Przejdź do komentarzyPlaśnięcia
Tekst 255 z 255 ze zbioru: Mioklonie
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2024-03-27
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń218

to tylko sklep w wielkim centrum handlowym, 

gdzie stoisz przed ladą i beznamiętnym 

głosem mówisz: `poproszę krocie`. 


dostajesz je, zapakowane w pudełko po adidasach 

oklejone kolorowym papierem w zajączki, 

płacisz zbliżeniowo. ustami o plastik. 


tłum gęstnieje za plecami, wiadomo: święta, czas 

napychania. pracownicy rozwieszają girlandy, lepią 

banery. jakiś klient przegrywa starcie z potykaczem, 

ląduje na restauracyjnym krześle, z rozpędu zamawia 

wszystko, co w karcie dań. podwójnie, ale bez cukru. 


pojawiają się rzeźnicy książek mający za nic popularne 

hasło `Book jest miłością`, wycinają ornamenty w kartkach, 

szatkują okładki, by upchnąć nienawistne treści. 


ktoś przytomnie zauważa, że jest gorzej, niż 

może się wydawać, Satanidzi wytrwale pracują 

pod panelami, w pocie czoła pozyskują kurz 

i stal na bagnety, stąd wszechobecne wibracje, 

rezonowanie regałów, podłogi. zostaje wyśmiany, 

lecą drwiny, że straszny z niego 

miłośnik teorii spiskowych. 


to tylko supermarket, w którym stać nas na coraz mniej. 

towaru przybywa, ale biedniejemy z prędkością światła. 

muzyczka skończyła się w głośnikach, rozlegają się 

nieprzyzwoite dźwięki, od których aż się czerwienimy. 


jutro, w ramach protestu, przyjdę bez ciała, 

antykonsumpcyjnie. pozwolę rozedrzeć energię, 

całkiem za darmo. podławię pazerniuchów, 

zbrylę się w gardłach diablim głodomorom.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×