Autor | |
Gatunek | popularnonaukowe |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2024-02-05 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 286 |
XX wiek zapisał się w historii w dużej mierze jako okres ciemności z racji dwóch wojen światowych, zimnej wojny i całej masy pomniejszych konfliktów, a przede wszystkim krwawym żniwem dyktatur, jakich próżno szukać we wcześniejszych epokach. O ile mordowanie ludzi jest zjawiskiem zapewne tak starym, jak samo istnienie człowieka, o tyle nigdy wcześniej nie było na to aż tylu różnych metod ani takiego stopnia zorganizowanego zabijania.
Nie sposób nie uwzględniać konsekwencji II wojny światowej w podsumowaniu XX wieku, ale pamiętajmy, że konflikt ten zakończył się jeszcze w pierwszej połowie stulecia. Ład jałtański, mimo istotnych modyfikacji w trakcie Jesieni Ludów, dalej jednak ciążył nad Europą, nawet bardziej niż ład wiedeński w przededniu I wojny światowej.
Liczba ludności świata w 2000 roku wyniosła około 6,1 miliarda – w ciągu poprzednich pięćdziesięciu lat niemal się podwoiła. Według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego produkt krajowy brutto nominalny wynosił 34 039,874 miliarda dolarów (dane Organizacji Narodów Zjednoczonych szacują tę liczbę na około miliard mniejszą) i był to trzykrotny wzrost w porównaniu do stanu sprzed poprzednich dwudziestu lat. Gospodarki państw światy scaliły się ze sobą (z nielicznymi wyjątkami) i zaczęły tworzyć system naczyń połączonych.
Organizacja Narodów Zjednoczonych stała się pierwsza międzynarodową organizacją, która skupiała niemal wszystkie niepodległe państwa świata – tutaj wyjątkiem była Szwajcaria, która konsekwentnie odmawiała przynależności, z uwagi na swoją neutralność (członkiem ONZ nie jest także Watykan, posiada jedynie status obserwatora). Teorie, że ONZ planuje stworzyć jeden „rząd światowy”, odchodziły w prawdzie w zapomnienie, a poszczególne grupy dopatrywały się raczej spisków w nieformalnych stowarzyszeniach jak w „klubie Bilderberg”. Oficjalnie miał nadejść czas pokojowej współpracy równych narodów, małych i dużych, zjednoczonych dla dobra całej ludzkości i planety Ziemi.
Kwitła demokracja, także w tych rejonach, które wcześniej nie miały okazji jej nawet posmakować. Wydawało się, że czasy szalonych watażków przeminęły. Po upadku Związku Sowieckiego wzrosła liczba niepodległych państw w Azji i Europie, a narody odzyskały możliwość swobodnego decydowania o swoim losie. Jednocześnie pod koniec wieku przyszedł zimny prysznic w postaci wojny w Bośni, która przypomniała, że spokój nie jest stanem permanentnym. Także dla tych, którzy uważali, że świat już nigdy nie będzie mierzył się z masową masakrą cywili, przyszedł kubeł zimnej wody wraz z wieściami o ludobójstwie w Rwandzie.
Zdaniem wielu historyków po zakończeniu zimnej wojny Stany Zjednoczone zostały jedynym supermocarstwem i świat stał się jednobiegunowy. Z tezą tą można polemizować, argumentując, że podobnie jak z chorobą, najpierw się ją ma, a dopiero potem przychodzą objawy. Niezależnie od stanowiska USA stanowiły u progu XXI wieku najpotężniejszy kraj i same ustawiły się w roli „żandarma świata”.
Postęp technologiczny XX wieku sprawił, że w nowe stulecie świat wchodził pełen optymizmu. Przede wszystkim w ułamku sekundy informacja docierała z jednego końca świata na drugi. Wraz z rozwojem transportu otwierały się dla przeciętnego człowieka możliwości zobaczenia tych rejonów, o których wcześniej tylko śnił. Równocześnie rosła świadomość zbiorowej odpowiedzialności za stan planety. Snuto także rozmaite plany podboju kosmosu, w tym kolonizacji Marsa, chociaż ekspedycje pozaziemskie straciły trochę na znaczeniu wraz z końcem zimnej wojny. Choroby, które jeszcze dwieście lat temu dziesiątkowały populacje, przestały być znaczące statystycznie. Długość życia stale wzrastała.
Po upadku żelaznej kurtyny zmiany obyczajowe, które dokonały się w społeczeństwach zachodnich, szybko zaczęły się przyjmować się również w krajach postkomunistycznych. Skutki rewolucji seksualnej zaczęły szokować konserwatywnych mieszkańców wielu rejonów, którym nie odpowiadał szybko zmieniający się świat. „Moda na Zachód” została jednak przyjęta z taką euforią, że pewne grupy społeczne nawet nie zdawały sobie sprawy z postępujących zmian w normach społecznych. Kończyła się epoka industrialna, a nadchodził czas społeczeństw postindustrialnych, w których źródło dochodu przesuwało się z przemysłu do sektora usług.
Ziarno zostało zasiane, ale czas żniw dopiero nadciągał.
oceny: bardzo dobre / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
- w związku z lawinowym postępem nauk medycznych -
średnia życia skoczyła /mimo dwóch wojen światowych/ do 60-70 lat w ub. stuleciu.
Życie wydłużyło się. Niestety, równocześnie Czas przyśpieszył, a Przestrzeń się skurczyła:
rozpędziły się pociągi TGV, Pendolino, Shinkansen
pasażerskie odrzutowce skróciły wszystkie odległości
w Kosmos odleciały na Księżyc rakiety
oceny: bezbłędne / znakomite
PS. Uzupełniłbym o wzmiankę, iż "rok 1960 zapisał się jako Rok Afryki - wtedy powstało większość niepodległych państw na tym kontynencie" (aby zmniejszyć nasze spojrzenie uropocentryczne), oraz "Chociaż ONZ nie całkiem spełniła oczekiwania związane z jej powstaniem i wymaga wewnętrznej reformy (zwłaszcza jeśli chodzi o pięć państw, które ciągle posiadają prawa weta w Radzie Bezpieczeństwa). Zrozumiałe jednak, że wtedy "a co z Chinami, a Azja, jeszcze to, jeszcze tamto..." ;)