeniem w bliższe relacje z pozostałymi. Przekonujemy, że bliźni, to mętna figura o niezacnych intencjach. Facet lub facetka z kostropatą przeszłością wymagającą prześwietlenia pod kątem użyteczności. Niemal wróg; bezinteresowne, szczere i ufne zachowanie pozbawione ukrytych zamiarów, jest podejrzane i tępione.
*
Obecna hodowla człowieka powinna nosić miano „wychowania dla świętego spokoju”. Wychowywania przepełnionego niedostatkiem kryteriów i wyeliminowanych zasad; bez wspólnej rozmowy, umiejętności wzajemnej konwersacji, jednoznacznie rozumianych określeń i jednakich prawideł. Wychowanie, to zimny wychów ludzko podobnych osobników. Przekazywanie toksycznej mądrości o korzyściach wynikających z przebywania w izolacji
*
To ja ponoszę odpowiedzialność za obecną degrengoladę. Za jej etyczny obraz; nie dostrzegłem przymusu dokonania zmian. Zmian, czyli powrotu do niegdysiejszej normalności. Zadowalałem się wzajemnym schodzeniem sobie z drogi. W rezultacie nie było międzypokoleniowej więzi pozwalającej na wyrażanie sympatii, czy jakiegokolwiek zrozumienia. Była za to nasilająca się niechęć, obawy i nieuzasadniona agresja (sprowokowana, lub nie; nie, ponieważ niekiedy już jej widoczny brak, wywoływał wściekłość).
To ja zgodziłem się na brak mówienia o tolerancji wobec bliźniego, na wypaczenie pojęć o miłości do ludzi, to ja nie zadbałem o uczenie się współżycia z resztą społeczeństwa, wrażliwości, zrozumienia i szacunku dla innych, optymizmu i alergii na piękno. To ja fabrykowałem buble, odpady i duchowe cyborgi zaszczepiając w człowieku sceptycyzm i fobie.
*
Uspokajam się niepłonną nadzieją, że mamy szansę wznieść się ponad własną małostkowość, a nasz charakter - ulec pozytywnym zmianom. Mamy teraz niepowtarzalną okazję, by stać się przyzwoitymi ludźmi zmierzającymi w stronę rozsądku. Bo, jak po okresie dominacji absurdu, następuje przesyt skarlałą dotychczasowością i nastaje ozdrowieńcze myślenie o sensie naszej egzystencji, podejmiemy wysiłek znalezienia sposobu na udane współistnienie.