Przejdź do komentarzyŚruborośl
Tekst 6 z 7 ze zbioru: Wiersze II
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2025-03-29
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń43

często myślę o krzewie. tym, który wyrasta 

między nami. jego istnienie jest jakby... a, pozwolisz, 

że pójdę w obrazową i szaloną metaforykę. 


to jakby na bazarze w Indiach, pośród wielorękiego 

chłamu dla turystów,  dostrzec złoty posążek. 


nie bogini Kali, nie Sziwy, ale przedstawiający... 

mnie samego, w dzieciństwie. tuż obok – drugi, 

o twarzy dojrzałego mnie. i kolejny, wyglądający całkiem 

jak nigdy nieistniejąca rodzona siostra. 

czwarty: żona. 


to otwieranie oczu, ust ze zdumienia 

widząc hipnotyczny taniec figurek, 

pytanie się w myślach `skąd to tutaj?`. 


ten krzew to taki właśnie uświęcony szok, 

niespodziewany dar od losu (nie kosztowało nic, 

ponadreligijne precjozum). 


a każdy czas, gdy nie istniał, wszelkie, 

nawet wiosenne chwile bez niego, 

były niczym szatkownica do lalek 

albo autokanibal-miłośnik Arki Noego, 

co, z sercem na dłoni i z płuckami w drugiej, 

podgryzał się, fałszywie nucąc `Się je je, się je je`. 

i jadł. i natychmiast trawił. 


tak: to piękna i hipertrwała roślina o 

korozjoodpornych liściach, łodygach. 


również czujesz, jak tętni w sercu nasz 

wspólny mechanizm. jak puszcza śrubki-pędy, 

które spajają rzeczywistość.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×